PolitykaRobert Biedroń ma problemy. Chodzi o aferę pedofilską w Słupsku

Robert Biedroń ma problemy. Chodzi o aferę pedofilską w Słupsku

Lider Wiosny twierdzi, że jako prezydent Słupska szybko zareagował na informacje o pracowniku ośrodka kultury. Miał on molestować dziewczynki. Prokuratura twierdzi co innego. Jej zdaniem, nie otrzymała z urzędu miasta żadnego doniesienia na ten temat.

Robert Biedroń ma problemy. Chodzi o aferę pedofilską w Słupsku
Źródło zdjęć: © East News | Łukasz Szeląg

15.05.2019 | aktual.: 15.05.2019 07:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Chodzi o Pawła K., instruktora breakdance'u i pracownika Słupskiego Ośrodka Kultury. Miesiąc temu prokuratura oskarżyła mężczyznę o "doprowadzenie do obcowania płciowego" z trzema małoletnimi dziewczynkami oraz "do poddania się innym czynnościom seksualnym" z czwartym dzieckiem - informuje "Rzeczpospolita".

Politycy PO od kilku dni wypominają Biedroniowi aferę pedofilską w Słupsku, twierdząc, że zamiótł ją pod dywan. - Podjąłem bardzo ważne decyzje, które trzeba podjąć w takiej sytuacji. Natychmiast zawiesiłem tego faceta, natychmiast złożyłem doniesienie do prokuratury i przekazałem wszystkie informacje - powiedział lider Wiosny w poniedziałek w TVN24. Zaprzeczył, że jego zastępczyni, a obecnie prezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka, zignorowała ostrzeżenia o pedofilu.

Prokuratura Okręgowa w Słupsku twierdzi, że nie było żadnego doniesienia ze strony urzędu miasta.

- W sprawie Pawła K., przed wszczęciem śledztwa w jego sprawie, zarówno Słupski Ośrodek Kultury, jak i Urząd Miasta w Słupsku nie kierowały do tutejszej prokuratury pism, które nosiłyby cechy zawiadomienia o przestępstwie o charakterze seksualnym, którego miałby dopuścić się Paweł K. - powiedział rzecznik słupskiej prokuratury Paweł Wnuk. Dodał, że "ówczesna wiceprezydent Słupska nie informowała prezydenta Roberta Biedronia o treści anonimu, a sam prezydent o sprawie Pawła K. dowiedział się z doniesień medialnych". Zupełnie co innego Robert Biedroń mówił w TVN24.

Prokuratura słupska umorzyła jednak śledztwo w sprawie niepowiadomienia organów ścigania bo uznała, że anonim, który wpłynął do Słupskiego Ośrodka Kultury, a potem do Danileckiej-Wojewódzkiej, mógł sprawiać wrażenie niewiarygodnego.

Wyjaśnienia lidera Wiosny

„W okresie pełnienia przeze mnie funkcji prezydenta miasta, urząd miasta i Słupski Ośrodek Kultury w pełnym zakresie współpracowały z policją i prokuraturą oraz przekazywały wszystkie posiadane informacje" - odpisał gazecie Robert Biedroń. Dodał, że "dyrekcja Słupskiego Ośrodka Kultury niezwłocznie po otrzymaniu anonimowego listu podjęła w tej sprawie wewnętrzną procedurę sprawdzającą". Nie wspomniał jednak, że procedura skończyła się uznaniem anonimu za niewiarygodny.

Wirtualna Polska oczekuje stanowczej reakcji ze strony władz państwowych i kościelnych po premierze dokumentu "Tylko nie mów nikomu". Jeżeli chcesz podzielić się z nami swoją opinią, zapraszamy do udziału w wydarzeniu, które stworzyliśmy na Facebooku. Kliknij TUTAJ.

Źródło: "Rzeczpospolita"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (77)