Rosja wycofuje wojska. Z jakim skutkiem dla Ukrainy?
Rosja wycofuje wojska z granicy z Ukrainą. Przy ich obecnym rozmieszczeniu mogłaby szybko rozpocząć ofensywę, uważają obserwatorzy. Jakie są cele Moskwy?
23.04.2021 21:18
Rosja twierdzi, że rozpoczęła wycofywanie wojsk z granic z Ukrainą i zaanektowanego Półwyspu Krymskiego. Podczas wizyty na Krymie 22 kwietnia, minister obrony Rosji Siergiej Szojgu powiedział, że cele manewrów wojskowych zostały osiągnięte. Na razie nie wiadomo jednak, czy wszyscy nowo przerzuceni żołnierze i broń opuszczą tereny w pobliżu Ukrainy, a nowe bazy wojskowe zostaną zlikwidowane. Niektóre systemy uzbrojenia pozostaną w bazie pod Woroneżem do czasu jesiennych manewrów "Zachód 2021" z Białorusią, powiedział Szojgu.
W związku z rozmieszczeniem rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą i na zaanektowanym przez Rosję ukraińskim półwyspie Krym, wielu obserwatorów podejrzewało, że Rosja przygotowuje ofensywę.
Wciąż za mało wojska do ataku
Jednak eksperci z brukselskiego think tanku International Crisis Group (ICG), w raporcie opublikowanym 20 kwietnia napisali: "Pomimo sprowadzenia rosyjskich czołgów na granicę, prawdopodobieństwo powtórzenia krwawych walk, które wstrząsnęły Donbasem w 2014 i 2015 roku, wydaje się niewielkie". Liczba i rozmieszczenie wojsk jest powodem do niepokoju, ale nie pasuje do modelu ofensywy.
Zobacz też: Rosja-Ukraina. Tomasz Siemoniak alarmuje: trzeba być bardzo ostrożnym
ICG przypomniała, że obserwatorzy przez długi czas uważali, że Moskwa jest zadowolona z obecnego stanu na Ukrainie. Wynikało to z faktu, że porozumienia mińskie, które zakończyły krwawe walki na początku 2015 roku i były negocjowane w momencie, gdy Kijów musiał stawić czoła silnemu naciskowi ze strony wojsk rosyjskich, były korzystne dla wspieranych przez Rosję separatystów w Donbasie. "Ale ostatnie ruchy wojsk i aktualna retoryka Rosji sugerują, że może ona być coraz bardziej sfrustrowana i może próbować zmusić Ukrainę do ustępstw" - twierdzi ICG.
Ilu rosyjskich żołnierzy jest w stanie gotowości?
Początkowo Kijów twierdził, że na granicy z Ukrainą i na Krymie znajduje się ponad 80 tys. rosyjskich żołnierzy, a 14 kwietnia ukraiński minister obrony Andrij Taran powiedział, że wkrótce może ich być 110 tysięcy. Tego samego dnia przedstawiciel USA przy OBWE powiedział, że Rosja przesunęła na granicę z Ukrainą i Krymem od 15 do 25 tys. żołnierzy, którzy uzupełniają stacjonujące siły. W tym tygodniu dziennik "Wall Street Journal" (WSJ) podał, że rząd USA uważa, iż chodzi o 80 tys. rosyjskich żołnierzy. To jest teraz "około dwa razy więcej niż cztery tygodnie temu". Unia Europejska szacuje liczbę wojsk rosyjskich na 100 tysięcy.
Według danych Ministerstwa Obrony w Kijowie, siły zbrojne Ukrainy liczyły w lutym br. 195 tys. żołnierzy, z czego 40 tys. brało udział w operacji w Donbasie. 21 kwietnia prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę umożliwiającą szybsze powoływanie rezerwistów do służby wojskowej. Kijów ma spore rezerwy, bo około 400 tys. Ukraińców służyło już w Donbasie.
Zobacz też: Biden uderzył w Putina. Płk Faliński mówi, w co gra Rosja
Jednak we współczesnych działaniach wojennych sama liczba żołnierzy niewiele mówi. Ważna jest również liczba i rodzaj broni, organizacja wojsk oraz ich logistyka, a także zapasy paliwa i amunicji. Również tutaj Rosja poczyniła postępy. Na przykład UE stwierdziła, że Rosja buduje szpitale polowe. A "WSJ" poinformował o rozmieszczeniu myśliwców Su-30 na Krymie. Zdjęcia satelitarne pokazują również, że na półwysep przerzucono wojska powietrzne, śmigłowce szturmowe, drony zwiadowcze i sprzęt do wojny elektronicznej.
Ponadto, grupa niezależnych rosyjskich blogerów z Conflict Intelligence Team (CIT) odkryła nowy obóz polowy wojsk rosyjskich na południe od Woroneża. Choć obóz znajduje się około 250 km od wschodniej granicy Ukrainy, to większość stacjonującego tam sprzętu wojskowego pochodzi z Centralnego Okręgu Wojskowego Rosji, "oddalonego setki i tysiące kilometrów" od Woroneża. Według badań obóz został założony jak najbliżej ukraińskiego obwodu charkowskiego i części obwodu ługańskiego kontrolowanego przez Kijów.
Według CIT wskazuje to raczej na ofensywny niż defensywny charakter zgrupowania. Ponadto CIT odnotował, że spadochroniarze z Pskowa wraz ze sprzętem, w szczególności transporterami opancerzonymi, zostali przerzuceni na północ Krymu. Do tego pojawiły się doniesienia, że Rosja przenosi okręty flotylli kaspijskiej na Morze Azowskie.
Magazyn "Der Spiegel" poinformował o dwóch nowych bazach rosyjskiego wojska w pobliżu Marfiwki na Krymie. Tam, gdzie w połowie marca teren był jeszcze pusty, na zdjęciach satelitarnych w kwietniu widać coraz więcej pojazdów i nadbudówek. Oprócz schronów, na ogrodzonych terenach stoją rzędy ponad tysiąca pojazdów wojskowych.
Także prezes fundacji "Potomac Foundation" Phillip Karber uważa, że nie jest to już wyłącznie demonstracja siły ze strony Rosji. Jak powiedział WSJ: "To przygotowanie do dużej ofensywy". Szef amerykańskiego think tanku podkreślił, że nie przewiduje ataku, ale że w ciągu dwóch tygodni będzie to jedna z dostępnych dla Rosji opcji. Jest to zbieżne z ocenami przywództwa w Kijowie. "Nie wiemy na pewno, czy Moskwa rozpocznie nową fazę agresji przeciwko Ukrainie, ale będzie mogła to zrobić w ciągu kilku tygodni" - powiedział minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba.
Obserwatorzy wojskowi zwracają uwagę, że warunki pogodowe wiosną są niekorzystne dla ofensywy. Sytuacja może jednak ulec zmianie już w maju, kiedy teren będzie suchy i łatwiej będzie można przemieszczać ciężki sprzęt wojskowy.
Autor: Jurij Szejko
Przeczytaj też: Weber: Potrzebny "jednoznaczny sygnał" ws. Nord Stream 2
Sprawdź również: Ekspert: To było wyborcze przemówienie Putina
Źródło: Deutsche Welle