HistoriaRosjanie po stronie Polski w wojnie polsko-bolszewickiej

Rosjanie po stronie Polski w wojnie polsko-bolszewickiej

Rosjanie, którzy po rewolucji bolszewickiej chcieli stworzyć "Trzecią Rosję" - nową siłę między białymi i czerwonymi - opierali swoją walkę o sojusz z Polską. Borys Sawinkow otrzymał od Józefa Piłsudskiego obietnicę wsparcia organizacji rosyjskich oddziałów na terytorium Polski i 300 mln marek polskich. U boku polskiej armii Rosjanie mieli zdobyć Moskwę, aby stworzyć pod auspicjami Piłsudskiego nową, demokratyczną Rosję. Sformowane na terenie Polski rosyjskie wojska liczyły ostatecznie 10 tys. ludzi.

Rosjanie po stronie Polski w wojnie polsko-bolszewickiej
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Borys Sawinkow (pośrodku) w otoczeniu kierownictwa ministerstwa wojny Rosji, 1917 r.

20.08.2015 12:22

"Czyżbyśmy mieli być świadkami nie tylko upadku Rosji, lecz Europy i całego świata, początku zatraty tego, co przywykliśmy nazywać cywilizacją? Bolszewików nie uznaję i walczyć będę z nimi do ostatka - pisał Borys Sawinkow. - Tymczasem cała moja nadzieja w związku Polski z Rosją".

Eserowski terrorysta, były wiceminister wojny Rządu Tymczasowego i niedawny organizator antybolszewickiego powstania na Powołżu, miał rzucić swój los na szalę podczas wojny 1920 r.

Borys Sawinkow urodził się 31 stycznia 1879 r. w Charkowie. Jego ojcem był carski czynownik o liberalnych zapatrywaniach, matką córka generała pochodzenia ukraińskiego. Dzieciństwo spędził w Warszawie. Ojciec - Wiktor Sawinkow - jako sędzia pokoju trafił na rubieże imperium Romanowów, gdy tron przejął konserwatywnie usposobiony Aleksander III.

Młody Sawinkow, nim stał się radykalnym studentem, socjalistą-rewolucjonistą i organizatorem zamachów na carskich ministrów, wychowywany był w duchu inteligenckiej tolerancji i szybko przesiąkł wpływami polskiej kultury. Po latach powie o swoim pierwszym idealistycznym buncie przeciwko samodzierżawiu: "Od dzieciństwa wierzyłem, że kiedyś z oczyszczającego ognia odrodzi się jednoplemienny orzeł i przywróci pokój między Moskwą a Warszawą".

"Trzecia" Rosja

Sam Sawinkow w 1919 r. jeszcze nie dojrzał do polskiego poziomu rozumienia wspólnej antybolszewickiej sprawy. Wprawdzie uważał polską niepodległość za kwestię sprawiedliwości dziejowej, ale ostateczne rozgraniczenie terytorialne obu państw odkładał - tak jak biali generałowie - do zwołania Konstytuanty Wszechrosyjskiej po obaleniu bolszewików. Wypowiadał się również negatywnie o polskiej "okupacji" Galicji Wschodniej.

Postanowił jednak skorzystać z propozycji Kalora Wędziagolskiego, wspólnej walki z bolszewikami. Dlaczego? W obliczu klęski białych armii dowodzonych przez Kołczaka, Denikina i Judenicza, Sawinkow dostrzegł, że Polska, jako jedyna z krajów pogranicznych dawnego imperium carów, miała odpowiedni potencjał, by samodzielnie, i na równych warunkach, stanąć do walki z bolszewią.

Co ważne, nie rządzili w niej biali generałowie, tylko "szlachetny socjalista" Piłsudski. Dlatego w swoim memorandum o kooperacji antybolszewickiej, przedłożonym z końcem 1919 r. w sekretariacie Rady Najwyższej Sprzymierzonych, wieszczył: "Wiosną 1920 roku będziemy walczyć nie przeciwko Polsce, ale z nią".

