"Rosjanie są teraz w siódmym niebie". Ekspert o rozmowach w Arabii Saudyjskiej
- Właśnie osiągnęli to, co było niemożliwe od kilku lat. Rozpoczęli rozmowy z Amerykanami na wszystkie ważne dla siebie tematy, a wojna w Ukrainie jest tego tłem. Cele Rosji są bez zmian: podporządkować Ukrainę, wyrugować Amerykanów z Europy, skłócić ze sobą państwa UE - mówi WP Robert Pszczel, polski dyplomata i były szef Biura Informacji NATO w Moskwie.
We wtorek w Arabii Saudyjskiej odbyły się pierwsze rozmowy amerykańsko-rosyjskie dotyczące zakończenia wojny w Ukrainie. USA reprezentowali sekretarz stanu Marco Rubio, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz i specjalny wysłannik na Bliski Wschód Steve Witkoff. Po stronie Rosji wystąpili bliscy współpracownicy Władimira Putina: minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow i doradca prezydenta Jurij Uszakow.
Po czterech godzinach rozmów Amerykanie ogłosili: "aby zakończyć konflikt, muszą być ustępstwa ze wszystkich stron". Z kolei doradca Putina - Uszakow - podsumował, że "negocjacje między Rosją a Stanami Zjednoczonymi przebiegły pomyślnie", oba państwa "zgodziły się brać pod uwagę wzajemne interesy". Nieznany jest termin spotkania Donalda Trumpa i Władimira Putina.
- Dziś problem polega na tym, że strona amerykańska nawet nie ogłosiła publicznie swoich żądań wobec Rosji. Pozostaje życzyć Amerykanom wszystkiego najlepszego i mieć nadzieję, że Donald Trump nie planuje odnieść porażki. Za taką by uznano pełną realizację celów rosyjskich - mówi Robert Pszczel, były polski dyplomata, szef Biura Informacji NATO w Moskwie, a obecnie ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Negocjacje USA i Rosji. Ławrow i Rubio przy jednym stole
Amerykanie wycofają się z krajów bałtyckich?
Zdaniem rozmówcy WP Rosjanie "są teraz w siódmym niebie", mogąc prowadzić rozmowy bezpośrednie z USA o statusie Ukrainy, przyszłości Europy, wygodnych dla siebie tematach gospodarczych. Ekspert ostrzega, że celem strategicznym Rosji jest "wywrócenie do góry nogami całego systemu bezpieczeństwa europejskiego i porąbanie tego kawałki".
- Trudno ocenić, czy położą znowu na stole ten bezczelny papier z 2021 r. Ale to szczegół, rosyjskie cele pozostają niezmienne - dodaje Pszczel, nawiązując do zaproponowanego w grudniu 2021 r. porozumienia Rosji z NATO.
Przypomnijmy, że Kreml postawił wtedy kategorycznie warunki: pozostanie Ukrainy i Gruzji poza strukturami NATO, wycofanie wojsk sojuszniczych rozmieszczonych na terytoriach nowych członków Sojuszu (chodziło m.in. o Polskę) i zakaz większych ćwiczeń wojskowych w pobliżu rosyjskiego terytorium.
- Samo pojawienie się w amerykańskiej prasie plotek na temat ewentualnego wycofania amerykańskich sił z krajów bałtyckich napawa niepokojem. Nawet mimo to, że tych wojsk nie jest zbyt dużo - mówi dalej Pszczel. - To jest gra, w której Rosjanie wiedzą, czego chcą. No i powstaje pytanie, czy druga strona, czyli administracja amerykańska, jest w pełni tego świadoma i co zamierza z takim fantem zrobić - dodaje.
Drużyna Putina kontra Amerykanie. Nierówny pojedynek?
Pytany o porównanie doświadczenia w politycznych "grach" obu zespołów, ekspert odpowiada, że przewaga jest po stronie Rosji. Pszczel podkreśla, że nikt nie przebije cynizmu rozgrywek Ławrowa, który swojej karierze spotykał się z kilkunastoma sekretarzami stanu.
- To jest tak, jakby FC Barcelona rozgrywała swoim najlepszym składem mecz z Jagiellonią Białystok, bez urazy dla Jagiellonii. Zarazem to zdumiewa, bo Rosja nie jest żadnym supermocarstwem, a większość mocnych kart leży po stronie USA - ocenia były polski dyplomata.
Jednocześnie Pszczel zaznacza, że nie jest wielkim optymistą co do finału rosyjsko-amerykańskich uzgodnień. Zwłaszcza - jak podkreśla - odkąd usłyszał, że Trump miał zaufanie do Putina, który chce kończyć wojnę.
- Może to jakaś wymyślna taktyka negocjacyjna? Obawiam się, że zderzenie Trumpa z rzeczywistością, czym jest reżim Putina, będzie bardzo brutalne. Wyobrażenie prezydenta na temat świata, polityki, sytuacji w Europie też jest zupełnie inne niż rzeczywistość - uważa ekspert.
Tajemnica trzeciego fotela
Trzecim członkiem delegacji rosyjskiej był szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich (RDIF) Kirył Dmitrijew, który jednak nie zajął miejsca przy stole. Rosyjskie media zaznaczyły, że Dmitrijew zabrał głos na zapleczu spotkania.
"Pokazał przedstawicielom USA tabelę z oceną strat finansowych amerykańskich firm z różnych sektorów, jakie poniosły one z powodu wycofania się z rynku rosyjskiego. Amerykanie po raz pierwszy zobaczyli, że straty firm wynoszą 300 mld dolarów. Nikt o tym nie mówił" - relacjonowała rosyjska agencja RIA Novosti.
Były polski dyplomata, pytany o kwestię sankcji, komentuje, że niewątpliwie uderzają one w gospodarkę Rosji i zdolność do finansowania wojny. - Będą robili wszystko, co możliwe, aby uzyskać od Amerykanów jakieś ustępstwa. Rosjanie zdają sobie sprawę, że ostateczne decyzje w sprawie sankcji amerykańskich zależą od Trumpa, dlatego działania, jak wyliczenia o rzekomych 300 miliardach dolarów strat, nakierowane są na prezydenta - komentuje dawny szef Biura Informacji NATO w Moskwie.
- W takich sytuacjach brakuje mi reakcji państw UE. Szkoda, że po spotkaniu w Paryżu nie padło od szefów rządów zapewnienie, iż niezależnie od stanowiska USA, my tych sankcji nie jesteśmy gotowi znieść - podsumowuje Robert Pszczel.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski