Ukraina zagrożona. Zełenski alarmuje Zachód, bandycki ruch Rosji
Od kilku dni Rosja ostrzeliwuje portowe miasta - Odessę i Mikołajów. Według ukraińskich władz ataki to szantaż związany z zerwaną przez Rosjan umową zbożową. - Do kiedy obowiązywało porozumienie, porty były bezpieczne. Teraz ataki mogą się nasilać i być znacznie bardziej niszczycielskie - ostrzega Mariusz Marszałkowski, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa i energetyki.
Ukraińskie siły powietrzne podawały, że Rosjanie przez kilka nocy z rzędu bestialsko atakowali porty pociskami rakietowymi typu Onyks, Ch-22, Kalibr i Iskander. W Odessie trafione zostały silosy na zboże i oleje. Według prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w tych pierwszych było zboże przeznaczone dla Chin.
Andrij Jermak, szef kancelarii prezydenta Ukrainy, powiązał ataki na Odessę i Mikołajów z kwestią eksportu zboża ukraińskiego przez Morze Czarne.
Przypomnijmy, Rosja wycofała się 17 lipca z tzw. umowy zbożowej, gwarantującej bezpieczny ruch statków ze zbożem i produkcją rolną, wypływających z ukraińskich portów czarnomorskich. Jednocześnie ostrzegła, że będzie uznawać wszystkie statki płynące do ukraińskich portów na Morzu Czarnym za potencjalne jednostki wojskowe. Oznacza to, że Rosja przywraca blokadę morską ukraińskich portów w związku z wygaśnięciem porozumienia zbożowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grupa Wagnera przy granicy z Polską. Białoruś opublikowała nagranie z ćwiczeń
W środę w rosyjskim ostrzale portu Czornomorsk pod Odessą zniszczonych zostało 60 tys. ton ziarna, które miało być załadowane i wysłane dwa miesiące temu w ramach umowy zbożowej. Znaczna część infrastruktury służącej do eksportu zboża została uszkodzona.
Jak informowali przedstawiciele Białego Domu, rosyjskie okręty minowały również tory wodne do kompleksów portowych. Część min usunięto w zeszłym roku, by umożliwić wypełnianie umowy zbożowej, którą Rosja wypowiedziała w poniedziałek.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"To wywrócenie stolika"
- To, co robią Rosjanie, to wywrócenie stolika i gra na ostrych zasadach. Kreml chce pokazać, że brak zgody na ich warunki przedłużenia umowy zbożowej będzie skutkował rakietowymi atakami na porty i dalszą destrukcją ukraińskiego państwa. Będzie to miało wpływ na światowy rynek żywnościowy. Poprzez takie działania Rosja chce wymóc reakcje na społeczności międzynarodowej - mówi Wirtualnej Polsce Mariusz Marszałkowski, redaktor naczelny serwisu Polon.pl, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa i energetyki.
Jego zdaniem Moskwa oczekuje umożliwienia eksportu ich produktów rolnych. - Docelowo również eksportu tych produktów z terenów okupowanych, m.in. z Krymu, Chersończyzny i Zaporoża. Chcą, żeby Zachód im w tym nie przeszkadzał. Po drugie chcą, by zniesiono sankcje na banki obsługujące eksport żywności - dodaje nasz rozmówca.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak przypomina ekspert, Ukraina nie ma dużo do powiedzenia w kwestii eksportu zboża. - Może spełnić jeden warunek, którego Rosja oczekuje. A mianowicie: umożliwić eksport amoniaku przez rurociąg, na trasie z rosyjskiego Togliatti do ukraińskiej Odessy. Rurociąg został zamknięty po wybuchu wojny - komentuje Marszałkowski.
W jego opinii Rosja przez mocną retorykę polityczną i ataki na ukraińskie porty w Odessie i Mikołajowie chce zmusić Zachód do zaakceptowania warunków Kremla.
- Przed podpisaniem umowy zbożowej Rosjanie zrobili kordon okrętów i nie przepuszczali statków ze zbożem płynących do ukraińskich portów. Dzisiaj Kreml powrócił do tej taktyki - fizycznego blokowania żeglugi na Morzu Czarnym, niszcząc jednocześnie infrastrukturę portową. Gdyby porozumienie zostało osiągnięte, jego fizyczna implementacja potrwałaby jeszcze przez jakiś czas. Pozwoliłoby to rosyjskim producentom eksportować i zarabiać na swoim zbożu - uważa Marszałkowski.
I - jak prognozuje ekspert - najbliższy czas Rosjanie będą chcieli wykorzystać na maksymalną destrukcję eksportu ukraińskiego zboża.
- Te ataki będą kontynuowane. I mogą być znacznie bardziej niszczycielskie - ocenia rozmówca WP.
Około połowy ukraińskich dostaw w ramach umowy zbożowej, zarządzanej przez ONZ, docierało do krajów Zachodu (nawet USA), jedna czwarta do Chin i Indii, a pozostała jedna czwarta do pozostałych państw Afryki i Azji.
Prezydent Rosji Władimir Putin już oświadczył, że rosyjskie dostawy "są w stanie zastąpić" ukraińskie, najbardziej zaś potrzebujące kraje dostanę od Rosji zboże za darmo. Możliwe, że to ostatnie będzie po prostu ziarnem ukradzionym z okupowanych terenów Ukrainy.
Bardzo ważny apel prezydenta Ukrainy
W środę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaapelował do Zachodu o przekazanie dodatkowych systemów obrony przeciwlotniczej, takich jak Patriot albo SAMP-T, by bronić Odessy. - Jeśli mielibyśmy odpowiednie dodatkowe systemy, obroniłyby infrastrukturę Odessy, nie tylko infrastrukturę portową - powiedział na konferencji prasowej w Kijowie. Zaznaczył, że posiadane obecnie przez Ukrainę systemy nie wystarczają do obrony infrastruktury.
- Dotychczas celem ataków rakietowych były miasta zlokalizowane w środkowej i północnej Ukrainie oraz w Kijowie. I to tam skupiono główny wysiłek obrony przeciwlotniczej. Tam stacjonują zestawy Patriot dostarczone przez Amerykanów i Niemców, tam stacjonują włosko-francuskie systemy SAMPT - przypomina Marszałkowski.
I - jak dodaje - Odessa, ze względu na zbożową umowę, była względnie bezpieczna. Z portu wysłano większość systemów obrony przeciwrakietowej do miejscowości systematycznie ostrzeliwanych przez Rosjan, m.in. do Kijowa.
- Teraz infrastruktura portowa ma problem. Jest chroniona przez systemy postsowieckie, do których kończą się rakiety. A Rosjanie prowadzą kombinowane ataki na Odessę przy użyciu Kalibrów i irańskich dronów. Największy problem sprawiają Ukraińcom rakiety Ch-22, projektowane do niszczenia lotniskowców. W ciągu trzech dni Rosjanie wystrzelili ich około 18. Ukraina nie zestrzeliła ani jednej. Te rakiety sieją zniszczenie w Odessie. Jedynie zachodnie systemy są w stanie je powstrzymać - podsumowuje ekspert.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski