Rok Polski tylko na papierze?
Mimo istnienia struktury prawno-traktatowej
umożliwiającej współpracę w zakresie ochrony dziedzictwa
kulturowego z państwami powstałymi po rozpadzie Związku
Sowieckiego kuleje praktyczna realizacja ochrony polskiej
spuścizny na dawnych Kresach - pisze "Nasz Dziennik".
Od lat bolesnym probierzem stosunków polsko-ukraińskich pozostaje kwestia cmentarza Orląt Lwowskich, którego uroczyste otwarcie w 2002 r. uniemożliwiła strona ukraińska. Jak dowiedzieliśmy się w Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz w Ministerstwie Spraw ZagranicznychSpraw Zagranicznych, od tamtego czasu w sprawie cmentarza Orląt nic się nie zmieniło - podkreśla gazeta.
Od 2 lat nie udało się także zwołać posiedzenia polsko- ukraińskiej komisji ds. ochrony i zwrotu dóbr kultury utraconych i bezprawnie przemieszczonych podczas II wojny światowej. Utworzone za polskie pieniądze Muzeum Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu, mimo że wyremontowane, wciąż nie może doczekać się inauguracji. Wszystko to w trakcie obchodów na Ukrainie tzw. Roku Polski - czytamy na łamach gazety.
W dyskusjach o ochronie dziedzictwa polskiego na dawnych Kresach jak bolesny wyrzut sumienia powraca sprawa cmentarza Orląt Lwowskich. Uroczyste otwarcie nekropolii miało nastąpić 21 maja 2002 r., ale 16 maja tego roku zdominowana przez nacjonalistów rada miejska Lwowa nie zgodziła się na umieszczenie na cmentarzu polskiego napisu: "Nieznanym żołnierzom bohatersko poległym w walce o Polskę". Ukraińcy zakwestionowali określenie "bohatersko". Nie akceptują także pomników amerykańskich lotników i francuskich piechurów, którzy wraz z Polakami polegli podczas walk o Lwów - informuje "Nasz Dziennik".
Od 2002 r. kwestia cmentarza Orląt Lwowskich jest wciąż tematem rozmów polsko-ukraińskich. W Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa otrzymaliśmy lakoniczną wiadomość, że "w sprawie cmentarza Orląt nic się nie zmieniło" - podaje dziennik. (PAP)