ŚwiatRosjanie w Syrii, Putin w Nowym Jorku. To początek normalizacji relacji z Zachodem?

Rosjanie w Syrii, Putin w Nowym Jorku. To początek normalizacji relacji z Zachodem?

Wysyłając do Syrii swoje wojsko i sprzęt, Władimir Putin liczy na przełamanie izolacji i normalizację stosunków ze światem zachodnim. Coraz więcej wskazuje na to, że mu się to uda.

Rosjanie w Syrii, Putin w Nowym Jorku. To początek normalizacji relacji z Zachodem?
Źródło zdjęć: © AFP | Pablo Martinez Monsivais
Oskar Górzyński

Poniedziałkowe wystąpienie Władimira Putina przez Zgromadzeniem Ogólnym ONZ oraz spotkanie z prezydentem Barackiem Obamą stanowią symboliczny powrót rosyjskiego lidera do głównego nurtu światowej polityki. Rosyjski przywódca jeszcze niedawno był osamotniony i izolowany przez zachodnich liderów. Dziś świat z uwagą chce wysłuchać, co zaoferuje w kwestii walki z Państwem Islamskim i - według słów szefa niemieckiej dyplomacji - docenia rosyjski wkład w rozwiązanie sytuacji w Syrii. Wszystko to Putin osiągnął stosunkowo niewielkimi środkami. W ciągu ostatnich tygodni do Latakii nad Morzem Śródziemnym Moskwa wysłała rosyjskich 28 samolotów bojowych, 15 śmigłowców, 9 czołgów, 3 baterie rakietowe i 500 żołnierzy. Jednak jak dotąd konkretne wsparcie oferowane przez Rosjan siłom Damaszku ogranicza się do wysyłania wojskom reżimu Asada sprzętu i dzielenia się informacjami wywiadu satelitarnego.

- Na razie Rosja gromadzi tylko sprzęt oraz ludzi, ale nie przystąpiła do walki - mówi Gustav Gressel, analityk Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (ECFR) w Berlinie. Jak zauważa, Zachód ma tendencję do przeceniania rosyjskich zdolności militarnych. Tymczasem jest wątpliwe, czy sprawdzą się one w stosunkowo nieznanym dla Rosjan terenie. - To są manewry taktyczne. Putin zobaczy, ile ma mu do zaoferowania Zachód i podejmie decyzję na temat tego, co zrobić dalej. Prawdopodobnie dostanie coś w zamian, nawet za stosunkowo niewielki udział w operacji wojskowej w Syrii - dodaje.

Jakie to będą oferty? Coraz więcej wskazuje na to, że rosyjskie zaangażowanie zostanie nagrodzone stopniową normalizacją stosunków i łagodzenia sankcji. Warunki do tego są tym bardziej sprzyjające, że ostatnie tygodnie w Donbasie były nadzwyczajnie spokojne. Nie znaczy to, że nie dochodzi do walk (tylko w niedzielę czterech ukraińskich żołnierzy zostało rannych w Marince pod Donieckiem) ani to, że punkty porozumienia Mińsk II zostały wypełnione. Ale to wystarczy, by dać argument politykom pragnącym powrotu do "business as usual" z Rosją. Widać to szczególnie po sygnałach wysyłanych przez Niemcy oraz - w mniejszym stopniu - przez USA. Amerykański prezydent za sprawą rosyjskich działań najpierw zmodyfikował swoje stanowisko w sprawie rozwiązania politycznego w Syrii (USA są teraz zdania, że al-Asad może pozostać prezydentem kraju - przynajmniej przez pewien czas), a później zgodził się na spotkanie (jak podkreślił, na wyraźne prośby Rosjan) z Putinem, mimo że wcześniej go unikał. Natomiast szef niemieckiego
MSZ Walter-Frank Steinmeier otwarcie przyznał, że "udział Moskwy w rozwiązaniu sytuacji w Syrii będzie miał pozytywny wpływ na sytuację na Ukrainie i pomoże nam osiągnąć postęp w tej sprawie". Steinmeier nie jest zresztą w tej opinii osamotniony.

- Rzeczywiście w niemieckiej polityce coraz wyraźniej zaznacza się trend w kierunku normalizacji stosunków z Rosją. Co więcej, widać to nawet wśród polityków prawicy, a nie - jak dotąd - lewicy. Ale kryzys migracyjny nadał wojnie w Syrii nową wagę: konserwatyści obawiają się napływu kolejnych uchodźców i chcą doprowadzić do jak najszybszego końca wojny. Panuje naiwna nadzieja, że nowy uczestnik w konflikcie zmieni zasady gry. A właśnie na to liczyła Rosja wchodząc do Syrii dokładnie w tym momencie - mówi Gressel. Jak dodaje, do prorosyjskiego lobby należą też przedstawiciele niektórych gałęzi biznesu, bo choć sankcje nie wpłynęły w znaczący sposób na niemiecką gospodarkę, to uderzyły w interesy nielicznych, ale wpływowych graczy biznesowych.

Mimo to, o zniesienie lub złagodzenie sankcji wobec Rosji nie będzie tak łatwo. Są one bowiem powiązane z okupacją Krymu i wypełnianiem rozejmu z Mińska. Tymczasem kluczowe punkty porozumienia Mińsk II - przede wszystkim kontrola granicy przez Ukrainę i wycofanie obcych wojsk z Donbasu - wciąż nie są realizowane i nic nie zapowiada, by miało się to zmienić.

- W teorii Mińsk II powinien zostać wdrożony do końca roku, ale Rosja nie zamierza do tego doprowadzić. Zależy jej na tym, by proces ten trwał jak najdłużej. Jeśli Europa zamierza dotrzymać swoich zobowiązań to powinna utrzymać sankcje - mówi ekspert ECFR. Dodaje przy tym, że ważną rolę w hamowaniu prorosyjskich tendencji Niemiec może mieć Polska. Zdaniem Gressela, argumentem Warszawy może być jej postawa podczas ostatniego głosowania Rady UE w sprawie uchodźców, bo dzięki wykazaniu się solidarnością wobec Berlina może teraz naciskać na niego, by prowadził odpowiedzialną i solidarną politykę w kwestii dotyczącej bezpieczeństwa w regionie.

Jednak jak zauważa w rozmowie z WP analityk Fundacji Pułaskiego Tomasz Otłowski, formalne zniesienie sankcji nie musi być warunkiem powrotu do przyjaznych stosunków Europy z Kremlem. Co więcej, można już zaobserwować pierwsze konkretne sygnały takiego ocieplenia.

- Myślę, że prędzej czy później i tak dojdzie do powrotu do "business as usual", niezależnie od tego co się będzie działo w Donbasie - mówi Otłowski, podając przykłady nowych zawartych tylko w tym obecnym miesiącu - Wystarczy spojrzeć na NordStream II lub na pracującą pełną parą nową montownię Volkswagena w Kałudze - dodaje.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (492)