Rosyjska prowokacja we Lwowie. Były żołnierz GROM: gierki na szachownicy obu stron
W sobotę Rosjanie zaatakowali Lwów. Miasto, które znajduje się blisko polskiej granicy znalazło się pod ostrzałem rakiet w momencie, kiedy w Polsce przebywał prezydent USA Joe Biden. - To pokaz siły z jednej i drugiej strony. W końcu na wschodniej flance NATO pojawia się prezydent USA, który spotyka się ze swoimi żołnierzami, motywuje ich na swój sposób. Druga strona nie mogła pozostać obojętna i też chciała zaakcentować swoją obecność, być może jakąś przewagę. To są takie gierki na szachownicy - powiedział w programie WP Newsroom ppłk. rez. Andrzej Kruczyński, były oficer GROM, ekspert Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego. Przy okazji ppłk. Kruczyński pytany był o zaplanowanie działań wojennych przez stronę rosyjską. - Konflikt wojenny powinien charakteryzować się tym, że wszystko jest zaplanowane. Ktoś tym wszystkim musi zarządzać, to powinno być skoordynowane. Być może po stronie Rosji coś się wymyka spod kontroli, co może nas tylko cieszyć. Straty są na lądzie, w wodzie i w powietrzu. To ogólny blamaż armii rosyjskiej – podsumował były oficer GROM. Czy służby właściwie zabezpieczyły wizytę prezydenta USA w Polsce? - Swoją obecność akcentowały siły i jednostki, które zabezpieczały wizytę. Samoloty musiały czuwać w powietrzu. Dużo służb było postawionych w stan gotowości. Wojska zadziałały profesjonalnie – ocenił ekspert Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego.