PolskaRokita: zawiadomienie prokuratury przez IPN to nonsens

Rokita: zawiadomienie prokuratury przez IPN to nonsens

Zawiadomienie skierowane przez IPN do stołecznej prokuratury o podejrzeniu przestępstwa nieuprawnionego skopiowania i przekazania bazy danych ewidencyjnych to nonsens - uważa szef klubu PO Jan Rokita. Jego zdaniem, IPN raczej szuka samorozgrzeszenia i ukrycia własnej odpowiedzialności.

11.02.2005 09:30

Jak się samemu sporządza jakiś katalog nazwisk i czyni się to lekko, niezbyt odpowiedzialnie, a następnie nadaje się temu katalogowi klazulę jawności, (...) to potem nie należy się dziwić, że ten katalog znajduje się miejscach publicznych - powiedział lider PO w radiowej Trójce.

W środę ujawniono, że komisja IPN - badająca sposób, w jaki b. publicysta "Rzeczpospolitej" Bronisław Wildstein uzyskał listę inwentarzową osób występujących w przechowywanych w IPN archiwach służb specjalnych PRL - ustaliła, że wyniesiono ją prawdopodobnie przy współudziale nieustalonego pracownika IPN.

Rokita uważa, że nawet jeśli "listę Wildsteina" skopiował i wyniósł ktoś z pracowników IPN, to jest to w "najlepszym razie" powód do pociągnięcia do odpowiedzialności służbowej pracownika, a nie do angażowania prokuratury.

Jego zdaniem, różne instytucje w Polsce często szukają odpowiedzialnych własnych zaniedbań poprzez prokuraturę i sądy. Prokuratura i sąd są od tego, żeby skazywać bandytów, złodziei, oszustów, a nie żeby ścigać tych, którzy ujawniają jawne materiały; przecież to nonsens - powiedział.

Od 4 lutego Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi postępowanie sprawdzające, by ustalić, czy w sprawie "listy Wildsteina" mogło dojść do naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych (zagrożonego karą do 2 lat więzienia) lub do przekroczenia uprawnień przez pracownika IPN (za co grozi do 3 lat więzienia). Na tę drugą kwalifikację prawną powołuje się czwartkowe zawiadomienie IPN.

Pytany o to postępowanie Rokita odparł, że - jego zdaniem - ze strony prokuratury mamy bardziej do czynienia z taką trochę kampanią propagandową niż zamiarem podjęcia realnych kroków. Jak zaznaczył, jest gotów się założyć, że sprawa zakończy się umorzeniem.

Według Rokity, to IPN ponosi odpowiedzialność za wyniesienie "listy Wildsteina", dlatego powinien teraz zminimalizować konsekwencje tego, co się wydarzyło. Jego zdaniem, obowiązkiem Instytutu jest teraz szybkie przyjęcie procedury, która umożliwiłaby osobom, które znalazły swoje imię i nazwisko na liście, by mogły w ciągu 3-5 dni uzyskać potwierdzenie, czy to o nie chodzi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)