Romski sposób na przechodniów
Kilkudziesięciu Romów ze Słowacji opanowało Zakopane. "Wciskają" przechodniom różnego rodzaju towary już nie tylko na Krupówkach, ale zaglądają także do biur, kawiarń, restauracji. Towar zazwyczaj kiepskiej jakości lub podrabiany oferują najczęściej kobiety, czasem dzieci. Pilnuje ich zawsze grupka mężczyzn.
12.09.2006 | aktual.: 12.09.2006 10:21
Wszystko zaczęło się już rok temu. Wtedy to na zakopiańskich Krupówkach pojawiło się parę kobiet romskich ze Słowacji, które spacerującym po Krupówkach grzecznie oferowały lornetki. Do wyboru, do koloru, i - co było kuszące dla turystów - po atrakcyjnych cenach. Lornetki, jak ostrzegali funkcjonariusze zakopiańskiej Straży Miejskiej, okazywały się bublami, z plastikowymi soczewkami, rozlatującymi się już po kilku dniach.
Już nie tylko lornetki
W tym roku Romowie, których jest już coraz więcej w całym Zakopanem, poszerzyli asortyment i zaczęli oferować perfumy, maszynki do golenia i odzież renomowanych zachodnich firm. Jak się jednak okazuje, są to wszystko rzeczy podrabiane nie mające nic wspólnego z oryginałem. Szłam ostatnio Krupówkami i aż nie mogłam się opędzić od tych handlarzy ze Słowacji - opowiada nam wzburzona Beata Zielińska, mieszkanka Zakopanego. Co parę metrów ktoś doskakuje do mnie i podsuwa mi pod nos różne przedmioty. Lornetki mnie nie zainteresowały, ale perfumy, owszem. Zobaczyłam po okazyjnej cenie bardzo drogie perfumy, które wcześniej kilka razy kupowałam w sklepach. Ale coś mnie tknęło, więc kazałam kobiecie na próbę się poperfumować. Jak to śmierdziało! Trudno powiedzieć, by był to zapach, bardziej przypominało to gaz paraliżujący! Romowie oferują tego typu podróbki oszukując naiwnych turystów w biały dzień. Podobnie jest z odzieżą. Kupiłam kilka par skarpetek z logo Adidasa- opowiada Lucyna Pajor z Zakopanego.
Niestety, po pierwszym praniu skarpetki zamieniły się w bliżej nieokreśloną substancję, która skutecznie zatkała mi pralkę.
Bogate biedactwa
Bardzo często zdarza się, że romskie handlarki, by wzbudzić litość przechodniów żalą się, że są biedne. I chętniej wtedy ludzie wyciągają pieniądze. Tymczasem oszuści ci, to jedna wielka, dobrze zorganizowana mafia. Przyjeżdżają do Zakopanego z okolic Popradu kilkoma luksusowymi autami m.in. srebrnym BMW na słowackich numerach rejestracyjnych z wykupioną za setki koron prywatną tablicą rejestracyjną. Jak się okazuje, Straż Graniczna jest w tej sytuacji bezradna.
Jesteśmy w Unii Europejskiej - przypomina kapitan Marek Jarosiński, rzecznik Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. - My sprawdzamy tylko ich dokumenty przy wjeździe do Polski. Wszystkie papiery mają w porządku. Nie ma już na granicy służby celnej, która sprawdzałaby, co goście zza południowej granicy wwożą do Polski. Jednak czego nie może Straż Graniczna, może policja.
Policja już się zajęła Romami
Zatrzymaliśmy dwie kobiety narodowości romskiej ze Słowacji na Krupówkach - mówi aspirant Monika Kraśnicka-Broś, rzecznik zakopiańskiej policji. Nasz funkcjonariusz był świadkiem, jak te panie sprzedawały perfumy zaczepionym osobom i podjął odpowiednie działania. Towar został wzięty do depozytu. Teraz obywatelkami Słowacji zajmie się nasz Urząd Skarbowy, choć nie tylko. Trzeba przypomnieć, że zgodnie z przepisami sprzedawanie podróbek jest karalne i to nawet surowo. Nie można wprowadzać na rynek odzieży, czy perfum z podrabianymi znakami znanych zachodnich firm. Jest to najzwyklejsze oszustwo. Zaręczam, że to nie koniec i systematycznie będziemy reagować na takie zjawiska na Krupówkach.
Policja więc już zajęła się naciągaczami, tymczasem najskuteczniejsze byłoby, aby nie kupować od słowackich handlarzy oferowanego towaru. Kilka tygodni bez zysku i ci ludzie sami opuściliby Zakopane.
Przemysław Bolechowski