Rosja potwierdza stratę żołnierzy w Syrii, ale nie samolotów. Zaprzeczenie słów Putina
Rosja przyznała się do serii bolesnych ciosów zadanych jej w Syrii. Moskwa potwierdza śmierć 4 żołnierzy, choć dementuje informacje o stracie aż 7 samolotów. Wcześniej prezydent Władimir Putin chwalił się sukcesem syryjskiej interwencji.
04.01.2018 | aktual.: 04.01.2018 12:03
Dziennik "Kommersant" wywołał szok, informując o sylwestrowym ostrzale moździerzowym bazy Hmejmim, gdzie znajduje się dowództwo rosyjskiej operacji w Syrii. Pociski miały zniszczyć przynajmniej 7 samolotów, w tym cztery bombowce Su-24, dwa myśliwce Su-35 i samolot transportowy An-72. Dziennikarze powołując się na dwa niezależne źródła twierdzą, że rannych zostało co najmniej 10 żołnierzy.
W odpowiedzi Ministerstwo Obrony w Moskwie oświadczyło, że informacja o "zniszczeniu" tak dużej liczby maszyn jest nieprawdziwa. Potwierdza natomiast, że "mobilna grupa" napastników ostrzelała bazę i zabiła 2 Rosjan. Tego samego dnia w innym miejscu w Syrii dwóch kolejnych pilotów zginęło w roztrzaskanym śmigłowcu bojowym Mi-24.
Napastnicy podważyli słowa Putina
Szczegóły ataku na Hmejmim pewnie nigdy nie zostaną w pełni ujawnione, zwłaszcza że atak na tak ważne miejsce podważa słowa prezydenta Władimira Putina, który w połowie grudnia właśnie na terenie tej bazy informował o sukcesie rosyjskiej interwencji i wycofaniu "znacznej" części zaangażowanych wojsk. Jest to niezwykły sukces ugrupowań walczących z reżimem prezydenta Asada niezależnie od liczby zabitych i rannych oraz stopnia uszkodzonych samolotów.
Zaskakujące jest, że do tej pory nikt nie przyznał się do ataku ani nie udostępnił zdjęć. Często więcej niż jedna organizacja przyznaje się do "udanej operacji". We współczesnej wojnie propaganda jest równie ważna jak skuteczność na polu walki. Dlatego napastnicy niemal zawsze mają przy sobie kamery.
Atak moździerzowy oznacza, że napastnicy dobrze zaplanowali operację i podeszli bardzo blisko jednego z najpilniej strzeżonych obiektów na świecie, a następnie bezpiecznie wycofali się. Prezydent Putin informował niedawno o tym, że Rosja bezpłatnie otrzymała prawo używania przez kolejnych 49 lat bazy i lotniska Hmejmim oraz portu Tartus.
Pomimo zapowiedzi wycofania części wojsk, Rosjanie nadal bardzo aktywnie wspierają ofensywy prowadzone przez wojska prezydenta Asada. W środę bomby zrzucone przez rosyjskie samoloty zabiły przynajmniej 18 cywilów i raniły dziesiątki innych na terenie jednej z ostatnich, zbuntowanych enklaw na zachód od Damaszku. Moskwa włączyła się do wojny w Syrii jesienią 2015 r. Rosjanie praktycznie ocalili reżim prezydenta Asada, a równocześnie spektakularnie powrócili do globalnej rozgrywki o wpływy nie tylko na Bliskim Wschodzie.