PolskaGroźny incydent w hotelu sejmowym

Groźny incydent w hotelu sejmowym

Do niepokojącej sytuacji doszło w nocy ze środy na czwartek w nowym Domu Poselskim w Warszawie. Okazuje się, że w budynku przebywał Rosjanin, który za pomocą telefonu komórkowego dokumentował rozkład pomieszczeń. Straż o sprawie zaalarmował jeden z posłów.

Rosjanin przyłapany w hotelu sejmowym. Zaskakująca decyzja
Rosjanin przyłapany w hotelu sejmowym. Zaskakująca decyzja
Jacek Dominski/REPORTER
Maciej Zubel

Rosjanin miał wykorzystać brak bramek przy wejściu do nowego Domu Poselskiego, a także zamieszanie powstałe przy próbie wejścia do budynku przez inną osobę - informuje "Rzeczpospolita".

Gdy już znalazł się w hotelu sejmowym, gdzie mieszkają posłowie i senatorowie, mężczyzna zaczął robić zdjęcia. Jego zachowanie, jak wspomnieliśmy, wzbudziło podejrzenia jednego z posłów, który zawiadomił ochronę budynku.

Podczas kontroli okazało się, że mężczyzna posiada rosyjski paszport. Mimo to, po wylegitymowaniu obcokrajowiec został wypuszczony - podaje "Rz".

Zobacz też: "Ze szczerego serca". Polityk opozycji radzi Dudzie

Intencje obcokrajowca nie są znane, jednak - jak podkreśla gazeta - incydent był groźny, ponieważ w hotelu sejmowym nocowało wielu polityków. Jednym z nich - według "Rz" - był marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

Centrum Informacyjne Sejmu na pytania o to zdarzenie nie odpowiada jednoznacznie, informując jedynie, że takie sprawy "nie są przedmiotem ustawy o dostępie do informacji publicznej".

Rosjanin fotografuje hotel sejmowy. "Chodziło o wywołanie zamieszania"

Zdaniem ekspertów, zachowanie mężczyzny nie wygląda na profesjonalne działanie służb. - Wywiad działa przede wszystkim w sposób tajny. Trudno spodziewać się, by chciał nagrać rozkład pomieszczeń w tak ostentacyjny sposób - mówi były szef Agencji Wywiadu płk Grzegorz Małecki.

Jak dodaje, "chodziło raczej o wywołanie zamieszania", a tego rodzaju prowokacje nie są czymś, czym zajmują się służby. Płk. Małecki nie wykluczył, że osoba przyłapana w hotelu sejmowym nie jest związana z wywiadem.

Zbliżoną opinię wyraził były szef Biura Ochrony Rządu gen. Mirosław Gawor. - Profesjonaliści nie podjęliby się takiego działania z powodu dużego ryzyka kompromitacji - ocenił. Według Gawora obcokrajowiec mógł bez niczyjego polecenia zdecydować się na taką akcję, licząc na zdobycie atrakcyjnego nagrania, które następnie mógłby upowszechnić w mediach społecznościowych.

Wątpliwości gen. Gawora budzi jedynie fakt, że Rosjaninowi udało się niepostrzeżenie wejść do budynku oraz że po sprawdzeniu dokumentów nie został zatrzymany. - W obecnej sytuacji zabezpieczenie kluczowych obiektów powinno być wzmocnione - przekonuje.

Zobacz też

Źródło: "Rzeczpospolita"

Wybrane dla Ciebie