Rodzice odpowiadają na kontrowersyjny list Owsiaka
Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy opublikowała kolejną odpowiedź na kontrowersyjny list Jurka Owsiaka. Owsiak - odnosząc się do charytatywnej aukcji internetowej, na której licytowany jest medal olimpijski zapaśniczki Agnieszki Wieszczek - zapytał kardiochirurgów dziecięcych o to, dlaczego "kolejna licytacja medalu olimpijskiego ma zasilać konto zagranicznych klinik, skoro w Polsce macie dostateczne, absolutnie dostateczne warunki, aby takie operacje wykonać". Tym razem - po liście od kardiochirurgów - odpowiedź nadeszła od rodziców chorych dzieci.
08.10.2008 | aktual.: 11.06.2018 15:03
Brązowy "krążek" z Pekinu fundacja Cor Infantis wystawiła na internetowych aukcjach, m.in. w serwisie aukcje.wp.pl z przeznaczeniem na operacje kardiochirurgiczne dzieci.
Zapaśniczka, brązowa medalistka Igrzysk Olimijskich 2008, postanowiła oddać swój medal na licytację i w ten sposób pomóc w zebraniu pieniędzy na leczenie - w instytucie w Monachium - dwuletniej Julii Nesterowicz z zespołem niedorozwoju lewego serca. Okazało się jednak, że dziewczynka otrzymała obietnicę pokrycia pełnego kosztu operacji z innych źródeł, wylicytowana kwota ma więc zostać przeznaczona na leczenie ciężko chorego na serce 11-letniego Radka Księżyka z Katowic.
W opisie aukcji czytamy: "Jego ciężka wada serca ogranicza jego wydolność fizyczną, w związku z czym chłopiec bardzo szybko się męczy. Lekarze do tej pory nie potrafili pomóc Radkowi ograniczając się do kontrolnych badań, nadzieją okazał się wybitny polski kardiochirurg pracujący obecnie w Monachium prof. Edward Malec, który zdecydował się na chirurgiczne leczenie dziecka. Koszt operacji wynosi 16.535 euro tj. ok. 57.000 zł".
Tyle właśnie wynosi cena minimalna w aukcji, w której - jak dotąd - zadeklarowano kwotę 70.800 zł.
W informacji, zawartej na stronie Cor Infantis czytamy, że fundacja jest organizacją pozarządową. Zajmuje się pomocą dzieciom z wrodzonymi wadami serca oraz ich rodzinom. Ma status organizacji pożytku publicznego. Wszystkie osoby działające w strukturach Fundacji robią to całkowicie nieodpłatnie - głosi informacja fundacji.
Jak pisze fundacja, jej głównym celem jest stworzenie w Polsce ośrodka, w którym będzie mógł pracować światowej sławy kardiochirurg prof. Edward Malec, obecnie szef kardiochirurgii dziecięcej w Uniwersyteckim Szpitalu im. Ludwiga Maxymilliana w Monachium.
Prof. Edward Malec to znany dziecięcy kardiochirurg. Operuje najbardziej skomplikowane wady serca, uhonorowany przez dzieci Orderem Uśmiechu. Członek Polskiego Towarzystwa Chirurgów Dziecięcych, Klubu Kardiochirurgów Polskich, European Society for Cardio-Vascular Surgery, Society for Thoracic Surgeons, jako jedyny kardiochirurg z Polski reprezentuje nasz kraj w American Association for Thoracic Surgery.
Jurku, Drogi przyjacielu moich dzieci.
Wraz z żoną jesteśmy szczęśliwymi rodzicami 3 świetnych dzieciaków. Niestety los płata figle – i co niesamowite w tym wszystkim – to być może cała trójka żyje dzięki działalności WOŚP.
Nasze dwie córki Ola (14 lat) i Ada (12 lat), obie urodzone w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie, jako wcześniaki zaraz po porodzie trafiły do inkubatorów zakupionych przez Waszą Fundację i podarowanych szpitalowi po pierwszym i drugim finale. Nie mamy pewności i nigdy nie będziemy jej mieli – czy byłoby miejsce w inkubatorach dla naszych maluchów bez Waszej pomocy. Dzieci ludzi wówczas niezamożnych - studentów.
Nasz syn Maks - urodził się 3 stycznia b.r. Już na początku ciąży szczęśliwie trafiliśmy do ludzi światłych i mądrych. Ze względu na wiek żony (obecnie 37 lat) i cukrzycę trafiliśmy do Programu Badań Prenatalnych.
Wszystko szło dobrze do 20 tyg. ciąży - wtedy została postawiona diagnoza - wrodzona wada serca u dziecka - DORF - dwuodpływowa prawa komora serca. Po pierwszych chwilach załamania przyszedł czas na działanie. Bardzo szybko zostaliśmy skierowani na odpowiednie "tory" - zarówno do lekarzy ginekologów z Centralnego Szpitala Klinicznego w Katowicach jak również Kardiologów i Kardiochirurgów w Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka (CZD) i Matki w Katowicach (GCZDiM)
To tam jeszcze przed porodem poznaliśmy doktora Jacka Pająka.
