Roman Giertych: PiS chce się rozprawić z Leszkiem Czarneckim
Roman Giertych opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie w sprawie swojego zatrzymania. Adwokat powiązał w nim swoją sprawę ze sprawą biznesmena Leszka Czarneckiego i zasugerował, że zarówno jego zatrzymanie, jaki postępowanie ws. Czarneckiego jest próbą zatuszowania przez rząd PiS swoich działań korupcyjnych.
14.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 09:32
Roman Giertych, który jest adwokatem Leszka Czarneckiego opublikował na Facebooku oświadczenie, w którym wyjaśnia dlaczego jego zdaniem został zatrzymany. Giertych zaznaczył, że wpis jest odpowiednikiem mowy, jaką wygłosiłby w sądzie gdyby nie został zatrzymany.
"Ponieważ decyzją prokuratury zostałem pozbawiony praw wykonywania mojego zawodu, czas na mowę w tej sprawie wygłoszoną publicznie, bez togi, bez sądu, ale przy użyciu tych środków, którymi dysponuję" - wyjaśnia.
Roman Giertych o próbie przejęcia przez państwo banków Czarneckiego
W ocenie Giertycha sprawa prowadzona przeciwko Czarneckiemu ma charakter czysto polityczny i wynika z tego, że biznesmen nie sympatyzował z PiS i nie chciał pozwolić, by państwo przejęło jego firmy. "Nie był zaangażowany politycznie, ale jego sympatie i ścieżka życiowa stawiały go w oczywisty sposób w szeregu przeciwników tego rządu. Dlatego też urzędnicy PiS robili wszystko, co możliwe, aby utrudnić życie jego firmom tak, by je przejąć lub podporządkować. Strategia ta zadziałała wobec innych biznesmenów, prowadzących działalność w Polsce, sądzono więc, że zadziała również wobec dr Leszka Czarneckiego" - czytamy we wpisie prawnika.
Adwokat przypomina, że w 2018 roku na jaw wyszło nagranie, w którym ówczesny szef Komisji Nadzoru Finansowego składa Czarneckiemu propozycje wprowadzenia do jednej z jego spółek swojego zaufanego człowieka, który miałby na tej posadzie zarobić 40 mln złotych. "40 milionów miało być tylko miłym prezentem dla zaufanego człowieka PiS. Istotą miało być przejęcie faktycznej kurateli nad majątkiem wartym 6 miliardów złotych. Ofertę złożył człowiek blisko związany z prezesem NBP Adamem Glapińskim i została ona w pewien sposób potwierdzona poprzez wspólną wizytę Leszka Czarneckiego i Marka Ch. u prezesa NBP" - napisał na Facebooku Giertych.
Roman Giertych: Kaczyński zlecił wszczęcie sprawy przeciw Czarneckiemu
Adwokat opisuje następnie, że po odrzuceniu przez Leszka Czarneckiego propozycji KNF zapadła decyzja o przeprowadzeniu w bankach biznesmena kontroli, których celem miało być zdyskredytowanie Czarneckiego. "Kontrole zmierzały w jednym kierunku - zagrozić pozycji właściciela banku i przejąć władzę na jego obydwoma bankami oraz jego innymi instytucjami finansowymi" - twierdzi Giertych.
Ponadto zdaniem prawnika to Jarosław Kaczyński był odpowiedziany za wszczęcie śledztwa, które miało wykazać, że winnym aferze związanej z działalnością spółki GetBack jest Leszek Czarnecki. "Już we wrześniu 2018 Jarosław Kaczyński pisemnie zlecił prokuraturze przeprowadzenie sprawy wobec Leszka Czarneckiego. Był to dla prokuratury sygnał, że głównym winowajcą w aferze GetBack, którym kierował blisko związany z PiS Konrad Kąkolewski, ma być właśnie Leszek Czarnecki" - napisał.
Giertych przypomniał, że w czasie kiedy miała mieć miejsce próba przejęcia przez państwo banków Czarneckiego na jaw wyszły też działania Jarosława Kaczyńskiego związane z budową w Warszawie dwóch wieżowców. "Warto tu wspomnieć na marginesie, że w czasie przygotowań do przejęcia banków Czarneckiego, Kaczyński zrezygnował ze współpracy z bankiem PKO SA, który obiecał kredyt na budowę dwóch wież. Ta rezygnacja doprowadziła go do konfliktu z Geraldem Birgfellnerem i wybuchu późniejszej afery z jego nagraniami. W nagranej rozmowie z 2 sierpnia 2018 roku Kaczyński oświadcza, że nie chce budować dwóch wież za pieniądze z kredytu z PK0 SA, o co wcześniej sam zabiegał" - opisuje adwokat.
