Rosja upokorzona. Poważny cios w armię Putina

Ukraińcy kolejny raz upokorzyli kremlowską Flotę Czarnomorską. Ataki na Krym wyrządzają Rosjanom znacznie większe szkody, niż rosyjskie uderzenia na ukraińskie miasta.

Rosja upokorzona. Potężny cios w armię Putina
Rosja upokorzona. Potężny cios w armię Putina
Źródło zdjęć: © East News, Twitter

30.12.2023 | aktual.: 30.12.2023 11:43

Ukraińcy regularnie ostrzeliwują cele na Krymie i prowadzą operacje specjalne na półwyspie. Stał się on głównym celem ofensywy lotniczej, a każdy atak przynosi Rosjanom wymierne straty. Całkowite zniszczenie w porcie w Tedozji okrętu transportowo-desantowego "Nowoczerkask" przy użyciu rakiet manewrujących jest wisienką na torcie krymskich porażek.

26 grudnia świat najpierw obiegły zdjęcia potężnej eksplozji, a potem rozerwanego, wypalonego wraku, który ledwie wystawał z basenu portowego. Rosjanie oczywiście poinformowali, że "Nowoczerkask" został lekko uszkodzony, ale wyszedł w morze, wykonywać przydzielone zadania.

W rzeczywistości, jak nieoficjalnie poinformowali rosyjscy żołnierze w mediach społecznościowych, z 77 marynarzy, znajdujących się w chwili ataku na pokładzie 33 uznaje się za zaginionych, a 19 jest rannych.

Jednak teraz wyszło na jaw, zginęło 74 członków załogi - poinformowało w piątek Centrum Sprzeciwu Narodowego, prowadzone przez Siły Operacji Specjalnych ukraińskiej armii.

Ponadto Rosjanie przyznają też, że okręt zatonął. Jest to spora strata dla Floty Czarnomorskiej.

Zaopatrzeniowa arteria

Od początku wojny Rosjanie stracili na pewno dwa okręty transportowo-desantowy typu Tapir i jeden typu Ropucha – "Nowoczerkask" w Teodozji. Ten w zeszłym roku został uszkodzony w Berdiańsku wraz z "Cezarem Kunikowem". Kolejny okręt, "Oleniegorski Szachtior", został uszkodzony na redzie Noworosyjska.

Przy znacznym zużyciu jednostek operujących wokół Krymu jest to dość poważny cios. Obecnie z 12 dużych okrętów desantowych po roku intensywnych działań w morze jest w stanie wyjść najwyżej połowa jednostek. Dla utrzymania poziomu zaopatrzenia walczących wojsk jest to spory problem. Zwłaszcza że szlaki lądowe są cały czas pod ogniem ukraińskiej artylerii.

Dlatego Ukraińcy nadal będą przeprowadzać ataki na krymskie porty, cumujące okręty, szlaki kolejowe, mosty i magazyny. Krym jest głównym centrum logistycznym dla oddziałów walczących na Zaporożu i południowym Donbasie. Sparaliżowanie go jest obecnie głównym zadaniem ukraińskiego lotnictwa i artylerii rakietowej dalekiego zasięgu.

Czym Ukraińcy uderzają w Krym?

Wiosną tego roku ukraińskie lotnictwo otrzymało z Wielkiej Brytanii pociski Strom Shadow, a potem z Francji lokalne odpowiedniki – SCALP. Pocisk zaprojektowany przez europejski koncern zbrojeniowy MBDA waży 1300 kg i jest długi na nieco ponad 5 metrów. Głowica bojowa ma masę 450 kg, a pocisk może ją dostarczyć na 560 km z prędkością ok. 1 tys. km/h.

Ukraińcy zintegrowali je z bombowcami frontowymi Su-24M, których niestety mają niewiele. Przed wojną posiadali 30 sztuk tych maszyn, jednak w wyniku działań stracili ok. 11 egzemplarzy.

Nie wiadomo, ile konkretnie pocisków otrzymał Kijów. Jest to, całkiem słusznie, informacja niejawna. W tym momencie wystarczy wiedza, że to ten konkretny typ. Rosjanie i tak nie znają w pełni ich charakterystyk i nie potrafią skutecznie przeciwdziałać ich uderzeniom. Zwłaszcza że te nie są wysyłane samodzielnie, a w towarzystwie wabików ADM-160B MALD.

W ten sposób Ukraińcy sprytnie oszukali rosyjską obronę w Sewastopolu. Rosjanie zestrzelili głównie wabiki, które imitują pociski rakietowe, odciągając uwagę od właściwych pocisków. Dzięki temu jednej nocy udało im się zniszczyć przeciwlotniczy system S-400, duży okręt desantowy "Mińsk" i okręt podwodny "Rostów nad Donem".

Każdy taki atak jest dokładnie zaplanowany szczegółowo. Wszystko dzięki żołnierzom wojsk specjalnych, którzy działają na tyłach przeciwnika, a także prowadzą rozpoznanie przy pomocy bezzałogowców. Nieoceniona jest także pomoc Amerykanów, którzy dzielą się materiałami z wywiadu satelitarnego.

Przyszłość Krymu

Kreml się chwalił, że Krym jest lepiej chroniony niż Moskwa. Jednak już we wrześniu pojawiły się obawy, że mimo dużego nasycenia bateriami obrony przeciwlotniczej, nie uda się odpowiednio ochronić portów w Sewastopolu, czy Teodozji. I to, pomimo że Rosjanie wysłali na Krym doborowe jednostki przeciwlotnicze. Okazało się to prawdą, dlatego teraz Rosjanie ściągają kolejne baterie z niemal całej Rosji. Mają one uszczelnić obronę przeciwlotniczą.

Żeby utrzymać tempo ataków, Ukraińcy potrzebują większej ilości samolotów mogących przenosić pociski Storm Shadow i przeciwradarowe HARM. Te ostatnie są przeznaczone do niszczenia stacji radarowych i paraliżowania obrony przeciwlotniczej. Dzięki nim mogą stworzyć wyrwę, przez którą przelecą pociski manewrujące.

Dlatego dostarczenie wielozadaniowych samolotów F-16 i regularne dostawy pocisków manewrujących to obecnie kluczowa kwestia, aby utrzymać regularność ataków na Krym. Zmuszą one Rosjan do utrzymywania na półwyspie silnego zgrupowania do osłony ciągów logistycznych.

Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ukrainarosjaflota czarnomorska
Zobacz także