Tego Rosjanie nie odpuszczą. Ukraińcy tracą tam kontrolę
Rosjanie nie odpuszczają Mierzei Kinburnskiej na południu Ukrainy. Zwożą tam nowe dostawy broni - przekazał gubernator obwodu mikołajowskiego Witalij Kim. Próbują też zastraszyć lokalną ludność.
Półwysep Kinburnski i wieńcząca go mierzeja leżą na południu Ukrainy. Teren oddziela ujście Dniepru i Bohu do Morza Czarnego. Podzielony jest między dwa regiony - obwód mikołajowski i obwód chersoński.
W listopadzie 2022 r. pojawiały się informacje o walkach o półwysep. Jak przypomina Interia, Ukraińcy przeprowadzili udaną kontrofensywę w regionie, co sugerowało, że błyskawicznie przejmą także i ten fragment terytorium. Okazuje się jednak, że Rosjanie nie odpuszczają. Utrzymują swoje pozycje na mierzei. Co więcej, uczynili z półwyspu fortecę, do której zwożą kolejną broń.
W rozmowie z Kanałem 24 gubernator obwodu mikołajowskiego Witalij Kim powiedział, że rosyjskie siły zwożą na Mierzeję Kinburnską nowe dostawy broni. Są to szczególnie wyrzutnie rakiet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojna w Ukrainie. Celem Rosjan nie jest przewaga militarna w tym regionie
Jak dodał, "co więcej, próbują też zastraszyć lokalną ludność i przypominać na każdym kroku, że wciąż tam są". Podkreślił, że trwa walka o uniemożliwienie Rosjanom gromadzenia broni na mierzei.
Gubernator stwierdził, że celem agresora nie jest militarna przewaga w tym regionie. Jest to jedynie element odstraszania i pozorowania kontroli. - Pozostają tam, by obwód mikołajowski nie został dołączony do "korytarza zbożowego". Demonstrują, że kontrolują to przejście - podkreślił Kim.
Źródło: Interia, Kanał 24