PolskaRodzice zabitego przez policjanta nie dostaną pieniędzy

Rodzice zabitego przez policjanta nie dostaną pieniędzy

Rodzicom motocyklisty, 21-letniego Marcina K., zastrzelonego przez policjanta podczas blokady w Chodlu na Lubelszczyźnie w lipcu 2006 r. nie należy się odszkodowanie od Skarbu Państwa - uznał Sąd Apelacyjny w Lublinie.

Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił wyrok wstępny, wydany w tej sprawie przez lubelski sąd okręgowy, który w pierwszej instancji przesądził co do zasady, że żądanie odszkodowania jest słuszne. Sąd okręgowy uznał, że policjant miał prawo użyć broni, jednak nie był dostatecznie wyszkolony.

Według sądu apelacyjnego nie został udowodniony związek przyczynowy między liczbą szkoleń policjanta a jego postępowaniem podczas blokady. Jak zaznaczono, motocyklista zachowywał się nieprzewidywalnie, policjant miał prawo bać się o swoje życie, a spowodowanie śmierci motocyklisty nie dowodzi, że użył broni nieprawidłowo.

- Sam brak przeszkoleń, czego nie wykazała strona powodowa, ani sąd nie ustalał, o niczym nie świadczy, należy wykazać związek przyczynowy między tym, że nie było szkoleń, a tym, że strzał ostatni okazał się śmiertelny - powiedziała, uzasadniając orzeczenie sądu apelacyjnego sędzia Danuta Mietlicka.

Sędzia podkreśliła, że policjant znajdował się w sytuacji obrony koniecznej, reagował na nieprawidłowe i nieprzewidywalne zachowanie Marcina K. Akcja trwała krótko, rozwijała się dynamicznie i policjant mógł obawiać się, że motocyklista, który go ominął, zawróci i będzie usiłował go staranować, tak jak już wcześniej zrobił, gdy uciekał przed radiowozem.

- Ustawa o policji mówi, że skutek śmiertelny przy użyciu broni nastąpić może, czyli nie można przyjąć, że nastąpienie skutku śmiertelnego automatycznie stwarza domniemanie braku przeszkoleń ze strony policjanta - powiedziała sędzia Mietlicka.

Kula, która spowodowała śmierć motocyklisty, trafiła go w tułów. Policjant strzelał z pistoletu maszynowego Glauberyt, nie używając przyrządów celowniczych. Funkcjonariusz był szkolony w używaniu tej broni tylko na kursie podstawowym w 1998 r., w następnych szkoleniach nie uczył się już strzelania z takiej broni. Oddał 10 strzałów, sąd okręgowy uznał, że tylko ostatni, który spowodował śmierć motocyklisty, był oddany nieprawidłowo.

Do strzelaniny doszło w lipcu 2006 r., gdy policja ustawiła blokady na drogach, aby zatrzymać sprawców napadu na hurtownię wędlin w Kraśniku. Grożąc użyciem broni palnej napastnicy, zmusili kasjerkę do wydania 15 tys. zł i uciekli na motocyklu.

Na jednej z blokad, w Chodlu, jadący motocyklem Marcin K. nie zatrzymał się na wezwanie policjantów i ominął blokadę. Policjanci ruszyli za nim w pościg radiowozem. Motocyklista zawrócił, ominął radiowóz i jechał w kierunku blokady, gdzie został jeden policjant. Ten znów dawał mu znak do zatrzymania, ale motocyklista nie zatrzymał się. 21-latek omal go nie rozjechał. Policjant użył broni, oddał 10 strzałów, w tym trzy ostrzegawcze. Po akcji okazało się, że Marcin K. nie miał nic wspólnego z napadem. Nie miał prawa jazdy na motocykl, a tylko samochodowe.

Prokuratura umorzyła karne postępowanie w tej sprawie; jej decyzję utrzymał w mocy sąd.

Sprawa o odszkodowanie wróci teraz do sądu pierwszej instancji, który wyda wyrok końcowy. Rodzice zastrzelonego motocyklisty domagają się 800 tys. zł.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)