Borys Sawinkow fot. Wikimedia Commons

Jednocześnie nad Wisłę przybyła grupka uciekinierów z bolszewii. W styczniu 1920 r. linię frontu przekroczyli: znany pisarz Dmitrij Mereżkowski, jego żona Zinaida Hippius (wyrocznia literacka petersburskich salonów intelektualnych) i ich przyjaciel krytyk literacki Dmitrij Fiłosofow. Byli stronnikami Sawinkowa z czasów rewolucji lutowej - poparli wówczas jego zdecydowanie antybolszewicką postawę przeciwko zagubionemu Kiereńskiemu. Teraz postanowili odnowić stary kontakt.

To oni ukuli pojęcie "trzeciej" Rosji. Dyskutując na temat ślepoty politycznej białych generałów, żona Mereżkowskiego zauważyła, że konieczne jest stworzenie trzeciej siły między białymi a czerwonymi. Podobnie jak jej mąż nie miała wątpliwości, że w walce z bolszewikami należało się oprzeć na Polakach. Patronujący Mereżkowskim gen. Lucjan Żeligowski zauważył: "Państwo jesteście pierwszymi Rosjanami, których punkt widzenia nie budzi w Nas nieufności".

Tak zrodził się pomysł wygłaszania odczytów o niebezpieczeństwie bolszewickim zagrażającym Europie. Widownia Mińska, Wilna i Warszawy mogła dowiedzieć się od Fiłosofowa o istocie bolszewizmu ("socjalizmu mongolskiego") i wysłuchać fragmentów tragicznych wspomnień Zinaidy spisanych w Sowdepii. W tym czasie dowodzący białą armią gen. Anton Denikin powtarzał: "Za uzyskaną pomoc ani piędzi rosyjskiej ziemi!".

Zanim Sawinkow w czerwcu 1920 r. przybył do Warszawy, spadły na niego dwa ciosy. 25 kwietnia ruszyła "wyprawa kijowska" i okazało się, że Piłsudski postawił na "samostijną" Ukrainę. Jego sojusznikiem stał się ataman Symon Petlura. Była to opcja nie do przełknięcia dla przeciętnego Rosjanina.

Na Krymie, który stał się ostatnim bastionem wojsk białych, doszło zaś do rezygnacji gen. Denikina. Dowództwo po nim przejął energiczny gen. Piotr Wrangel, który szybko zreorganizował rosyjskie wojska i - wyciągając wnioski z błędów poprzedników - wydał ukaz dający chłopom ziemię. Tym sposobem dla liberalnej "trzeciej" Rosji Borysa Sawinkowa pozostało niewiele przestrzeni politycznej.

Sawinkow musiał jednak robić dobrą minę do złej gry. Po zdobyciu Kijowa przez wojska polskie wysłał entuzjastyczny list gratulacyjny do Piłsudskiego. W wywiadach prasowych przyznawał jednak, że na "samostijność" Ukrainy zgodzić się nie może. Prywatnie zaś mówił o swoim uczestnictwie w "upokarzającym targu" z Piłsudskim.

Nie miał jednak wyjścia, bo w tym czasie jedyną alternatywną propozycję działalności antybolszewickiej dostał od... rządu japońskiego, który nie krył się ze swoimi zaborczymi intencjami wobec ziem rosyjskich na Dalekim Wschodzie. Postawił więc wszystko na jedną kartę i ruszył do Warszawy w czasie, gdy konarmia Budionnego przełamała front polski na Ukrainie. Od Piłsudskiego Sawinkow otrzymał obietnicę wsparcia organizacji rosyjskich oddziałów na terytorium Polski i 300 mln marek polskich. U boku polskiej armii Rosjanie mieli pociągnąć na Moskwę, aby stworzyć pod auspicjami Piłsudskiego nową, demokratyczną Rosję. Rozpoczęła się wielka gra.

Aby rozproszyć obawy polityczne Rosjan, polskie sfery rządowe postanowiły oficjalnie ogłosić, że wojna z bolszewikami nie jest wojną z narodem rosyjskim. Ustawienie Rosjan w roli ofiar bolszewizmu, a nie wroga, zostało silnie zaakcentowane w uchwalonej na pierwszym posiedzeniu Rady Obrony Państwa odezwie ogłoszonej 3 lipca 1920 r. Była to silna propagandowa odpowiedź na wcześniejszy - inspirowany przez bolszewików - apel gen. Aleksieja Brusiłowa do carskich oficerów, by pod czerwonym sztandarem bronili matuszki Rosji przed polskimi najeźdźcami.

