Fiasko rewolucji Kaczyńskiego. Żądają pierwszej dymisji, pada nazwisko Krzysztofa Sobolewskiego
Przed wyborami samorządowymi i europejskimi w 2024 roku powinna zmienić się struktura zarządzania Prawem i Sprawiedliwością - twierdzą niektórzy działacze partii rządzącej. Temat ten miał pojawić się m.in. w trakcie spotkań w centrali PiS przy Nowogrodzkiej. Jedno z nich odbyło się we wtorek.
25.10.2023 | aktual.: 25.10.2023 12:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak zauważają rozmówcy Wirtualnej Polski, rewolucja kadrowa przeprowadzona w 2022 roku na poziomie lokalnych struktur PiS przez prezesa Kaczyńskiego okazała się porażką. Część działaczy domaga się rezygnacji szefa struktur, sekretarza generalnego PiS Krzysztofa Sobolewskiego.
Odpowiedzialność prezesa
- Wszystko, co miało doprowadzić nas do zwycięstwa, przyczyniło się do klęski w wyborach. Nowa struktura PiS, którą osobiście nakazał wprowadzić prezes przy wsparciu sekretarza generalnego, była fiaskiem. Przecież do Sejmu nie dostali się nawet niektórzy pełnomocnicy okręgowi. Niektórzy nie ogarnęli własnych list - mówi jeden z działaczy PiS.
I wymienia posłów, których nie zobaczymy w Sejmie w nowej kadencji: m.in. szefa komisji obrony Michała Jacha odpowiedzialnego za Stargard, Jarosława Krajewskiego nadzorującego Warszawę, Wojciecha Kossakowskiego odpowiedzialnego za Ełk, Violetty Porowskiej z Kędzierzyna-Koźle czy Anny Paluch z Nowego Targu.
Rozmówca Wirtualnej Polski dodaje: - PiS jest dziś źle ułożone. Dlatego zamiast świetnych list wyborczych do parlamentu, mieliśmy listy najgorsze w historii. To jest odpowiedzialność Jarosława, bo to on ostatecznie podjął decyzję o konieczności reorganizacji partii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłuste koty i szarpnięcie cuglami
Nasi rozmówcy nawiązują do powołania stu okręgowych liderów PiS, którzy mieli w pełni poświęcić się pracy na rzecz lokalnych struktur partii, co miało zwiększyć ich wydajność, zaangażowanie i doprowadzić do skutecznej walki o maksymalizację sukcesu w wyborach do Sejmu.
Okazało się, że sukcesu nie ma, a Nowogrodzka - zdaniem wielu - zaakceptowała słaby układ list. Zlekceważyła również rywali i nie dopilnowała własnych kandydatów w "terenie".
Jeden z polityków PiS narzeka: - Na listy wpisano sporo przypadkowych osób, nie myślano perspektywicznie, wydano na nich sporo kasy, a zysków z tego nie ma żadnych. Są straty. I ktoś tego nie dopilnował.
- Odpowiada za to nie tylko centrala, ale właśnie lokalne struktury i szefowie okręgów. Co więcej, odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponoszą też ci tak zwani "opiekunowie" regionalni, czyli baronowie oddelegowani przez Kaczyńskiego, by trzymać szefów okręgów za twarz. Nic to nie dało - skarży się kolejny rozmówca z obozu władzy.
Teraz pojawiają się koncepcje, by znów zmniejszyć liczbę partyjnych okręgów - ze 100 do 41, a nawet 16. Słowem: reforma mająca zapewnić kolejne sukcesy wyborcze PiS-u zostanie cofnięta.
Zdaniem części działaczy PiS stanowisko sekretarza generalnego PiS powinien stracić Krzysztof Sobolewski, nadzorujący struktury PiS w całym kraju. Nasi rozmówcy wskazują trzy powody: brak skuteczności i realizacji celu, jakim była mobilizacja struktur, słaby indywidualny wynik wyborczy, a także to, że Sobolewski stał się symbolem nepotyzmu i "załatwiactwa" w polskiej polityce.
- To od historii jego i jego żony zaczęła się opowieść o PiS jako partii "tłustych kotów". Wielu działaczy z tego powodu miało do Krzyśka pretensje - podkreślają rozmówcy WP.
Przyznają jednak, że bali mówić się o tym głośno, bo Sobolewski miał silną pozycję przy prezesie.
Krzysztof Sobolewski nie odpowiedział na naszą prośbę o kontakt. Od kilku tygodni nie udziela się też w mediach.