Jeszcze przed rozwiązaniem wszystko było przygotowane i ustalone. Po porodzie w CSK - Maks trafił do GCZDiM w ciągu 90 minut, a w ciągu kolejnych 3-4 godzin już w Centrum została potwierdzona diagnoza z rozpoznania prenatalnego. Na Oddziale Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka "z przygodami" spędził 43 dni. Wada pociągła za sobą dodatkowe powikłania - m.in.: druga droga przewodzenia generująca ataki arytmii; stenoza płucna i stenoza zastawki mitralnej. Po tym pierwszym okresie trafił do domu - lecz stale był pod kontrolą kardiologów z przyszpitalnej przychodni.
22 kwietnia w Oddziale Kardiochirurgii GCZDiM została przeprowadzona pierwsza operacja - mająca na celu zabezpieczyć Maksa przed powikłaniami - zakończona z wynikiem zgodnym z oczekiwaniami - pełnym sukcesem - o ile tak można napisać. Teraz jesteśmy w okresie oczekiwania na kolejny zabieg - tym razem jednak będzie to pierwszy etap korekcji wady. Jak do tej chwili - ani razu nie oczekiwaliśmy na operację lub miejsce w szpitalu z braku miejsc.
Chcę zapewnić Cię Jurku - że wraz z żoną mamy całkowite zaufanie do zespołu Kardiochirurgów i Kardiologów z Centrum w Katowicach. Pomimo wielu pytań ze strony naszej najbliższej rodziny i przyjaciół dlaczego nie zdecydowaliśmy się na leczenie syna za granicą - nie mieliśmy wątpliwości nawet przez chwilę. W Polsce też mamy świetnych lekarzy!
Lekarze z GCZDiM zapewnili nas - że wszystkie konieczne urządzenia, leki i WIEDZA są dostępne i do dyspozycji naszego syna. Jednak co nas jako obserwatorów z bliska zaszokowało - to bardzo mało miejsca na salach pooperacyjnych - 4 (maksymalnie 6 miejsc) na oddziale kardiochirurgii. Sami byliśmy świadkami przesuwania terminów zabiegów z powodu braku miejsca na POOP-ie. Zespół w Katowicach jest w stanie wykonać ok. 10 operacji tygodniowo - ale po takiej serii w następnym tygodniu mają przestoje w zabiegach z braku miejsc.
Pytania które zadałeś - nasuwają się nam od roku - gdy tylko weszliśmy w środowisko rodziców dzieci kardiologicznych – i wraz z żoną uważamy, że sytuacja do tej chwili nie została nagłośniona tylko z powodu dobrego wychowania i wysokiego poziomu kultury osobistej kardiochirurgów w Polsce, którzy nie nauczyli się głośno krzyczeć!
Działalność prof. Malca w Monachium wraz z fundacjami pośredniczącymi w organizacji zabiegów ma znamiona działalności gospodarczej. Bo, niestety nie potrafię wyliczyć kosztów zabiegu kardiologicznego - a cennik jest prosty: 1 zabieg to ok. 14,5-15 tys. euro. A gdzie pozostałe koszty?: pobyt rodzica, rehabilitacja pooperacyjna, leki, badania itd. No i co z dziećmi, które wymagają jak nasz syn kilku interwencji? 3, 4 może 5 x 15 tys. euro? W naszym społeczeństwie w dalszym ciągu funkcjonuje stereotyp, że to co za granicą jest pewniejsze, lepsze! W Internecie jest mnóstwo haseł, że tylko Monachium i prof. Malec są w stanie zagwarantować powodzenie zabiegu - notabene wyszkolony w Polsce i za nasze pieniądze kardiochirurg, który zbudował wokół siebie aureolę cyt. „Dobra Narodowego i zbawcy polskiej kardiochirurgii”, a który z pewnych powodów postanowił po prostu uciec…
Należy wziąć pod uwagę również to, że każdy rodzic taki jak ja, zrobi WSZYSTKO, co w jego mocy aby zapewnić dziecku możliwie najlepsze do osiągnięcia warunki leczenia i rozwoju. Ponadto lekarze, którzy „gwarantują” powodzenie operacji za granicą - zwyczajnie mówią to, co rodzice chcą usłyszeć - i tu leży problem: w marketingowym podejściu do tematu!
Choć nigdy nie mieliśmy okazji poznać się osobiście to z ogromną przyjemnością nazywam Cię i nadal chciałbym nazywać Cię przyjacielem mojej rodziny. Oby Twój list odniósł pożądany skutek i skierował myślenie „ludzi władzy” na właściwe tory.
Proszę Cię, WYTRWAJ W TEJ KRUCJACIE!
Rodzic (dane do wiadomości Fundacji)