Rosjanie kopali okopy. "Zakazili się wąglikiem"
Ukraińska ziemia skrywa niebezpieczne niespodzianki. Mieli się o tym przekonać rosyjscy żołnierze, którzy kopali okopy w okupowanej części obwodu zaporoskiego. Zakazili się tam groźną bakterią.
25.04.2023 | aktual.: 25.04.2023 17:41
Od początku inwazji Kreml przekonuje, że na terenie Ukrainy znajduje się kilkadziesiąt laboratoriów, w których prowadzone są badania nad bronią chemiczną i biologiczną. Pod koniec kwietnia ubiegłego roku Władimir Putin mówił wprost o "sieci zachodnich laboratoriów biologicznych" jako o jednym z zagrożeń, które Moskwa zwalcza swoją inwazją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Rosyjskie ministerstwo obrony twierdzi, że znalazło w Ukrainie dowody na to, że Kijów prowadzi badania "przy bezpośrednim udziale Pentagonu nad komponentami do broni biologicznej". Nigdy ich jednak nie przedstawiło. Kijów i Waszyngton zaprzeczają oskarżeniom. Rada Bezpieczeństwa ONZ odmówiła zaś przeprowadzenia formalnego śledztwa w tej sprawie.
Niebezpieczne pułapki w ukraińskiej ziemi
Okazuje się, że ukraińska ziemia skrywa jednak niebezpieczne pułapki, które - choć nie mają nic wspólnego z tajnymi laboratoriami - to mogą stanowić prawdziwą bombę biologiczną. Mieli się o tym przekonać niedawno rosyjscy żołnierze, którzy kopali umocnienia w okupowanej części obwodu zaporoskiego.
Jak donosi ukraiński mer okupowanego Melitopola Iwan Fedorow, Rosjanie przez przypadek rozkopali miejsce, gdzie pogrzebano zakażone wąglikiem świnie. I zakazili się powodującą tę chorobę bakterią.
"Nie, to nie jest epizod z horroru - to są realia życia hodowców świń w rejonie Zaporoża" - przekonuje Fedorow.
"Dwóch żołnierzy zakażonych"
"Wroga jednostka jest teraz w trakcie kwarantanny. A dwóch rosyjskich żołnierzy początkowo trafiło do szpitala w Melitopolu, ale po potwierdzeniu diagnozy zostali szybko wypisani i wywiezieni w nieznanym kierunku" - dodał mer okupowanego Melitopola.
"Nawet ukraińska ziemia odpiera okupantów. Na pewno nie będą mieć szczęśliwego zakończenia" - podsumował lojalny wobec Kijowa mer.
Bakterie wąglika uznawane są za jedną z broni biologicznych. Wykorzystują ją często terroryści, przesyłając wąglika w korespondencji.
Wąglik jest chorobą odzwierzęcą, ale również groźną dla ludzi - szczególnie, gdy do zakażenia dojdzie drogą wziewną. Bakterie rozmnażają się wówczas w pęcherzykach płucnych i wydzielają groźną toksynę. Po kilkunastu godzinach pojawiają się w dużych ilościach także we krwi i przedostają się tą drogą do różnych narządów wewnętrznych, powodując rozpad tkanek z uogólnionymi krwotokami. Choroba najczęściej kończy się zgonem.
Bakterie wąglika są niezwykle żywotne. Mogą przetrwać w ziemi nawet kilkadziesiąt lat. Miejsca, w których grzebie się zakażone lub padłe zwierzęta, mogą być rezerwuarem, a równocześnie źródłem zakażenia tą niezmiernie groźną bakterią.