Reżyser kina ambitnego. Najlepsze zajęcie, jeśli szukacie łatwych milionów

Reżyser kina ambitnego. Najlepsze zajęcie, jeśli szukacie łatwych milionów

Reżyser kina ambitnego. Najlepsze zajęcie, jeśli szukacie łatwych milionów
Źródło zdjęć: © East News | DANIEL MITER/REPORTER
Tomasz Molga
26.06.2018 21:09, aktualizacja: 28.06.2018 14:35

Na ponad 30 filmów fabularnych ukończonych w 2017 roku i i sponsorowanych milionami złotych z publicznych dotacji zaledwie jeden odniósł komercyjny sukces. Na tyle duży, że zwrócił dotację do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

- Spośród filmów z 2017 r., dotowanych przez PISF, zwrot dotacji dotychczas dokonany był z przychodów z filmu „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej” - informuje WP Polski Instytut Sztuki Filmowej. Ten film obejrzało w kinach 1,8 mln widzów. Przychody z biletów oraz sprzedaży praw do stacji telewizyjnych, serwisów VOD, dystrybucji na DVD, Blu-ray zapewniły producentom sukces komercyjny. Na tyle duży, że państwowa instytucja otrzymała już zwrot 2 mln zł dotacji, którą wsparto budżet filmu, dowiaduje się Wirtualna Polska.

Co z resztą? Po tych statystykach złapiecie się za portfel. Kilkadziesiąt milionów złotych podatników poszło na 34 produkcje. Z tego 29 filmów było dystrybuowanych w kinach lub wejdzie do kin w najbliższym czasie. O większości nigdy nie słyszeliście i prawdopodobnie nigdy nie zobaczycie ich w szerokiej kinowej dystrybucji. (tutaj lista z 2017 roku). To pokazuje, że część produkcji filmowych powstaje nie z myślą o widzach, tylko dla podkreślenia "wybitności" autorów.

Celem nie jest zarabianie

PISF podkreśla, że dotując kinematografię nie podporządkowuje się prawom rynku. - Celem nie jest zarabianie na produkcji filmów, ale realizacja polityki państwa w dziedzinie kinematografii, w tym wspieranie filmów artystycznych i debiutów filmowych. Oczywiście zdarza się, że dofinansowane przez PISF filmy osiągają sukces komercyjny i w takim przypadku, kiedy zostanie osiągnięty zysk z eksploatacji, zgodnie z ustawą o kinematografii, producent zobowiązany jest do zwrotu dofinansowania przedsięwzięcia - tłumaczą przedstawiciele instytutu.

Zwrot dotacji jest jednak mile widziany ponieważ z tych środków finansowane są kolejne filmowe przedsięwzięcia. - Producent ma 6 lat na zwrot dotacji i zdarza się, że zwrot następuje właśnie dopiero po kilku latach. Tak było w przypadku filmu pt. „Moje córki krowy” z 2015 r., gdzie dotacji z przychodów nastąpił w 2017 r. i 2018 r. - informuje dalej PISF.

W 2017 roku odnotowano rekordową frekwencję w kinach, a 13,5 mln widzów obejrzało w 2017 r. polskie produkcje. Mimo boomu tak zwane artystyczne kino, nawet z największymi nazwiskami na afiszu, to praktycznie jedna klapa finansowa za drugą. Przykład to "Pokot" Agnieszki Holland (4,5 mln dotacji). Chociaż nawiązywał do popularnego hejtu na myśliwych, obejrzało go zaledwie 282 tys. widzów. Zajął 14. miejsce w zestawieniu najpopularniejszych polskich premier.

Przypadkowo, lecz szczerze kondycję polskiego kina artystycznego skomentował aktor Maciej Stuhr. - Czy komercja musi być z góry skazana na potępienie. Uważam, że filmy komercyjne jest szalenie trudno robić na wysokim poziomie. O wiele trudniej, niż artystyczne s... w banie, na które można nabrać nawet krytyków - napisał na Twitterze To po prowokacyjnym pytaniu na temat filmu "Planeta singli", którą obejrzało prawie 2 mln widzów. Filmowi zarzucono, że jest tandentną komercją.

Jak kręcić to za grube miliony

Środowisko producentów filmów przyznaje, że dotacje PISF są bardzo korzystne dla autorów. Jeśli komisje instytutu zaakceptują już scenariusz i plan produkcji to na autora spada lawina pieniędzy. Na 34 filmy fabularne tylko 8 dotacji nie przekroczyło miliona złotych. Najczęściej kwota dofinansowania wynosi około 2 mln zł. Maksymalny poziom dotowania to połowa budżetu produkcji.

- Urzędnik powiedział mi, że będzie problem z moim filmem, bo jest ciekawy, ale zbyt tani. Stwierdził, że trzy miliony może dać ot tak, a z jednym milionem to szkoda mu zachodu. Byłem nakłaniany do zwiększania budżetu słowami "bierz minimum bańkę na reżyserię". Ma to wynikać z urzędowych reguł budżetowania produkcji - ujawnia anonimowo reżyser filmu, który już uzyskał dofinansowanie. Standardowe wynagrodzenie dla reżysera ma sięgać 7 proc. budżetu, 5 proc. dla scenarzysty, kolejne procenty za montaż, muzykę itd. W ten sposób mają powstawać drogie dzieła, w których nikt nie przejmuje się wynikiem frekwencyjnym.

Za 3,2 mln zł i 1,6 mln dotacji powstał film "Habit i Zbroja"? Obejrzało go 10 tys. osób.

Rozmówca WP dodaje, że ostatnio modne są produkcje odwołujące się do patriotycznych uczuć Polaków i historii. Wtedy do finansowania włączają się ochoczo spółki skarbu państwa. System ma działać jak w słynnej komedii "Miś". Im film jest droższy, tym lepiej dla samych twórców i sponsorów. Tak powstają produkcje, które nie osiągają nawet 10 tys. osób na widowni i nikt nie zadaje sobie pytania dlaczego.

Nastawianie się na działalność filmową finansową z dotacji potwierdziły już ustalenia Najwyższej Izby Kontroli. Aby zdobywać pieniądze producenci, uważający swoje dzieła za genialne, zawyżają we wnioskach przewidywaną frekwencję w kinach. Na przykład w 2013 roku średnia planowana frekwencja deklarowana we wnioskach o dotację wynosiła 317 tys. osób, a osiągnięta zaledwie 28 tys. Prawie dziesięć produkcji z tego roku to filmy, których nie obejrzał prawie nikt.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (192)
Zobacz także