Rosja pójdzie dalej? "Możliwe incydenty na granicy"
Jak ocenił łotewski profesor Andris Spruds, w najbliższej perspektywie Rosja nie zaatakuje żadnego kraju NATO, jednak nie wyklucza przy tym możliwych "incydentów" na granicach, w tym np. na granicy polsko-ukraińskiej.
11.06.2022 | aktual.: 11.06.2022 10:06
- Inwazja Rosji na Ukrainę obudziła w krajach bałtyckich duchy przeszłości - mówi łotewski ekspert, profesor Andris Spruds. - Bo w naszych małych krajach duchy przeszłości wciąż są gdzieś obecne. I jeśli widzi się, że agresywny sąsiad, który już działał tak w przeszłości, podejmuje teraz takie kroki wobec swoich sąsiadów, to od razu wywołuje to tamte duchy - dodaje.
- Rosyjska pełnowymiarowa agresja przeciwko Ukrainie mocno wpłynęła na państwa bałtyckie, m.in. jeśli chodzi o postrzeganie i poczucie bezpieczeństwa - podkreśla Spruds, dyrektor Łotewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Wojna w Ukrainie. "Walka nas wszystkich"
Zaznaczył, że "w sensie emocjonalnym odczuwamy współczucie, mocno wspieramy ukraińską walkę i czujemy, że jest to walka nas wszystkich, wszystkich krajów w sąsiedztwie Rosji".
Jeśli chodzi o wpływ tej sytuacji na bezpieczeństwo pod względem technicznym, to oczywiście pojawiają się pytania praktyczne - co robić, by nie powtórzyło się to, co widzimy teraz - kontynuuje ekspert. - Takie małe kraje jak my zdają sobie sprawę, że są w trudnej sytuacji, dlatego ważne jest, by robić co w naszej mocy wewnątrz kraju, ale też jednocześnie istotne jest wzmacnianie stosunków z naszymi sojusznikami, w szczególności z NATO i USA, ale nie tylko - także z Polską i innymi krajami chcącymi wesprzeć Ukrainę oraz kraje bałtyckie we wzmocnieniu ich bezpieczeństwa - mówi Spruds.
Wzmocnienie NATO
W ocenie rozmówcy PAP do wzmocnienia bezpieczeństwa w regionie przyczyni się dołączenie Szwecji i Finlandii do NATO. - Do pewnego stopnia sprawi to, że Morze Bałtyckie stanie się prawie wewnętrznym NATO-wskim "jeziorem" - podkreśla. Ekspert zauważa, że Finlandia będzie krajem z najdłuższą granicą UE i NATO z Rosją. Wyraża nadzieję, że do powiększenia Sojuszu o te kraje dojdzie w najbliższym czasie.
Spruds wskazuje, że kolejny wymiar wzmacniania bezpieczeństwa to działania wewnętrzne. - Myślę, że od 2014 r. państwa bałtyckie, w tym Łotwa, zrobiły w militarnym aspekcie dużo. Uzmysłowiliśmy sobie, jak ważnym jest zadbanie o swoje wojsko. Ale sytuacja na Ukrainie pokazuje, jak ważne jest zjednoczone społeczeństwo. A w tej kwestii mamy wyzwania - mówi ekspert.
Rosja. "Zagrożenie"
Profesor zaznacza, że kraje leżące w pobliżu Rosji powinny - i częściowo już tak jest - przyzwyczaić się do radzenia sobie z "trudnym sąsiadem". - Pod względem stricte militarnym i bezpieczeństwa Rosja w długiej perspektywie jest strategicznym wyzwaniem, czy nawet można użyć słowa - zagrożeniem - ocenia Spruds, który również wykłada na Uniwersytecie Stradinsza w Rydze.
Ocenia, że mamy do czynienia nie tylko z "putinowską Rosją", ale też "rosyjskim Putinem", ponieważ "ambicje imperialne, historyczne, geopolityczne są obecne w rosyjskim społeczeństwie".
Profesor ocenia, że na razie scenariusz zakładający atak Rosji na kraje bałtyckie wydaje się nierealny. - Po pierwsze, Rosja jest dosyć wycieńczona i przeciążona w Ukrainie. Mówimy, że Ukraina nie walczy tylko o siebie, ale o nas wszystkich, bo na niej skupiona jest militarna uwaga Rosji. (...) Co więcej, nie mniej ważne jest to, że NATO jest obecnie bardzo zjednoczone jeśli chodzi o wspieranie państw członkowskich - na poziomie deklaratywnym, jak i praktycznym - podkreśla.
- Różnica polega na tym - niestety ze skutkiem tragicznym dla Ukrainy - że Ukraina nie jest w NATO - zaznacza i podkreśla przy tym, że do regionu bałtyckiego przybywają dodatkowe siły sojusznicze. Gdyby atak na kraj bałtycki nie spotkał się z odpowiedzią NATO, oznaczałoby to koniec Sojuszu - ocenia łotewski ekspert.
Profesor uważa, że w najbliższej perspektywie Rosja nie zaatakuje żadnego kraju NATO, jednak nie wyklucza przy tym możliwych "incydentów" na granicach, w tym np. na polsko-ukraińskiej granicy, którędy trafia wsparcie do Ukrainy. Spruds prognozuje, że może dojść też do wzmocnienia ataków cybernetycznych ze strony Rosji.
Z Rygi Natalia Dziurdzińska