Richard Haass: Putin wykorzystuje próżnię stworzoną w Syrii przez Zachód
Chociaż Władimir Putin wykorzystuje próżnię stworzoną w Syrii przez Zachód, to USA i Europa nie powinny wykluczać współpracy z Rosją i z Iranem - pisze na łamach "Financial Timesa" szef think tanku Council on Foreign Relations, Richard Haass.
29.09.2015 | aktual.: 29.09.2015 10:48
Prezydent Putin, któremu zależy na odciągnięciu uwagi świata od Ukrainy oraz uwagi Rosjan od kurczącej się gospodarki, w ostatniej chwili rozpoczął starania mające na celu wsparcie reżimu prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Haass przypomina, że rosyjski przywódca wysyła żołnierzy i sprzęt wojskowy do Syrii i uruchamia ofensywę dyplomatyczną, w której sekundują mu Iran oraz podzielony i dysfunkcyjny rząd Iraku. Jak zauważa, polityka zagraniczna Iraku jest w coraz większym stopniu prowadzona z Teheranu.
- Putin, który jak zwykle stara się zademonstrować, że Rosja jest wielką potęgą, jakiej nie można ignorować, wykorzystuje próżnię stworzoną w Syrii głównie przez rządy amerykański i europejskie. Przez ponad cztery lata głosy z Zachodu wzywały do zmiany reżimu w Syrii, ale zrobiły niewiele, by do tego doprowadzić - argumentuje szef CFR.
Decyzja prezydenta USA Baracka Obamy, by nie podejmować działań wojskowych po użyciu przez reżim Asada broni chemicznej na przekór "czerwonym liniom" ustalonym przez amerykańskie władze, rozzuchwaliły syryjski rząd i zdemoralizowały opozycję. Ponadto fiaskiem okazały się amerykańskie wysiłki, by identyfikować, szkolić i dozbrajać umiarkowaną syryjską opozycję. Według Haassa problem polega m.in. na tym, że w Syrii "nie udało się zbudować opozycji, z którą Zachód mógłby się wiązać i która mogłaby utrzymać się w terenie".
Putin i prezydent Iranu Hasan Rowhani przekonują, że Państwo Islamskie (IS) stanowi zagrożenie terrorystyczne, które należy pokonać, natomiast reżim Asada jest niezbędnym partnerem w tej walce. Prezydent Rosji właśnie na ten temat wypowiadał się w poniedziałek podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Słusznie ocenia on IS, ale ignoruje fakt, że to właśnie Asad, który kontroluje tylko jedną czwartą swojego kraju, podsyca poparcie dla IS w Syrii i w innych państwach, atakując swych rodaków.
- Nie należy jednak mówić, że Rosjanie i Irańczycy zupełnie się mylą. Samo pozbycie się Asada nie jest strategią. Zarówno Rosja jak i Iran mają rację obawiając się, że jeśli nie zrobi się tego ostrożnie, zmiana reżimu może doprowadzić do upadku władzy, utorować drogę do zniknięcia porządku w Damaszku i ustanowienia kalifatu IS. A to zagroziłoby całemu regionowi. Poza tym upadek syryjskiego rządu mógłby także doprowadzić do ludobójstwa, nowej fali uchodźców albo jednego i drugiego - ocenia Haass.
Idealnie byłoby, gdyby Asada przekonano lub zmuszono do ustąpienia czy oddania realnej władzy. USA powinny postawić własne warunki dla nowego rządu i dać do zrozumienia, że jeśli będą one spełnione, to są gotowe wspierać te władze wojskowo, gospodarczo i dyplomatycznie.
Według Haassa "nie należy wykluczać możliwości współpracy z Rosją i Iranem". Tłumaczy, że w interesie Rosji jest zakończenie wojny w Syrii, będącej poligonem dla nowego pokolenia terrorystów, którzy pewnego dnia powrócą do Rosji i spowodują szkody. Także Iranowi zależy na zredukowaniu IS.
- USA powinny jasno dać do zrozumienia, że są gotowe przyłączyć się do nich w ramach procesu politycznego, mającego ten cel - podkreśla szef CFR.
- Jednak z wielu powodów skonstruowanie politycznej transformacji w Damaszku może okazać się niemożliwe, a nawet jeśli się uda, to wciąż większość kraju będzie pod kontrolą wrogich grup. W najbliższej przyszłości najbardziej realistyczna polityka dla Syrii nie będzie opierać się na rządzie skutecznie kontrolującym kraj. Zamiast tego należy pracować z Kurdami i wybranymi sunnickimi plemionami. Niezbędnymi elementami takiej polityki będzie wsparcie dla wybranych enklaw ze strony USA i Europy oraz ataki na IS. Taka strategia nie doprowadzi do rozwiązania, ale może powstrzymać rozlew krwi i sprawić, że więcej Syryjczyków postanowi pozostać w kraju, dopóki w Damaszku nie pojawi się partner - konkluduje Haass.