Rosyjska ropa płynie do Orlenu. To są miliardowe zyski

Mimo że już miesiąc po napaści Rosji na Ukrainę premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej z prezesem Orlenu Danielem Obajtkiem zapowiadał, że Polska zamierza do końca 2022 r. zrezygnować z rosyjskiej ropy, Orlen nadal z niej korzysta. Na 24 lutego, dzień rocznicy wojny w Ukrainie, przełożono konferencję wynikową spółki, na której ogłoszone zostaną zyski firmy.

Daniel Obajtek, prezes Orlenu
Daniel Obajtek, prezes Orlenu
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Olkusnik
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

Według informacji, jakie Greenpeace przekazał Wirtualnej Polsce, Orlen odnotowuje miliardy złotych ponadprzeciętnych, wyższych niż normalnie zysków. "W ciągu pierwszych trzech kwartałów 2022 roku Orlen miał 27 mld zł zysku (EBIT), w porównaniu do 9 mld zł zysku w tym samym okresie rok wcześniej. Zysk Orlenu wzrósł zatem trzykrotnie. Daje to 18 miliardów ekstra. Nawet wykluczając duże, jednorazowe zdarzenia takie jak przejęcie Lotosu, widać jak Orlen bogacił się na kryzysie energetycznym i cenowym wywołanym głównie napaścią Rosji na Ukrainę" - oceniono w raporcie.

Jakub Wiech, ekspert ds. energii i klimatu z serwisu energetyka24.pl, mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że prawdą jest, iż Orlen bierze ropę z Rosji. Jak to możliwe? Dzieje się to - jak mówi nasz rozmówca - dzięki wyłączeniu w unijnych sankcjach na dostawy tego surowca do Unii Europejskiej. - Z tych restrykcji wyłączono rurociąg "Przyjaźń", którym sprowadzana jest orlenowska ropa - mówi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Greenpeace informuje, że "Orlen chwali się w swoich materiałach, że zredukował dostawy rosyjskiej ropy do 10 procent". "Za tymi uspokajającymi zapewnieniami kryją się kolejne miliardy złotych, które pomagają Władimirowi Putinowi finansować bestialską wojnę przeciwko naszym sąsiadom z Ukrainy" - dodano w oświadczeniu.

Organizacja szacuje, że w tym roku "Orlen przeleje na konto rosyjskiej spółki Tatnieft ok. 4 mld zł". Umowa obowiązuje do końca 2024 roku, więc w tym czasie Orlen wyśle do spółki powiązanej z Kremlem łącznie ok. 8 miliardów złotych" - czytamy.

- Tej ropy nie jest dużo, jest jej mniej niż rok temu - mówi Wiech. Dodaje jednak: - Uważam, że cały czas jest jej o te 10 proc. przerobu Orlenu, bo za tyle odpowiada rosyjska ropa, za dużo.

Zapowiedzi Morawieckiego nie były wiążące

Przypomnijmy, że już miesiąc po napaści Rosji na Ukrainę premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej z prezesem Orlenu Danielem Obajtkiem zapowiadał, że Polska zamierza do końca 2022 r. zrezygnować z rosyjskiej ropy. Ministerstwo Klimatu i Środowiska kierowane przez Annę Moskwę, byłą podwładną Obajtka w Orlenie, przekazało serwisowi wyborcza.biz, że deklaracja rządu Polski o wstrzymaniu od początku 2023 r. importu rosyjskiej ropy nie była wiążąca.

Czy można więc zerwać umowę pomiędzy Orlenem a Rosją? Jak podkreśla Jakub Wiech, sama spółka "nie bardzo może się wymiksować z tych kontaktów, bo musiałaby płacić kary umowne Rosjanom za zerwanie umów". - Byłoby to bez sensu. Uważam, że to sprzeczne z logiką sankcji, która opiera się na założeniu, że nie chcemy, by Rosjanie na nas zarabiali - dodaje.

- Państwo polskie może dać podstawy prawne, by zadziałała "siła wyższa" i te kontrakty zostały ukrócone. Natomiast na ten moment tego nie robi - mówi. Dlaczego? - Można się nad tym zastanawiać. Przede wszystkim zwróciłbym uwagę na kwestię, iż deklaracje dotyczące wstrzymania odbioru ropy rosyjskiej przez Polskę były zespolone z rozmowami na linii Warszawa-Berlin, dotyczącymi wspólnego zaopatrywania się Polski oraz Niemiec w ropę przez terminal naftowy w Gdańsku - podkreśla.

