Roman Giertych o ataku na Pawła Adamowicza podczas Finału WOŚP. "Nie mogę spać"
"Dziś w nocy wszyscy modlimy się o zdrowie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza" - napisał w mediach społecznościowych Roman Giertych. Przyznał, że "ciągle rozmyśla" o sprawie z 2018 roku - bandytów, którzy narazili życie i zdrowie rodziny Donalda Tuska.
14.01.2019 | aktual.: 28.03.2022 08:22
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz jest w ciężkim stanie. Został raniony nożem, kiedy stał na scenie WOŚP tuż przed światełkiem do nieba. Napastnikiem okazał się 27-latek, który miał wcześniej problemy z prawem. Roman Giertych postanowił odnieść się do sprawy na Facebooku.
"Dziś w nocy wszyscy modlimy się o zdrowie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza" - napisał. Jak podkreślił, "nie może spać, ciągle rozmyśla o sprawie, która prawie dokładnie rok temu wskazywała, że istnieje całkowite lekceważenie bezpieczeństwa osób, które pełnią funkcję publiczną (o ile nie należą do właściwej strony)".
Giertych przypomniał swój wpis z 25 stycznia 2018 roku o "bandytach, którzy narazili życie i zdrowie rodziny Donalda Tuska". "Po tamtym wpisie uwzględniono moje zażalenie i policja opublikowała twarze przestępców, a następnie zostali oni szybko ustaleni. Ich proces zaczyna się w czwartek w Gdańsku. Z ustaleń śledztwa wynika, że poszukiwali oni mieszkania Tuska (prawdopodobnie Donalda), a kamień, który wrzucili do pokoju, gdzie mieszkały wnuki przewodniczącego RE, mógł zabić" - zaznaczył.
Dodał, że według informacji "Gazety Wyborczej", bandyci, mimo że usłyszeli zarzuty, otrzymali pracę w spółkach Skarbu Państwa. "Mój wpis kończył się strasznym proroctwem, które oby się nie spełniło" - napisał.
We wpisie, który przywołuje, pytał: "Czy Polska to jest kraj, gdzie jeszcze stosuje się prawo? Czy też, aby podlegać ochronie policji, należy zapisać się do PiS? Czy włodarze prokuratury i policji mają świadomość, że nie ścigając bandytów, którzy gotowi są kamieniem rzucić w pokój, gdzie mogą przebywać dzieci, ośmielają ich do gorszych przestępstw".
A to proroctwo, o którym napisał Giertych, brzmiało: "Czy musi ktoś zginąć, abyście otrzeźwieli?"
Co sie stało?
O godz. 19:55 27-letni mieszkaniec Gdańska wszedł na scenę przed światełkiem do nieba WOŚP. Prawdopodobnie posłużył się plakietką "media". Reporter WP ustalił, że w miejscu finału WOŚP w Gdańsku, w przestrzeni, w której stała scena, nie było kontroli plecaków.
Mężczyzna dźgnął Adamowicza nożem, miał mu zadać kilka ciosów. Prezydent po tym, jak został ugodzony, przyklęknął na scenie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że prezydent Gdańska ma przebitą aortę.
27-latek przez mikrofon krzyczał: - Halo! Halo! Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinny w więzieniu, siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz. Jest nagranie.
Napastnik został zatrzymany. Okazuje się, że miał problemy z prawem. Był karany. Na miejscu pracuje grupa dochodzeniowo-śledcza. Wysłano czterech prokuratorów. Przesłuchiwani są świadkowie. Trwa zabezpieczanie śladów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl