"Rokita na premiera, Tusk na prezydenta"
Rok temu, kiedy Platforma była dużo słabsza, miała dwunastoprocentowe poparcie, rozmawialiśmy także z szeroką publicznością, mówiąc, że jeśli Platforma zyska zaufanie, powszechne zaufanie, to będziemy promowali kandydaturę Jana Rokity na premiera przyszłego rządu, jeśli wygramy wybory. A jeśli Platforma będzie na tyle silna, żeby też skutecznie uczestniczyć w wyborach prezydenckich, to będziemy brali pod uwagę moją kandydaturę jako szefa Platformy. W tym sensie jest to dość naturalna propozycja, ale ona nie jest ostateczna - powiedział lider PO Donald Tusk w "Sygnałach Dnia".
Sygnały Dnia — Panie marszałku, zbliża się taki moment w Sejmie, że, zdaje się, nie wiem, czy wszystkie, ale zdecydowana większość ugrupowań parlamentarnych będzie za, mianowicie chodzi o zapis uniemożliwiający zasiadanie w Sejmie i w Senacie osobom skazanym prawomocnymi wyrokami. Tutaj chyba wątpliwości niewiele osób będzie miało, czy być za, czy przeciw?
Donald Tusk — Jeśli chodzi o treść tej propozycji, ona jest oczywista — przestępcy (nie mówimy o gwałcicielach i zbrodniarzach, ale o tych, którzy mają jednak nieczyste sumienie potwierdzone wyrokiem prawomocnym) nie powinni zasiadać w Sejmie. Bo jeśli mamy na przykład coś takiego, jak ograniczenie dla najmłodszych, to dlaczego nie ma być tego ograniczenia jeśli chodzi o kandydowanie? Dlaczego nie ma być ograniczenia dla tych, którzy są przestępcami z potwierdzonym prawomocnym wyrokiem? Pojawią się na pewno głosy i co do tego, niestety, jestem właściwie pewny, które będą wskazywały na ewentualny konflikt z Konstytucją, głosy prawników.
Sygnały Dnia — Na czym on polega?
Donald Tusk — Na tym, że tego typu zapis, który zakazałby kandydowania przestępcom, jest ograniczeniem prawa konstytucyjnego, bo w Konstytucji bardzo precyzyjnie się mówi, kto może kandydować. Ale wydaje się, że przy dobrej woli jest możliwa bez żadnego naginania taka interpretacja Konstytucji, która jednak osobom z prawomocnymi wyrokami uniemożliwi zasiadanie w ławach poselskich czy w Senacie. Ja tylko jednego optymizmu nie podzielam, bo usłyszałem w panów głosie takie przekonanie, że wszyscy w Sejmie powinni być za. Wszyscy, poza tymi, którzy coś na sumieniu mają lub mogą mieć, bo jednak ta inicjatywa wzięła się z dość ponurego naszego doświadczenia z dzisiejszego Sejmu.
Sygnały Dnia — Czyli większość na pewno będzie za, powinna być za.
Donald Tusk — Tak, większość jeśli... No, ale można sobie wyobrazić, że niektóre kluby mając pewne kłopoty ze swoimi posłami, mogą solidarnie bronić tej złej zasady, w myśl której przestępcy mogą być posłami, chociaż będzie to taki wstyd publiczny, że mam nadzieję, że to się nie zdarzy.
Sygnały Dnia — Ale skoro nam na przeszkodzie może stać Konstytucja, to może zmienić zapis w Konstytucji stosowny i uzupełnić warunki kandydowania do Sejmu i do Senatu?
Donald Tusk — Gdyby była potrzeba zmiany Konstytucji tylko w tym jednym punkcie po to, żeby uniemożliwić przestępcom kandydowanie, to w imieniu Platformy mogę powiedzieć, że chociaż nasze zamysły co do zmian Konstytucji są o wiele dalej idące, o czym będziemy niedługo w całej Polsce mówili, to tak, zgodziłbym się, żeby w tej kwestii doszło do porozumienia wszystkich sił politycznych w Polsce, żeby tę jedną rzecz szybko zrobić. I to jest, oczywiście, możliwe. Potrzebna byłaby tylko dla wyraźnej większości w Sejmie zgoda w Senacie i także pozytywna postawa prezydenta Kwaśniewskiego. Jestem w tej kwestii absolutnie do dyspozycji.
Sygnały Dnia — Wspomniał pan, panie marszałku, o inicjatywach Platformy, które wkrótce będą, że tak powiem, szeroko znane opinii publicznej, no bo tak przy okazji kandydowania do Sejmu i do Senatu — być może poprawka w sprawie kandydowania do Senatu będzie już niepotrzebna, bo Platforma Obywatelska chce zlikwidować Senat, zmniejszyć liczbę w Sejmie.
Donald Tusk — Tak, od wielu lat noszę w sobie to przekonanie i ono się pogłębia wraz z doświadczeniem. Byłem i wicemarszałkiem Senatu, jestem wicemarszałkiem Sejmu i mogę powiedzieć coś, co już kilka lat temu publicznie głośno wypowiedziałem — z całą pewnością ludzi władzy w Polsce, żyjących ze sprawowania władzy, a nie dających Polakom żadnego pożytku tak naprawdę, jest o wiele, wiele za dużo. I każdy rozsądny człowiek, każdy prosty, zwyczajny człowiek widzi gołym okiem czy na poziomie lokalnym, czy też na poziomie centralnym, że miliony złotych, tych pochodzących z kieszeni podatnika, wydawanych jest absurdalnie, między innymi na bardzo przerośnięty aparat władzy w Polsce. I z polską władzą jest trochę tak, jak czasami z polską policją — to są kosztowne instytucje, ale wtedy, kiedy potrzeba ich użyteczność wydaje się często wątpliwa. A w mojej ocenie dużo łatwiej jednak wbrew pozorom zreformować główne organa władzy, niż naprawić tak w stu procentach skutecznie na przykład policję.
I dlatego będziemy przekonywać Polaków, chociaż chyba bardziej trzeba przekonać i dlatego będziemy proponowali referendum w tej sprawie, bo chyba mniej trzeba właśnie przekonywać obywateli, a bardziej naszych partnerów i oponentów w Sejmie i w Senacie, żeby ciąć bezlitośnie te etaty w miejscach, gdzie sprawuje się władzę i ciąć bezlitośnie te wydatki, które nie wydają się do końca uzasadnione, bo Polskę stać na to, żeby miała możliwie skuteczną i możliwie oszczędną władzę na tle tego, co się dzieje w Europie, bo to jest jedna z szans dla Polski. To brzmi jak hasło, ale to jest naprawdę głęboka prawda — im mniej polityków, im mniej zbędnych przepisów, im mniej zbędnych wydatków publicznych, tym na przykład więcej miejsc pracy. I to proste, ale oczywiste przekonanie będziemy chcieli wpoić przede wszystkim nie chcącym tym prawd zrozumieć politykom.
Sygnały Dnia — Pan mówi o hasłach, panie marszałku, a nie ma się co ograniczać specjalnie. Idą kampanie wyborcze jedna za drugą, będą parlamentarna, prezydencka. W końcu rozmawiamy z — jak to wyczytałem — „naturalnym kandydatem Platformy na urząd Prezydenta Rzeczpospolitej, obecnym wicemarszałkiem Sejmu”.
Donald Tusk — Nie ukrywaliśmy, że jest rzeczą taką oczywistą. Rok temu, kiedy Platforma była dużo słabsza, miała dwunastoprocentowe poparcie, rozmawialiśmy także z szeroką publicznością, mówiąc, że jeśli Platforma zyska zaufanie, powszechne zaufanie, to będziemy promowali kandydaturę Jana Rokity na premiera przyszłego rządu, jeśli wygramy wybory. A jeśli Platforma będzie na tyle silna, żeby też skutecznie uczestniczyć w wyborach prezydenckich, to będziemy brali pod uwagę moją kandydaturę jako szefa Platformy. W tym sensie jest to dość naturalna propozycja, ale ona nie jest ostateczna. Ja też mówię i to bez kokieterii — jeśli wspólnie z innymi partnerami znajdziemy lepszy pomysł, to Platforma jest także otwarta. Dlatego zdecydowaliśmy się na zwołanie takiego nadzwyczajnego zjazdu Platformy, żeby przyszły kandydat Platformy to nie było widzimisię tego czy innego lidera, ale wola przynajmniej kilku tysięcy tych ludzi, którzy tworzą Platformę, bo jeśli ktoś nie ma zaufania wśród swoich, to na pewno nie
zdobędzie zaufania takiego pełnego wśród milionów przyszłych wyborców w kampanii prezydenckiej. Zobaczymy. Myślę, że Platforma okaże tutaj i rozsądek, i determinację.