Rośnie liczba samobójstw wśród nastolatków
Liczba samobójstw wśród nastolatków systematycznie rośnie - alarmuje rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Rzecznik zwrócił także uwagę, że ok. 15% dzieci i młodzieży cierpi na zaburzenia zdrowia psychicznego.
21.06.2010 | aktual.: 07.06.2018 15:02
Jak podkreślił rzecznik, z danych Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego wynika, że o ile w przypadku samobójstw młodszych uczniów mamy do czynienia z niewielką tendencją malejącą, o tyle w starszej grupie wiekowej - uczniów ostatniej klasy gimnazjum i uczniów klas liceum - ich liczba systematycznie rośnie.
Zgodnie z danymi GUS, w roku 2008 liczba samobójstw, dokonanych przez osoby w wieku 15-19 lat wyniosła 274 osoby. Na 100 tys. osób w tym wieku wskaźnik dokonanych samobójstw wyniósł więc do 10,28 (dla porównania - w roku 2004 wynosił 8,78).
Rzecznik przypomniał, że w grudniu zeszłego roku powołano z jego inicjatywy Grupę Roboczą, która podjęła próbę koordynacji działań, mających na celu zapobieganie samobójstwom młodzieży - pod opieką naukową psychiatrów, skupionych w Sekcji Suicydologii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego oraz członków Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego.
"W celu wypracowania skutecznych działań prewencyjnych w zakresie prób samobójczych dzieci i młodzieży niezbędne jest jednak zorganizowanie centralnego systemu zbierania danych, dotyczących występowania prób samobójczych w Polsce. Obecnie dostępne są tylko dane cząstkowe, zbierane np. przez osoby, prowadzące badania problematyki samobójstw czy dane, będące w posiadaniu policji" - pisze Michalak, zwracając się do minister zdrowia Ewa Kopacz z prośbą o zobowiązanie placówek medycznych do zbierania i raportowania informacji na temat samobójstw i prób samobójczych, jak ma to obecnie miejsce w stosunku do danych, dotyczących liczby zachorowań i sytuacji epidemiologicznej w Polsce.
Michalak zaapelował także do Kopacz o podjęcie działań zmierzających do lepszej ochrony zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. "Badania wskazują, że około 15% populacji wieku rozwojowego cierpi na zaburzenia wymagające diagnozy, konsultacji bądź terapii, prowadzonej z udziałem lub przez psychiatrę dziecięcego" - poinformował rzecznik.
Michalak wskazał m.in. na problem niedostatecznej liczby psychiatrów dziecięcych. "Od wojewódzkich konsultantów psychiatrii dziecięcej wiem, iż w Polsce jeden lekarz tej specjalności przypada na 30 tys. dzieci. Liczba ta, w sposób zasadniczy, różni nas od innych krajów Europy - np. w Szwecji jeden psychiatra dziecięcy opiekuje się 6 tys. dzieci. Ich brak powoduje, że nie są dostatecznie zabezpieczone potrzeby dzieci, wymagających leczenia psychiatrycznego, a w oddziałach psychiatrii dziecięcej zatrudniani są psychiatrzy, którzy nie są specjalistami z zakresu psychiatrii dziecięcej" - podkreślił Michalak. W związku z tym proponuje wpisanie psychiatrii dziecięcej na listę specjalizacji priorytetowych.
"Długi czas oczekiwania na przyjęcie przez specjalistę psychiatrii dziecięcej powoduje, że zbyt późno rozpoznawane są objawy dysfunkcyjne u dzieci i młodzieży, co opóźnia rozpoczęcie specjalistycznego leczenia. Zbyt mała liczba placówek ambulatoryjnego-środowiskowego leczenia psychiatrycznego powoduje, że pobyt w oddziale psychiatrycznym dzieci i młodzieży, zamiast być środkiem stosowanym w ostateczności, staje się koniecznością. Rozwiązaniem mogłoby być zorganizowanie większej liczby oddziałów psychiatrycznych dziennego pobytu lub zespołów leczenia środowiskowego, co ograniczyłoby liczbę dzieci, kierowanych do oddziałów szpitalnych" - zaproponował rzecznik.
Michalak zwrócił także uwagę na nierównomierne rozmieszczenie sieci oddziałów psychiatrii dziecięcej: często odległość od miejsca zamieszkania dziecka jest tak duża, że dotarcie do szpitala w ciągu godziny - a takie są europejskie standardy - jest niemożliwe. "Utrudniony jest więc kontakt dziecka z rodzicami, którzy narażeni są na ponoszenie kosztów dojazdu do szpitala, a dzieci - na stres, wynikający z rozstania z rodzicami. To powoduje, że rodzice niechętnie wyrażają zgodę na pozostawienie dziecka w szpitalu. W związku z tym, zwracam się z prośbą o dokonanie analizy rozmieszczenia tych oddziałów i podjęcie działań, mających na celu jego zracjonalizowanie, choćby poprzez tworzenie oddziałów psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej w szpitalach pediatrycznych" - zaproponował rzecznik.
Dodał, że psychiatrzy sygnalizują mu również, że brak jest wyspecjalizowanych placówek psychiatrycznych, w których mogą być leczeni małoletni pacjenci, uzależnieni od alkoholu, dzieci z zaburzeniami seksualnymi czy z rozpoznanymi zaburzeniami odżywiania. Niepokojący jest również brak sprofilowania oddziałów psychiatrii dziecięcej, w efekcie czego dochodzi np. do kontaktu pacjentów, będących ofiarami przemocy z pacjentami, którzy są jej sprawcami. Opóźnia to podjęcie właściwej terapii w stosunku do dziecka bądź naraża je na wielokrotną zmianę oddziału szpitalnego, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami tego faktu.
Samobójstwa to - w zależności od badań - druga lub trzecia przyczyna zgonów dzieci. Najwięcej samobójstw - wśród nastolatków - jest w grupie wiekowej 15-19 lat: nawet ponad 280 rocznie, o kilkadziesiąt więcej niż jeszcze w 2000 r. Wśród dzieci w wieku od 10 do 14 lat notuje się rocznie ok. 50 samobójstw. Najczęstszą przyczyną samobójstw wśród nastolatków są trudności w szkole, problemy w rodzinie i nieco rzadziej - zawiedziona miłość. Szacuje się, że 28% dzieci w wieku od 10 do 17 lat ma zaburzenia depresyjno-lękowe.
Według danych resortu zdrowia, w Polsce ok. 900 tys. dzieci wymaga opieki i pomocy psychiatryczno-psychologicznej. W roku 2004 z opieki poradni zdrowia psychicznego korzystało jedynie ok. 129 tys. z nich, a z opieki szpitalnej - ok. 12 tys. Badania pokazują, że niektóre zaburzenia występują znacznie częściej, niż mogłaby to sugerować liczba przypadków zarejestrowanych w placówkach - np. częstość zaburzeń depresyjno-lękowych sięga w badaniach 25-28% dzieci w wieku 10-17 lat, częstość zaburzeń odżywiania - 12% wśród dziewcząt w wieku 13-17 lat.