Roman Giertych: PiS chciało przejąć TVN24
Z oświadczenia prawnika wynika również, że państwo zamierzało z pomocą Czarneckiego przejąć telewizję informacyjną TVN24. "Czarneckiemu przedstawiono koncepcję udziału w projekcie wykupienia stacji TVN24. Władza uznała, że Czarnecki jest osobą, która mogłaby być zaakceptowana przez akcjonariuszy TVN, gdyby zdecydowali się na sprzedaż swojego kanału informacyjnego. Koncepcję tę przedstawiono przed wyborami prezydenckimi. Twierdzono, że pomysł przejęcia stacji TVN24 został ustalony z premierem Mateuszem Morawieckim podczas jego prywatnego spotkania z osobą, która później przedstawiła ofertę Czarneckiemu" - opisuje Giertych.
Zdaniem adwokata Czarnecki miał zostać zapewniony, że po przejęciu TVN24 spółki Skarbu Państwa wykupią w telewizji reklamy. Z czasem państwowe spółki miały przejąć stację. "Po ewentualnym przejęciu stacji proponowano dostarczanie reklam ze spółek Skarbu Państwa, a po pewnym czasie wykup stacji przez spółki Skarbu Państwa za kwotę wielokrotnie wyższą od ceny zakupu. Leszek Czarnecki oferty nie przyjął" - napisał.
Roman Giertych zatrzymany tuż przed planowaną rozprawą
Giertych utrzymuje, że jego zatrzymanie miało na celu zapobieżenie przedstawieniu przez niego dowodów na złożenie Czarneckiemu propozycji korupcyjnych przez przedstawicieli państwa. "Władza dowiedziała się o tym, co chcemy przedstawić na rozprawie 16.10.2020 roku. Kilka dni później pod jakimś kompletnie absurdalnym pretekstem, postanowiono postawić mi zarzuty. Postanowienie wydano 8.10.2020, ale ponieważ, przygotowując sprawę, przebywałem poza Polską, uchylono to postanowienie i ostatecznie wydano drugie 13.10.2020 roku, które zrealizowano zaraz po moim przylocie do Polski w dniu 15.10. 2020" - opisuje prawnik.
Mecenas zasugerował również, że podczas przeszukania w jego domu szukano taśm będących dowodami na działalność korupcyjną przedstawicieli państwowych. Giertych zapowiedział również, że nie zamierza przedstawiać tych dowodów sterowanej przez PiS prokuraturze. Adwokat zaapelował o stworzenie niezależnej komisji śledczej, która mogłaby zbadać tę sprawę.
"Dowody na złożenie tej największej w moim przekonaniu oferty korupcyjnej w historii Polski mogą zostać przedstawione wyłącznie niezależnej Komisji Śledczej. Mój Mocodawca, dr Leszek Czarnecki, upoważnił mnie do oświadczenia, że z obecną prokuraturą, po doświadczeniach z roku 2018 nie zamierza współpracować w sprawie wyjaśniania przedstawionej tutaj afery" - czytamy w oświadczeniu.
"Działania podjęte przez instytucje państwa w tej sprawie noszą znamiona tak licznych przestępstw, zaczynając od korupcji, a kończąc na nielegalnym pozbawieniu wolności, że ich wymienianie zajęłoby pół strony tekstu" - dodaje Roman Giertych w końcowej części wpisu.
Zatrzymanie Giertycha i wyjazd Czarneckiego
Roman Giertych został zatrzymany przez CBA 15 października. Prokuratura postawiła mu zarzuty dotyczące przywłaszczenia i wyprowadzenia w latach 2010-2014 kwoty ok. 92 mln zł ze spółki deweloperskiej. Prokuratura wyjaśniała wówczas, że zatrzymanie i zarzuty mają związek z zawiadomieniem złożonym przez zarząd spółki Polnord. "Zawiadomienie dotyczyło podejrzenia popełnienia przestępstwa polegającego na nabyciu przez Polnord S.A. bezwartościowych wierzytelności spółki Prokom Investments S.A. w kwocie niemal 73 mln zł" - napisano w komunikacie prokuratury.
Leszek Czarnecki, którego adwokatem jest Roman Giertych miał zostać zatrzymany już w listopadzie 2019 roku. Wówczas jednak zamiary te zostały udaremnione i biznesmen wymknął się służbom. Czarnecki miał opuścić obserwowaną przez funkcjonariuszy rezydencję w bagażniku samochodu, by później innym autem wyjechać do Berlina a następnie polecieć do Miami. W związku ze sprawą przesłuchana była wówczas żona Czarneckiego Jolanta Pieńkowska, która miała pomóc mężowi w uniknięciu zatrzymania.