Jak dodaje, w tle "majaczyły nieoficjalne, medialne komentarze, że Orlen mógłby wejść na rynek paliwowy w Niemczech jako właściciel przejętej od Rosjan rafinerii w Schwedt, czyli rafinerii we wschodniej części Niemiec, która może być zaopatrywana przez terminal naftowy w Gdańsku". - Zastanawiam się, czy to właśnie te rozmowy w jakiś sposób nie są związane z decyzją, jeśli chodzi o wstrzymanie odbioru - ocenia.

- Być może Orlen chce poczekać do 24 lutego, do rocznicy pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, z ogłoszeniem wstrzymania ropy. Być może w tym temacie prowadzone są rozmowy z rządem - nie wiemy tego, możemy domniemywać. Natomiast fakt, że Orlen przesunął konferencję wynikową za ostatni kwartał i cały 2022 rok na ten właśnie dzień jest poniekąd symboliczny - dodaje nasz rozmówca.

Przesunięta konferencja Orlenu. Wybrali rocznicę wojny w Ukrainie

"Orlen planował publikację wyników za czwarty kwartał 2022 na 9 lutego. Data ta jednak została zmieniona na 24 lutego, a więc na rocznicę rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Czyżby Orlen liczył na to, że kolejne wielomiliardowe, ponadprzeciętne zyski zginą w natłoku informacji o cierpieniu w Ukrainie?" - pyta Greenpeace.

Wiech podkreśla, że nie do końca jest skłonny przychylać się do argumentacji, że Orlen, przesuwając datę konferencji na rok wojny, chciałby ją przykryć. - To byłoby karkołomne. Wcześniej, w dobie ogólnopolskiej przepychanki o świerszcze i mięso, były lepsze okoliczności ku temu, by ukryć tego rodzaju komunikaty - mówi.

Rozmówca Wirtualnej Polski podkreśla również, że ukrywanie tego rodzaju komunikatów 24 lutego miałoby bardzo "ponury wymiar symboliczny". - Nie sądzę, by spółka się na to poważyła, ani żeby to była logika stojąca za taką decyzją - dodaje.

- Orlen na pewno będzie pokazywał ogromne zyski za rok ubiegły. W tym kontekście przebicie się do społeczeństwa z informacją, że kończy się z odbiorem rosyjskiej ropy, może wpłynąć łagodząco na publiczny odbiór tych wyników. Bardziej spodziewałbym się takiej narracji - prognozuje Wiech.

Zakaz importu rosyjskiej ropy do UE drogą morską

Przypomnijmy, że, zgodnie z deklaracją z początku lutego, PKN Orlen jest przygotowany do całkowitej rezygnacji z rosyjskiej ropy, jeżeli będą wprowadzone kolejne sankcje na jej import. "Już 90 procent ropy naftowej przerabianej przez Grupę Orlen pochodzi z innych krajów niż Rosja. To efekt intensywnych działań na rzecz dywersyfikacji dostaw prowadzonych po 2015 roku" - przekazał PKN Orlen w informacji prasowej.

Ponadto spółka przypomniała, że zakaz importu rosyjskiej ropy do Unii Europejskiej, który wszedł w życie 5 grudnia 2022 roku, obejmuje jedynie dostawy drogą morską. Jak dodano w komunikacie, PKN Orlen przestał sprowadzać rosyjski surowiec statkami już wcześniej - od początku wybuchu wojny na Ukrainie. Wskazano, że było to możliwe dzięki realizowanej strategii dywersyfikacji i poszukiwaniu nowych partnerów handlowych.

Ograniczenia wprowadzone z początkiem grudnia to kolejny mechanizm sankcyjny, który ma ograniczyć zyski Federacji Rosyjskiej ze sprzedaży czarnego surowca. Równolegle nałożono "kaganiec cenowy" dla dostaw do krajów trzecich.

Jak podkreślał w rozmowie z money.pl dr Szymon Kardaś, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, wdrażane przez Zachód mechanizmy mają duży potencjał i Rosja ich nie zlekceważy, ale faktyczna skuteczność tych sankcji będzie zależeć od determinacji Europy i solidarności poszczególnych członków Wspólnoty.

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
orlendaniel obajtekwojna w Ukrainie
Wybrane dla Ciebie