ŚwiatRosną spekulacje o prezydenckich ambicjach kolejnego Busha

Rosną spekulacje o prezydenckich ambicjach kolejnego Busha

Rodzina Bushów znalazła się w centrum uwagi wraz ze zorganizowanymi w ten weekend obchodami 25-lecia objęcia prezydentury przez George'a H.W. Busha i wernisażem Busha juniora. Nasila to spekulacje o prezydenckich ambicjach innego polityka z rodu Bushów: Jeba.

06.04.2014 | aktual.: 06.04.2014 12:21

"Jeśli ktokolwiek z członków rodziny skorzysta na tym renesansie Bushów, to będzie to najpewniej Jeb" - pisze "Washington Post".

Młodszy syn 41. prezydenta USA, 60-letni były gubernator Florydy Jeb Bush, jak dotąd nie ogłosił, czy wystartuje w wyborach prezydenckich w 2016 roku. Ale coraz częściej pojawia się w mediach i podróżuje od kilku miesięcy po całym kraju, co odbierane jest jako potencjalne przygotowanie kampanii. Tydzień temu został przyjęty na kolacji przez najważniejszego sponsora Republikanów - właściciela kasyn Sheldona Adelsona, którego majątek wycenia się na 40 mld USD.

Komentatorzy polityczni oceniają, że notowania Jeba Busha wśród establishmentu Partii Republikańskiej zaczęły rosnąć zwłaszcza po tym, jak chmury zebrały się nad dotychczasowym faworytem Republikanów, gubernatorem New Jersey Chrisem Christiem. Dotychczas sądzono, że to właśnie on ma największe szanse, by pokonać potencjalną kandydatkę Demokratów Hillary Clinton, byłą szefową dyplomacji USA i żonę byłego prezydenta USA. Skandal z mostem w New Jersey osłabił jednak poparcie dla Christiego.

Jeb Bush płynnie mówi po hiszpańsku (jego żoną jest pochodząca z Kolumbii Garnica Gallo) i angażuje się w kampanie na rzecz reformy prawa imigracyjnego w USA, czym może przyciągnąć latynoskich wyborców, dotychczas masowo głosujących na Demokratów.

Ale według marcowego sondażu przeprowadzonego przez Rasmussen Reports, gdyby w wyborach doszło do starcia przedstawicieli dwóch znanych politycznych dynastii amerykańskich, to na Hillary Clinton oddałoby głos 47 proc., a na Jeba Busha 33 proc. Amerykanów. Największą przeszkodą, jak komentowali autorzy sondażu, jest rodzina Jeba. Aż 50 proc. respondentów jest mniej skłonnych, by zagłosować na Jeba w 2016 r., dlatego że jego brat i ojciec już służyli jako prezydenci USA.

Niemniej, jak zwraca uwagę "WP", reputacja zwłaszcza starszego Busha znacznie poprawiła się w ostatnim czasie. Przedstawiciele obu partii politycznych chwalą go za sprawne wyprowadzenie kraju z zimnej wojny, przyjęcie ustawy o niepełnosprawnych oraz to, jak przeprowadził pierwszą wojnę w Zatoce Perskiej. W College Station w Teksasie odbywają się od piątku uroczystościach z okazji 25. rozpoczęcia w 1989 roku jednokadencyjnej prezydentury Busha seniora.

- Dopiero zaczynamy uzyskiwać perspektywę na temat prezydentury George'a H.W. Busha i myślę, że z każdą chwilą wygląda ona lepiej - powiedział dyrektor biblioteki prezydenta Lyndona Johnsona Mark Updegrove, który pisze książkę o obu prezydentach Bushach.

Sondaże wskazują, że także "prezydent wojen" - jak określa siebie często młodszy prezydent Bush - jest postrzegany wraz z upływem czasu w coraz lepszym świetle. W marcu 2009 roku, tuż po tym, jak opuścił Biały Dom, tylko 35 proc. Amerykanów wyrażało o nim przychylne opinie. W sondażu Gallupa z czerwca ubiegłego roku ten odsetek wzrósł aż do 49 proc. Negatywne opinie o byłym prezydencie wyraziło wówczas 46 proc. respondentów.

Jak zauważa "New York Times" najnowsze hobby Busha: malarstwo wywołuje zaskakująco "życzliwe oceny" wśród krytyków nieznanych z konserwatywnych poglądów. Przyznają oni, że jest to raczej malarstwo prymitywne i amatorskie, ale chwalą Busha za pasję. Otwarta w sobotę w Dallas wystawa "Art of Leadership: A President's Personal Diplomacy" prezentuje namalowane przez Busha portrety ponad 20 przywódców, z którymi miał okazję bliżej się poznać za swej prezydentury. Wśród nich są portery: Władimira Putina, Hamida Karzaja, Tony'ego Blaira, Angeli Merkel, Nicolasa Sarkozy'ego i Silvio Berlusconiego, a także autoportret i porter 89-letniego ojca.

Bush przyznał, że do zajęcia się hobbystycznie malarstwem zainspirował go Winston Churchill, który za pędzel chwycił w podeszłym wieku, po zakończeniu kariery politycznej. Ujawnił też, że choć wcześniej niespecjalnie interesowały go muzea, teraz zdarza mu się godzinami analizować obrazy na różnych wystawach. Są dni, gdy przy sztaludze spędza nawet cztery-pięć godzin.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)