ŚwiatRok od zaginięcia MH370. Więcej pytań niż faktów

Rok od zaginięcia MH370. Więcej pytań niż faktów

Boeing 777 linii Malaysia Airlines w chwili zaginięcia był w pełni sprawny, a w zachowaniu pilotów nie dopatrzono się nieprawidłowości. W pierwszą rocznicę tragicznego rejsu MH370 malezyjskie władze zaprezentowały prawie 600-stronnicowy raport dotyczący śledztwa w tej sprawie. Nie ma w nim jednak odpowiedzi na pytanie o najbardziej prawdopodobną przyczynę zniknięcia samolotu.

Rok od zaginięcia MH370. Więcej pytań niż faktów
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Azhar Rahim

08.03.2015 | aktual.: 08.03.2015 14:46

Zdaniem śledczych nie ma dowodów na to, że zniknięcie samolotu było celowym działaniem jego pilotów. Raport podkreśla, że analiza sytuacji życiowej i zachowania kapitana, 53-letniego Zaharie Ahmada Shaha oraz pierwszego oficera Fariqa Abdula Hamida rozwiała wątpliwości dotyczące ich ewentualnego związku z zaginięciem maszyny.

Boeing 777 w pełni sprawni

Podano też, że samolot w chwili tragedii był w pełni sprawny. W sierpniu 2012 roku maszyna przeszła naprawę skrzydła, którym zahaczyła o inny samolot na lotnisku w Szanghaju. Raport ujawnia za to, że bateria, w którą zaopatrzone było urządzenie do wysyłania sygnału w przypadku katastrofy samolotu, była przeterminowana od grudnia 2012 roku. Nie odnaleziono zapisów świadczących o jej wymianie na nową. Nie jest też jasne, czy wpłynęło to na poszukiwania.

W raporcie szczegółowo opisano dane z wojskowych i cywilnych radarów, które śledziły kursu samolot. Zapas paliwa w zbiornikach samolotu pozwalała na nieprzerwany lot przez 7 godzin i 31 minut. Planowany lot do Pekinu miał trwać o dwie godziny krócej.

Zespołem ekspertów, autorów opracowania - kierowała Malezja, a w jego skład wchodzili m.in. Amerykanie, Brytyjczycy, Chińczycy, Francuzi i Australijczycy. "Zniknięcie lotu MH370 było bezprecedensowe, podobnie jak akcja poszukiwawcza" - napisał w komunikacie premier Malezji premier Mohamed Najib bin Abdul Razak. Dodał, że są to najbardziej skomplikowane i stanowiące największe wyzwanie pod względem technicznym poszukiwania w historii lotnictwa.

Starcia w Chinach

Rodziny i znajomi pasażerów zebrały się na nocnych czuwaniach. W Pekinie policja starła się z modlącymi się w świątyni krewnymi pasażerów. Do przepychanek doszło, gdy bliscy próbowali rozmawiać z zagranicznymi dziennikarzami.

- W nocy nie mogę spać, udaje mi się najwyżej przespać dwie godziny. Ale jestem przekonana, że moja córka żyje i że ją odzyskam - zdążyła powiedzieć jedna z matek, zanim została odeskortowana przez policję. Członkowie rodzin ofiar katastrofy już wcześniej skarżyli się na nękanie ze strony chińskiej policji, która obawia się wszelkich zachowań zagrażających stabilności społecznej.

Jednak chiński rząd zapewnił, że bliscy ofiar mogą liczyć na pomoc i złożył im kondolencje w rocznicę wypadku. Szef chińskiej dyplomacji zadeklarował w niedzielę, że Pekin nie przerwie poszukiwań samolotu pasażerskiego.

Więcej pytań niż odpowiedzi

Rodziny zaginionych domagają się ustalenia przyczyn tragedii. Wciąż w tej sprawie jest jednak więcej pytań niż odpowiedzi. Władze Malezji oskarżane były w ostatnich miesiącach o ukrywanie informacji dotyczących rejsu MH370. Rząd w Kuala Lumpur zdecydowanie odrzuca te oskarżenia i zapowiada poszukiwania do skutku.

- Jeśli intensywne podmorskie poszukiwania zaginionego samolotu nie dadzą do końca maja wyników, przewodzące tym wysiłkom państwa "zaczną wszystko od początku" - oświadczył w sobotę minister transportu Malezji. Dodał, że jego zdaniem wrak samolotu znajduje się w tym rejonie Oceanu Indyjskiego, w którym prowadzone są poszukiwania. W niedzielę kontynuację poszukiwań potwierdził premier Najib.

Z kolei wicepremier Australii stwierdził niedawno, że poszukiwania malezyjskiej maszyny nie mogą trwać wiecznie. W przyszłym tygodniu przedstawiciele władz Australii, Malezji i Chin spotkają się, by przedyskutować dalsze działania, jakie należy podjąć w poszukiwaniach.

Pod koniec stycznia rząd Malezji formalnie uznał zniknięcie odbywającej rozkładowy rejs z Kuala Lumpur do Pekinu maszyny za wypadek. Zadeklarował jednocześnie, że wszystkie znajdujące się na jej pokładzie osoby należy uważać za zmarłe.

Tragiczny lot

Boeing 777 linii Malaysia Airlines, na pokładzie którego było 239 osób, w tym 153 obywateli Chin, zaginął 8 marca 2014 roku, podczas lotu ze stolicy Malezji, Kuala Lumpur, do Pekinu. Zniknął z ekranów radarów niedługo po starcie. Dane satelitarne wskazują, że samolot zmienił kurs i leciał na południe.

Eksperci przypuszczają, że maszyna spadła do Oceanu Indyjskiego, prawdopodobnie na zachód od Australii, gdy skończyło się paliwo. Dotychczasowe poszukiwania, prowadzone na obszarze 60 tys. km kwadratowych, nie dały jednak żadnego rezultatu.

Malezyjskie linie lotnicze, które jeszcze w 2013 roku uważane były za bezpieczne, w 2014 roku doświadczyły czarnej serii. Po zaginięciu bez śladu lotu MH370, inny boeing został zestrzelony na wschodzie Ukrainy, gdy leciał nad obszarami kontrolowanymi przez prorosyjskich separatystów. Zginęło prawie 300 osób na pokładzie.

Zobacz również: Ostatni fragment rozmowy pilotów zaginionego samolotu z wieżą kontroli lotów
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (33)