Rokita: proces Rywina jest udawany
Normalny proces ma dwie strony, są obrońcy i są prokuratorzy. Normalna rzeczą w każdym procesie, nie wiem, o gwałt, rabunek kiosku Ruchu, czy cokolwiek innego jest taka sytuacja, że prokurator twierdzi - zgwałcili, okradli kiosk Ruchu, a adwokat twierdzi - nie zgwałcili, nie okradli kiosku Ruchu. Tu mamy do czynienia z prokuratorem, który cały czas mówi - nie zgwałcili, nie okradli kiosku Ruchu - powiedział członek sejmowej komisji śledczej Jan Rokita w „Salonie Politycznym Trójki”.
Jolanta Pieńkowska: Panie pośle, Adam Michnik zeznając wczoraj przed sądem zaprzeczył, że były jakiekolwiek porozumienia Agory z rządem w sprawie ustawy medialnej. A pańską tezę w tej sprawie uznał - tu cytat - za: „... absurd i fantazję...”. Czy pan dalej podtrzymuje to, co pan napisał w swoim raporcie, że SLD zawarł z Agorą poufne porozumienie o korupcyjnym charakterze?
Jan Rokita: Wie pani redaktor, to nie jest kwestia tego, czy ja to podtrzymuje, czy nie. Bo to z całym szacunkiem jest nonsensowne pytanie...
Jolanta Pieńkowska: Ale można coś napisać, a potem można się z tego wycofać?
Jan Rokita: Ale to nie jest tak, że ja coś napisałem. Dlatego, że to nie wynika z moich tez, czy też z moich przypuszczeń, czy też z moich rozważań. Tylko to są wyłącznie w tym przypadku dokumenty. To znaczy jest memoriał przedstawiony przez Adama Michnika 20 lipca. Są negocjacje 22 lipca. I jest odpowiedź na ten memoriał z 23 lipca rano, która w całości spełnia oczekiwania memoriału z 20. Mamy do czynienia w tej sprawie z faktami i proponowałbym, żebyśmy nie dyskutowali o faktach. Pan redaktor naczelny Gazety Wyborczej w sprawie Rywina wypowiada tyle różnych dziwnych tez, że ja wolałbym z nimi nie polemizować. Na przykład tą straceńczą obronę Leszka Millera.
Jolanta Pieńkowska: Czyli to jest tak pańskim zdaniem, że Adam Michnik próbował wpłynąć na rząd, bo miał w ręku taśmę, a jak się nie udało, to taśmę ujawnił?
Jan Rokita: Nie wiem, jak to jest. To to jest teza pani redaktor. Wiadomo tylko tyle i ja jestem członkiem komisji śledczej, który bardzo powściągliwie wypowiada się na temat tego, co wie. Bo wypowiada się w oparciu o dokumenty. Fakty są tylko takie, jakie powiedziałem wcześniej. Ja nie dokonuje ich interpretacji, bo interpretacja będzie domeną niezawisłego sądu. Jeśli w końcu rozpocznie się prawdziwy proces, a nie ten, który udaje dzisiaj pani oskarżyciel Kwiatkowska.
Jolanta Pieńkowska: Prawdziwy proces. A dlaczego prokuratura tak broni tezy o tym, że Rywin działał sam?
Jan Rokita: To jest bardzo dobre pytanie, na które - niestety - można w odpowiedzi tylko mieć podejrzenia. Dlatego, że przecież ja nie jestem duchem pani prokurator Kwiatkowskiej, nie jestem obecny przy jej naradach z przełożonymi. I po prostu nie mam wiedzy, dlaczego czyni to, co czyni.
Jolanta Pieńkowska: To jakie są pańskie podejrzenia?
Jan Rokita: Pani Kwiatkowska, najwyraźniej w świecie albo sama z siebie, albo otrzymała polecenie obronienia sprawców afery Rywina i wywiązuje się z tego polecenia. Wykonując w tej sprawie cuda na rozprawach karnych. To znaczy, na przykład dość agresywnie atakując świadków oskarżenia, by przestali kogokolwiek oskarżać. Normalny proces ma dwie strony, są obrońcy i są prokuratorzy. Normalna rzeczą w każdym procesie, nie wiem, o gwałt, rabunek kiosku Ruchu, czy cokolwiek innego jest taka sytuacja, że prokurator twierdzi - zgwałcili, okradli kiosk Ruchu, a adwokat twierdzi - nie zgwałcili, nie okradli kiosku Ruchu. Tu mamy do czynienia z prokuratorem, który cały czas mówi - nie zgwałcili, nie okradli kiosku Ruchu. A jak ktokolwiek daje do zrozumienia, że tylko być może okradli, bo są na to dowody, to prokurator atakuje niesłychanie gwałtownie. Mówi nie, nie ukradli.
Przeczytaj cały wywiad