Rosati: Jurgiel nie pojechał do Brukseli, by demonstrować wspaniałe cechy narodowe
Polski minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel nie przystępuje do negocjacji, bo jak mówi, ma swoją godność. On tam (do Brukseli - przyp. red.) przecież nie pojechał po to, żeby demonstrować nasze wspaniałe cechy narodowe tylko po prostu siąść do stołu i załatwić sprawę ze swoimi partnerami - powiedział Dariusz Rosati, eurodeputowany SDPL, w audycji "Salon polityczny Trójki".
25.11.2005 | aktual.: 25.11.2005 12:36
Kraje, które niedawno przystąpiły do Unii Europejskiej przygotowują list w sprawie unijnego budżetu. Chodzi o to, żeby porozumienie w sprawie budżetu na lata 2007 - 2013 udało się uzgodnić na grudniowym szczycie. Jakie są szanse, że ten list będzie skuteczny, i że ten list uda się uzgodnić?
- Moim zdaniem szanse są niewielkie i mówię to ze smutkiem, dlatego, że różnice zdań w łonie Unii Europejskiej są nadal poważne. Ja nie sądzę, żeby list mógł coś zmienić, dlatego, że stanowisko krajów nowoprzyjętych jest przeciez jasne nie od dzisiaj. Niestety prezydencja brytyjska jest pod tym względem bardzo rozczarowująca. Chyba ze względu na wewnętrzne uwarunkowania polityczne Tony Blair chyba nie jest w stanie podjąć decyzji o tym, żeby znaleźć jakiś kompromis.
No bo chodzi o rabat dla Wielkiej Brytanii, z którego on nie chce zrezygnować.
- Tak, to jest jedna z głównych przeszkód w tej chwili. GB zdaje sobie sprawę, że z rabatu czyli z tego specjalnego "zwrotu" z unijnego budżetu do brytyjskiego budżetu trzeba będzie prędzej czy później zrezygnować, ale Blair nie ma niestety chyba na tyle politycznej siły, żeby sam wystąpić z taka inicjatywą.
I co będzie w grudniu w takim razie?
- W grudniu chyba nic nie będzie. Obym się mylił, ale wszystko wskazuje na to, że kompromisu nie będzie. To jest zła wiadomośc przede wszystkim dla Polski i dla nowych krajów, dlatego, że ona opóźnia wprowadzanie w życie całego szeregu programów unijnych i być moze Polska straci po prostu bardzo duże pieniądze w pierwszym roku obowiązywania nowej perspektywy finansowej czyli 2007 roku. Co moze dalej się wydarzyć ? Być może prezydencja austriacka, która przejmuje pałeczkę od Brytyjczyków po 1 stycznia i podejdzie do tego z większym zaangażowaniem. I liczę na to, że prawdopodobnie uda się tę perspektywę w końcu przyjąć w ciągu pierwszego półrocza 2006 roku, ale powiadam - to będzie przyjęcie z dużym opóźnieniem i to opóźnienie wpłynie na to, że do Polski pieniądze zaczną płynąć w najlepszym przypadku pod koniec 2007 roku, a nie na początku 2007 roku. Co oznacza dla nas określoną stratę.
* A na razie przegraliśmy walkę o cukier i przegraliśmy ją dlatego, że jak pisze dzisiejsza Rzeczpospolita - minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel nie przystąpił do negocjacji ku zdumieniu unijnej komisarz do spraw rolnictwa i wyjaśnił dziennikarzom: "pochodzę z Polski i mam swoją godność".*
- Ja nie bardzo rozumiem - kiedy najpierw przeczytałem myślałem, że jest albo pomyłka albo jakaś dziennikarska kaczka. To naprawdę jest niepojęte. Minister jedzie do Brukseli negocjować. Reforma cukru jest konieczna, dlatego, że Unia ma po 1 - trzy razy wyższy poziom cen cukru niż poziom cen światowych. Oczywiście, żeby takie wysokie ceny cukru utrzymać musimy wszyscy za to płacić, konsumenci.
Ale my na tej unijnej reformie cukru stracilibyśmy najmniej, a mimo to chcieliśmy ją zablokować.
- Oczywiście - producenci cukru musieli się pogodzić z pewnym obniżeniem rentownosci, dlatego, że takiego systemu się po prostu nie da utrzymać. Dlaczego jedna branża ma korzystać z tak wyjątkowego traktowania. Można powiedzieć, że w takim razie producenci truskawek też powinni mieć dziesięć razy wyższe ceny niz gdzie indziej.
No tak, ale 9 ministrów rolnictwa przystępuje do negocjacji. Negocjują w nocy ze środy na czwartek, a polski minister nie przystępuje, bo ma swoją godność.
- W imię wspólnego dobra i w imię przede wszystkim konsumentów Unii, prawda? Również przemysłu spożywczego, który korzysta z cukru i dobrze by było gdyby korzystał z cukru tańszego, a nie droższego. Polski minister nie przystępuje do negocjacji, bo jak mówi ma swoją godność, ale przecież on tam nie pojechał po to, żeby demonstrować nasze wspaniałe cechy narodowe tylko po prostu siąść do stołu i załatwić sprawę ze swoimi partnerami.
Przeczytaj cały wywiad