Co się dzieje na Białorusi? Wysłano śmigłowce na granicę z Ukrainą
W Lelczycach na południu Białorusi władze wprowadziły "reżim operacji antyterrorystycznej". Do regionu przybyły co najmniej cztery helikoptery z Mińska. Lokalne służby przekonują, że nic wyjątkowego się nie dzieje.
W Lelczycach w obwodzie homelskim na Białorusi, przy granicy z Ukrainą, władze ogłosiły wprowadzenie "reżimu operacji antyterrorystycznej". Daje ona służbom szerokie uprawnienia, w tym możliwość dowolnych zatrzymań, podsłuchiwania, wprowadzania zakazu przemieszczenia się, czy też pozwalających funkcjonariuszom na wejścia do dowolnych pomieszczeń.
Jak podaje Biełaruski Hajun, do rejonu wysłano co najmniej cztery śmigłowce z żołnierzami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreślają aktywiści, pierwsze śmigłowce wyleciały z lotniska Maczuliszcze jeszcze przed wprowadzeniem reżimu. Według ich informacji, wojskowi nadal są w Lelczycach.
Co planuje Białoruś?
Niezależny portal Zierkało próbował dowiedzieć się, co stało za decyzją o wprowadzeniu zaostrzonego reżimu. KGB obwodu homelskiego odmówiło komentarza i odesłało do śledzenia informacji w mediach. Policja przekonuje z kolei, że nic się nie dzieje i nie należy się martwić.
Lokalne władze wskazują, że chodzi o ćwiczenia wszczęte przez Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych. Dodają, że to nie pierwszy raz.
Ukraińska straż graniczna przekazała, że nie odnotowała jakichś nadzwyczajnych zdarzeń na granicy z Białorusią. - Nadal wzmacniamy naszą granicę i ściśle jej bronimy, aby zapobiec prowokacjom - przekazał "Ukraińskiej Prawdzie" marszałek straży granicznej Andrij Demczenko.
Czytaj więcej: