Pierwsza rezygnacja w kraju. Wójt porzucił urząd po dwóch miesiącach
Wójt podwłocławskiej gminy Baruchowo jako pierwszy w kraju w tej kadencji porzucił swój urząd. Jak ustaliła WP, zaraz po nim zrezygnowała również jego zastępczyni. W gminie nastąpiła obstrukcja administracyjna. - Jest niepokój - słyszymy od samorządowców.
07.06.2024 | aktual.: 07.06.2024 14:22
Baruchowo to wiejska gmina w Kujawsko-Pomorskiem, położona 25 km na południe od Włocławka. Liczy 3419 mieszkańców. Do niedawna prawie nikt o niej słyszał, ale tydzień temu wójt Robert Kwaśniewski ogłosił, że rezygnuje ze stanowiska. To pierwszy taki przypadek ze wszystkich wójtów, burmistrzów i prezydentów, których wybrano na stanowiska w kwietniowych wyborach.
Zaskoczenie było tym większe, że Kwaśniewski ma dopiero 31 lat, wcześniej był aktywnym radnym. Na wójta został zaprzysiężony 6 maja, więc do czasu ogłoszenia rezygnacji zarządzał gminą 23 dni. O powodach swojej decyzji poinformował w poście na Facebooku. Potem stał się nieuchwytny nie tylko dla dziennikarzy, ale też wielu osób powiązanych z baruchowskim samorządem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Powody mojej decyzji są związane nie tylko z problemami zdrowotnymi, które się ujawniły w ostatnim czasie, ale także innymi okolicznościami, które nie pozwalają mi na pełnienie moich obowiązków (...). Niestety, nadszedł moment, w którym muszę postawić zdrowie i rodzinę na pierwszym miejscu. Na stanowiskach się bywa, a człowiekiem trzeba pozostać do końca życia..." - napisał Kwaśniewski.
Mimo rezygnacji wójta wydawało się, że gmina będzie funkcjonowała poprawnie. Tym bardziej, że w połowie maja wójt zdążył mianować swoją zastępczynię, Agnieszkę Sierakowską-Wojciechowską, z dużym doświadczeniem urzędniczym. Ale jak udało się ustalić WP, zastępczyni również już zrezygnowała, tylko nie zostało to jeszcze oficjalnie ogłoszone.
- Teraz jest niepokój o to, co będzie dalej w naszej gminie - mówi nam Krzysztof Grudziński, który był najpoważniejszym kontrkandydatem wójta w kwietniowych wyborach (w pierwszej turze Kwaśniewski dostał 57 proc. głosów, Grudziński 32 proc.).
I dodaje: - Z władz w urzędzie został tylko sekretarz, a wiadomo, że sekretarz nie jest upoważniony do wszystkich czynności. Teraz np. jakiekolwiek zmiany w budżecie wymagają nadzwyczajnej sesji rady. W pewnym sensie gmina została sparaliżowana pod względem inwestycyjnym czy rozliczania pieniędzy, to jest teraz w zawieszeniu.
Jak słyszymy, w gminie na razie czekają na komisarza, a potem będą rozpisane nowe wybory. Zdania mieszkańców na temat decyzji Kwaśniewskiego są podzielone. Jedni wierzą w podane przez niego powody, a inni nie.
Krzysztof Grudziński, choć powinien być naturalnym następcą wójta z uwagi na wynik wyborczy i doświadczenie, nie spodziewa się, by to jemu zaproponowano funkcję komisarza, mimo że pełnił dawniej taką funkcję w samorządzie. Jak tłumaczy, chodzi o obecny podział głosów w radzie, który ma wpływ na późniejsze zarządzanie gminą. Jeśli nic się nie zmieni, będzie pracował dalej jako kierownik referatu inwestycji i budownictwa w urzędzie.
- Rozważam natomiast możliwość kandydowania w wyborach na wójta, ale decyzji jeszcze nie podjąłem - wyjaśnia nam swoją najbliższą przyszłość.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski