ŚwiatRice: trzeba usunąć przyczyny konfliktu na Bliskim Wschodzie

Rice: trzeba usunąć przyczyny konfliktu na Bliskim Wschodzie

Przedstawiając swój plan rozwiązania kryzysu na Bliskim Wschodzie, sekretarz stanu USA Condoleezza Rice podkreśliła, że należy usunąć głębsze jego przyczyny i dopiero tą drogą doprowadzić do trwałego pokoju w regionie.

21.07.2006 21:50

Nadszedł czas, by nie wybierać prowizorycznego rozwiązania, tylko sięgać do korzeni problemu, aby można było ustanowić prawdziwy i trwały pokój - powiedziała pani Rice na konferencji prasowej w Waszyngtonie.

Takim tymczasowym rozwiązaniem - argumentowała - byłoby pospieszne zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, do którego wzywają kraje europejskie, arabskie i ONZ.

Byłaby to fałszywa obietnica, jeżeli efektem byłby po prostu powrót do status quo, pozwalający terrorystom na prowadzenie ataków, kiedy tylko im się podoba. To byłaby gwarancja trwania przyszłej przemocy. Musimy być bardziej skuteczni i ambitni, i stworzyć warunki do stabilizacji - powiedziała.

Mówiąc o status quo, sekretarz stanu miała na myśli dalsze stacjonowanie bojówek Hezbollahu - islamskiej organizacji terrorystycznej - w południowym Libanie, bezpośrednio zagrażających Izraelowi.

Rice poinformowała, że w przyszłym tygodniu wybiera się na Bliski Wschód, by spotkać się z przywódcami Izraela i prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem, a w drodze do regionu - z sojusznikami USA na spotkaniu w Rzymie.

Jeszcze przed wyjazdem, Rice wraz z prezydentem Bushem spotkają się w niedzielę w Waszyngtonie z przedstawicielami Arabii Saudyjskiej - kluczowego sojusznika w USA w świecie arabskim, m.in. z ministrem spraw zagranicznych tego kraju, księciem Saudem al-Fajsalem.

Celem tych rozmów, a także podróży Rice na Bliski Wschód, będzie izolacja Iranu i Syrii - głównych sponsorów Hezbollahu i palestyńskiego Hamasu - a także wzmocnienie rządu w Libanie, który jest bezsilny wobec poczynań islamskich terrorystów na swoim terytorium.

Sekretarz stanu zapowiedziała również zwiększenie amerykańskiej pomocy humanitarnej dla ludności Libanu.

W czasie swej podróży Rice - jak zapowiedziała - nie planuje rozmów z Syrią ani z przedstawicielami Hezbollahu. Zapytana dlaczego, szefowa amerykańskiej dyplomacji odpowiedziała, że Syria wie, co ma zrobić, a Hezbollah jest źródłem całego problemu.

Waszyngton domaga się od Syrii, aby wstrzymała fundusze i dostawy broni dla Hezbollahu. Te same żądania rząd USA wysuwa pod adresem Iranu.

Obserwatorzy zwracają uwagę, że odłożenie wyjazdu Rice na Bliski Wschód na prawie dwa tygodnie po wybuchu walk na pograniczu izraelsko-libańskim ma dać Izraelowi czas na militarne osłabienie Hezbollahu.

Strategia taka jednak - zauważają eksperci ds. Bliskiego Wschodu - niesie w sobie poważne ryzyko, że dalsze walki między Izraelem a Hezbollahem i dalsze ofiary wśród ludności cywilnej jeszcze bardziej nastawią opinię publiczną w krajach arabskich przeciw Izraelowi i przeciw Ameryce.

Utrudni to oczywiście wszelkie próby mediacji, podejmowane przez Waszyngton.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)