RIP zawiadomił prokuraturę o możliwości przestępstwa ws. Tarnowskiego
Zawiadomienie o możliwości przestępstwa
nieprzekazania materiałów, które na mocy ustawy lustracyjnej
powinny trafić do Rzecznika Interesu Publicznego, złożył
Prokuratorowi Generalnemu rzecznik Bogusław Nizieński -
poinformował w piątek zastępca rzecznika Krzysztof Kauba.
30.04.2004 | aktual.: 30.04.2004 16:04
Sprawa dotyczy domniemanego przetrzymania przez Wojskowe Służby Informacyjne materiałów mających świadczyć o rzekomej współpracy ze służbami specjalnymi PRL wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Mieczysława Tarnowskiego. Według prasy, WSI nie przysłały tych materiałów rzecznikowi, wykorzystały je zaś do zablokowania nominacji generalskiej dla Tarnowskiego. W czwartek szef ABW Andrzej Barcikowski potwierdził sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, która bada całą sprawę, że szef WSI gen. Marek Dukaczewski dzwonił do niego z wątpliwościami co do awansu dla Tarnowskiego.
Zawiadomienie rzecznika nie określa, kto miał popełnić przestępstwo ani który paragraf kodeksu karnego może wchodzić w rachubę. "To już ustali prokuratura" - powiedział Kauba.
Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik powiedział PAP, że takie doniesienie będzie musiało trafić do prokuratury wojskowej, gdyż ewentualne przestępstwo mieliby popełnić żołnierze zawodowi. Rzecznik prasowy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie mjr Dariusz Knapczyński powiedział PAP w piątek po południu, że doniesienie jeszcze nie wpłynęło. Potwierdził zarazem, że w takiej sprawie właściwa byłaby prokuratura wojskowa.
W marcu Tarnowski został przedstawiony do nominacji generalskiej, jednak Barcikowski "ze względów formalno-prawnych" wycofał wniosek o awans, zaakceptowany już przez prezydenta i premiera. Według mediów, to WSI "zablokowały" nominację z powodu rzekomego zatajenia przez Tarnowskiego współpracy z wojskowymi służbami specjalnymi PRL. WSI temu zaprzeczały. Tarnowski zapowiedział odejście ze służby (przestaje być wiceszefem ABW z końcem kwietnia).
Według czwartkowej "Gazety Wyborczej", nie ma zobowiązania Tarnowskiego do współpracy, raportów ani pokwitowań. Obciążają go zaś: pochodząca z 2002 r. relacja oficera WSI, że został zwerbowany w 1978 r., i tzw. rejestr zainteresowań operacyjnych kontrwywiadu wojskowego PRL, gdzie ma być wymieniony jako "źródło agenturalne pozyskane na zasadzie dobrowolności". WSI miały przetrzymać te materiały - twierdzi Gazeta
Na początku kwietnia Nizieński mówił PAP, że nie wie, o jakie materiały specsłużb na temat Tarnowskiego chodzi, nie wie też, kto je ma. "Jeśli jest tak, jak pisze prasa, to muszę rozważyć wystąpienie do organów ścigania i sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, by wyjaśniły, kto ma te materiały i dlaczego nie trafiły one tam, gdzie powinny - powiedział wtedy Nizieński o opisanych przez media materiałach mających świadczyć o "kłamstwie lustracyjnym" Tarnowskiego (jeśli rzeczywiście one istnieją, to powinny trafić do rzecznika).
Na postawione wówczas pytanie, czy otrzymał wszystkie materiały archiwalne specsłużb PRL, niezbędne do weryfikacji oświadczenia Tarnowskiego, Nizieński odpowiedział, że "dostał odpowiedzi od organów, do których się zwrócił" (nie ujawnił, od kogo). Przypominając, że materiały te są tajne, odmówił ujawnienia, co wynika z otrzymanych akt Tarnowskiego. Spytany, czy występował do sądu z wnioskiem co do Tarnowskiego, Nizieński odparł, że "sprawa jest nie przesądzona".
Nizieński - jako swego rodzaju prokurator lustracyjny - bada dostarczone mu materiały archiwalne służb PRL dotyczące osób podlegających lustracji (Tarnowski podlega tym procedurom jako osoba powoływana na funkcję publiczną przez premiera). Jeśli rzecznik nabierze podejrzeń, że ktoś mógł zataić w oświadczeniu lustracyjnym związki ze specsłużbami PRL, kieruje wniosek do Sądu Lustracyjnego, który orzeka o tym, czy ktoś istotnie skłamał w oświadczeniu, czy nie.
12 maja speckomisja ma wysłuchać m.in. Nizieńskiego.