Rewolucja w szpitalach
Ordynatorzy mogą stracić swoją mocna pozycję - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Według dziennika, ministerstwo robi pierwszy krok, by ograniczyć feudalizm w służbie zdrowia.
Zawodowy los najmłodszych medyków zależy od ordynatora oddziału, na którym pracują. Faktycznie to on decyduje o tym, jak szybko jego kolega będzie robił specjalizację, na jakie szkolenia naukowe będzie jeździł - pisze gazeta.
Taka sytuacja prowadzi do patologii. Dobrze wykształceni pracownicy są praktycznie ubezwłasnowolnieni - przyznaje wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas.
Ministerstwo Zdrowia chce dać szansę młodym lekarzom. Obowiązujący obecnie tzw. system ordynatorski ma być zastąpiony takim, w którym wzrośnie rola lekarzy specjalistów. Na oddziale w szpitalu pracowałaby nie jedna osoba z silna pozycją zawodową, ale kilka z równorzędną. Według resortu, dzięki nowym rozwiązaniom lekarze zdobędą większą samodzielność; będzie im też łatwiej o awans.
Co zyskają pacjenci? Mają mieć większą gwarancję, że o ich leczeniu będzie decydował lekarz prowadzący, czyli ten, który o nich wie najwięcej.
Urzędnicy liczą się z tym, że część środowiska nie będzie zadowolona z takich zmian. (PAP)