Rodzina na rok
W powiecie turkowskim o losach wychowanków
rodzinnego domu dziecka decyduje się
co rok. W Koninie taka decyzja zapadnie po pięciu miesiącach od
utworzenia domu. Tylko na tyle prezydent podpisał ze
stowarzyszeniem umowę na jego prowadzenie - pisze "Gazeta
Poznańska".
W całej Wielkopolsce działa 21 rodzinnych domów dziecka. Finansowane są przez powiaty. 19 takich domów to instytucje budżetowe. W praktyce oznacza to, że prowadzący placówkę są zatrudniani przez powiat na umowę o pracę, a z pieniędzy podatnika jest finansowane wszystko - od pensji "rodziców", przez opłaty za czynsz, prąd czy energię, po utrzymanie dzieci. W Koninie (który jest miastem na prawach powiatu) i w powiecie turkowskim, rzecz rozwiązano inaczej. Prowadzenie domów zlecono stowarzyszeniom.
W tej chwili utrzymanie rodzinnego domu dziecka prowadzonego przez stowarzyszenie kosztuje przez rok 100 tys. zł. Gdyby miała to być instytucja miasta, koszt byłby dwa razy większy. A stowarzyszenie ma możliwość uzyskiwania pieniędzy od sponsorów- twierdzi Józef Mazurczak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Koninie. Powiat oszczędza. Dla prowadzących dom i dzieci oznacza to jednak niepewność jutra.
W Koninie rodzinny dom dziecka powstał pięć miesięcy temu. Wcześniej, "mama" Janina Jach, prowadziła rodzinę zastępczą. Aby ta mogła przekształcić się w dom dziecka, trzeba było powołać stowarzyszenie. Gdy powstało, prezydent podpisał z nim umowę na prowadzenie domu dziecka do końca roku. W tej chwili znów składa ofertę i przystępuje do konkursu. Co będzie, gdy pojawi się konkurencja?
Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy go nie wygrać - denerwuje się Janina Jach. Ale w końcu jest możliwe, że ktoś inny złoży lepszą ofertę. Jednak nawet wygrany konkurs zapewnia stabilność jedynie na rok. Na tyle tylko zostanie podpisana kolejna umowa. Potem problem powróci. Na pewno brakuje nam stabilizacji, którą mają "budżetowe" rodzinne domy dziecka - zauważa Janina Jach. (PAP)