AKTUALIZACJA: Po publikacji WP Sobolewski podał się do dymisji.
Niektórzy przyznają, że przed wyborami samorządowymi (odbędą się w kwietniu 2024 r.) i europejskimi (czerwiec 2024) Jarosław Kaczyński musi "szarpnąć cuglami". Zorganizować kongres, na którym zostaną podjęte drastyczne i zdecydowane decyzje. Włącznie - choć tu przeszkodą mógłby być statut partii - ze zmianami we władzach PiS.
Czy partia byłaby gotowa na taki krok? - To się okaże. Kaczyński dziś rezygnować nie chce, ale w obecnym układzie Prawo i Sprawiedliwość daleko nie pojedzie. Coś trzeba zmienić i trzeba się zastanowić, co - zwraca uwagę nasz rozmówca z partii.
Na razie PiS analizuje konstrukcję list wyborczych. Wnioski? Przygnębiające. - Miało być perfekcyjnie, wyszła katastrofa - twierdzi jeden z polityków.
- Wielu liderów list zrobiło słabe wyniki. Wielu w ogóle nie pracowało. Kandydatów na wysokich miejscach przeganiali politycy z dalszych miejsc. Do Sejmu powchodzili tacy, którzy nie stanowią żadnej gwarancji lojalności. Zwłaszcza w opozycyjnym klubie, jakim będzie PiS - zwraca uwagę działacz.
W partii rządzącej odnotowano, że aż ośmiu liderów list wyborczych PiS zostało w tym roku pokonanych przez kandydatów z tej samej listy z gorszymi miejscami. W 2019 r. tylko czterech liderów list otrzymało gorsze wyniki.
Polityk PiS proszący o anonimowość: - Jeśli prezes słusznie zauważa, że zmienia się struktura elektoratu, to trzeba wziąć to pod uwagę przy budowie partii. "Tłuste koty" muszą zniknąć.
Urojona rzeczywistość
Jarosław Kaczyński na zjeździe klubów "Gazety Polskiej" w Spale po raz pierwszy skomentował wynik wyborów parlamentarnych. Jak ocenił, w czasie kampanii nastąpił "szereg błędów" ze strony Prawa i Sprawiedliwości.
- Takie jest życie, że błędy się popełnia, a polityka jest szczególnie obciążona ryzykiem błędów, bo to jest dziedzina, gdzie poziom niepewności decyzji, ich skutków, jest wysoki. Przede wszystkim jednak Polska się zmieniła. Zmieniła się także struktura elektoratu, zmieniła się w ciągu tych ostatnich kilku lat i ten proces prawdopodobnie będzie trwał - mówił Jarosław Kaczyński.
Jak stwierdził lider PiS, nadrzędną przyczyną tego, że jego formacja traci władzę, było to, że wyborcy… dali się oszukać opozycji. Inaczej rzecz ujmując: to PiS jest partią najlepszą z punktu widzenia interesów obywateli, a ci jednak dali się zmanipulować, że jest inaczej.
Tak myśli Jarosław Kaczyński.
Prezes przekonywał - nawiązując do 2006 roku - że "zdołano skutecznie stworzyć takie potężne zjawisko urojonej rzeczywistości i ta urojona rzeczywistość opanowała umysły bardzo znacznej części Polaków i doprowadzono do mobilizacji". Stwierdził, że "metodami socjotechnicznymi można uzyskać praktycznie wszystko".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeszcze dalej idą publicyści bliscy PiS, tacy jak Jacek Karnowski, który na portalu wPolityce napisał, że kilkanaście milionów wyborców po prostu nie doceniło formacji Jarosława Kaczyńskiego za jej świetne rządy.
Tej oceny stanu rzeczy nie podziela wielu działaczy PiS - zwłaszcza młodszej generacji. Twierdzą oni, że ich partia przegrała m.in. z powodu arogancji, buty, braku słuchu społecznego. Nie mają jednak oni większego wpływu na prezesa.
- Dzisiaj czeka nas to, by przeprowadzić analizę tego, co się stało, przyczyn. To jest w trakcie. Musimy mieć projekt na dalsze działania - i te ofensywne, i te defensywne - zapowiedział kilka dni temu Jarosław Kaczyński.
Politycy jego partii w nieoficjalnych rozmowach nie sprawiają dziś wrażenia takich, którzy wiedzą, w którym kierunku zmierza ich formacja. Wciąż twierdzą, że bez Kaczyńskiego PiS się rozpadnie, a z drugiej strony - z Kaczyńskim jako liderem - PiS może już nigdy nie wygrać żadnych wyborów.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl