Rosjanie znów atakują Sikorskiego
Ambasador Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin zaatakował ministra spraw zagranicznych Polski Radosława Sikorskiego za krytykę niedawnych manewrów rosyjsko-białoruskich.
20.11.2009 11:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dmitrij Rogozin zarzucił Radosławowi Sikorskiemu, że "nie potrafi znaleźć sobie miejsca" po tym, jak na czele Sojuszu stanął Anders Fogh Rasmussen, co poprawiło atmosferę w relacjach NATO z Moskwą. Oświadczył również, że jego kraj popiera pragmatyczne podejście Rasmussena do stosunków NATO z Rosją.
Rosyjski dyplomata poczynił te uwagi, komentując na łamach dziennika "Izwiestija" oświadczenie Sojuszu, w którym ten wyraził zaniepokojenie z powodu rosyjsko-białoruskich manewrów wojskowych, przeprowadzonych we wrześniu w pobliżu granic Polski. NATO podkreśliło, że ćwiczenia te nie pasowały do obserwowanej poprawy w stosunkach politycznych i we współpracy między Sojuszem a Rosją.
Rogozin odrzucił te zarzuty, podkreślając, że Rosja jeszcze w lipcu za pośrednictwem swojego przedstawiciela wojskowego w Brukseli przekazała NATO wszystkie niezbędne informacje na temat planowanych manewrów. - Wtedy nikt nie miał żadnych pytań. Jednak we wrześniu strona polska urządziła spektakl na ambasadorskim posiedzeniu Rady Rosja-NATO - oznajmił ambasador.
Rogozin podkreślił, że były to "absolutnie rutynowe ćwiczenia". - O wszystkim naszych partnerów zawczasu poinformowaliśmy. Nie powinni mieć żadnych powodów do obaw. Rosja nikomu nie zagraża. Podobnie jak NATO - mam nadzieję - nie zagraża nam - powiedział Rogozin.
Dyplomata zauważył, że z chwilą przejęcia sterów w Sojuszu przez nowego sekretarza generalnego w relacjach między NATO a Rosją "powstała atmosfera głębszej współpracy". - Niektórzy członkowie (Sojuszu) przyjęli to z entuzjazmem. Wszelako są i tacy, którzy nie znajdują sobie miejsca - ocenił.
- Dziwnie zachowuje się przede wszystkim szef polskiego MSZ Sikorski, który nie zdołał przekonać kolegów, iż to właśnie on powinien zasiąść w fotelu nowego sekretarza generalnego. Myślę, że człowiekowi jest po prostu przykro i że próbuje on teraz znaleźć jakieś nowe nisze. Ćwiczy rolę "łowczego" - powiedział.
Rosyjski ambasador oświadczył, że Moskwa popiera pragmatyczne podejście Rasmussena do stosunków NATO z Rosją. - Rasmussen jest politykiem, a nie urzędnikiem. Bardzo dobrze, że tak jest. Jednak do jego nogawki przyczepiła się wielka liczba politycznych karłów, które nie dają mu szerokim krokiem iść naprzód - powiedział.
Ćwiczenia "Zachód-2009" były jednymi z największych manewrów rosyjsko-białoruskich od rozpadu ZSRR. Ich celem było przećwiczenie współdziałania armii Rosji i Białorusi w odpieraniu agresji z kierunku zachodniego. Ich ostatnią fazę obserwowali prezydenci Rosji i Białorusi: Dmitrij Miedwiediew i Alaksandr Łukaszenka.
Miedwiediew ogłosił, że podobne manewry będą się odbywały co dwa lata na przemian na Białorusi i w Rosji.
Sikorski oświadczył 12 listopada, że rosyjskie manewry w pobliżu polskiej granicy są niepokojące. Minister wystosował w tej sprawie list do sekretarza generalnego NATO. Sikorski napisał, że Polska jest zaniepokojona ofensywnym charakterem rosyjskich manewrów. List został wystosowany przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych Sojuszu, do którego dojdzie w dniach 3-4 grudnia w Brukseli.
Sikorski, pytany przez media, nie chciał mówić o szczegółach. - Korespondencja pomiędzy ministrem spraw zagranicznych a sekretarzem NATO nie ma charakteru publicznego. Natomiast nie jest tajemnicą, że manewry tak blisko naszych granic nas niepokoją - zaznaczył.
- Chcemy mieć z Rosją jak najlepsze stosunki, ale mamy filozofię "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie". Gdy wykonujemy nawzajem przyjazne gesty, jest miło, a wtedy gdy Rosja takie manewry przy naszych granicach odbywa, to nas niepokoi i naturalnie Sojusz o tym zawiadamiamy i domagamy się, aby Sojusz wziął to pod uwagę w swoich działaniach. (...) My też ćwiczymy, ale sądzę, że Sojusz powinien te wrażliwości stosunkowo nowych krajów członkowskich brać pod uwagę - ocenił Sikorski.