Silne napięcia między byłym socjalistycznym terrorystą a zapatrzonymi w gen. Wrangla rosyjskimi oficerami sprawiły, że nie udało się w najbardziej krytycznym momencie Bitwy Warszawskiej wyprowadzić do walki rosyjskiej armii. W tej sytuacji Sawinkow w odruchu honorowej bohaterszczyzny osobiście wziął udział w walce pod Wyszkowem, niosąc tym samym - razem z Wędziagolskim - sztandar polsko-rosyjskiego braterstwa broni.

Sformowane na terenie Polski jednostki rosyjskie liczyły ostatecznie 10 tys. bagnetów i szabel. Zgodnie z warunkami rozejmowymi władze polskie musiały je internować albo zmusić do opuszczenia swojego terytorium z początkiem listopada. Na naradzie u Sawinkowa dowódcy antybolszewickich oddziałów zdecydowali się spróbować szczęścia w walce z bolszewikami na własną rękę. Już bez Polaków. Polskie władze wojskowe uznały to stanowisko i wyekwipowały je na straceńczą wyprawę.

Problemem było podzielenie sił niedawnych sojuszników. "Trzecia armia rosyjska" - jak nazwano jednostki Sawinkowa - ramię w ramię z wojskami ukraińskimi uderzyła na Bracław, chcąc przebić się na Krym do Wrangla. Natomiast armia słynnego zagończyka gen. Stanisława Bułak-Bałachowicza ruszyła na Białoruś, gdzie spodziewała się poparcia zielonych partyzantów i nawet przejściowo opanowała Mozyrz.

Jaką drogę wybrał zniszczony psychicznie wyjściem Polski z wojny Sawinkow? Odżegnał się od ryzykownego pomysłu połączenia się z Wranglem, którego obśmiewał jako "Denikina w kozaczym płaszczu", i wybrał się na krwawy rajd kawaleryjski z Bułak-Bałachowiczem - oficerem, którego prywatnie uważał za "bandytę". W obliczu miażdżącej przewagi liczebnej i strategicznej Armii Czerwonej obie formacje zostały pobite i musiały wrócić na terytorium Polski. Ich żołnierze spotkali się w polskich obozach internowania.

Tajemniczy powrót

Jesienią 1921 r. pod naciskiem bolszewików władze polskie zmusiły Sawinkowa do opuszczenia swojego terytorium. Wyjechał na Zachód, a w sierpniu 1924 r. dotarł do wyśnionej Moskwy. Nie wkroczył do niej jednak jako triumfator na czele wojsk, ale jako więzień. Trafił na osławioną Łubiankę. Do stolicy przybył pod nadzorem czekistów, którzy aresztowali go w Mińsku krótko po przekroczeniu granicy. Były terrorysta został zwabiony do bolszewii w wyniku prowokacji sowieckich służb specjalnych. Sawinkowowi wmówiono, że w kraju działa potężna konspiracyjna organizacja antybolszewicka, na której czele powinien stanąć.

"Wróg numer jeden Sowieckiej Republiki" na moskiewskim procesie pokazowym odsądził od czci i wiary zagranicznych sojuszników swoich antybolszewickich wystąpień. Polskę nazwał "przeklętym krajem". Czekając na pewny wyrok śmierci, napisał w dzienniku więziennym: "Nie ma za co umierać. Właśnie nie ma za co. Bo idea umarła w Warszawie". Później wprawił w osłupienie wszystkich, uznając przed sądem władzę bolszewicką... Szybko też zaapelował do emigrantów, by wracali do Sowdepii po bolszewickie przebaczenie.

Dmitrij Fiłosofow napisał: "Sawinkow byłby martwym lwem, gdyby mężnie zginął, ale stał się żywym psem, który prócz pogardy i litości na nic innego nie zasługuje". Kolegium Wojskowego Sądu Najwyższego Związku Sowieckiego zamieniło Sawinkowowi karę śmierci na 10 lat więzienia. Po ośmiu miesiącach jego zwłoki odnaleziono na dziedzińcu Łubianki... "Oficjalnie" popełnił samobójstwo, skacząc z okna.

Paweł Michalik, Historia do Rzeczy

Źródło artykułu:Historia Do Rzeczy
historiarosjajózef piłsudski
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)