Idą zmiany na Gubałówce. Górale przeciwko rewolucji
Pojawiają się kolejne zapowiedzi ujednolicenia wyglądu Gubałówki i usystematyzowanie tamtejszej zabudowy, jednak przedsiębiorcy nie są zadowoleni z takich pomysłów. - Turyści lubią ten nasz mały chaos, to jest nasz góralski charakter - mówi jeden z nich. W tym wszystkim głos zabierają też sami zwiedzający.
17.10.2024 | aktual.: 17.10.2024 13:54
Czy Gubałówka wciąż cieszy się popularnością wśród turystów zjeżdżających tłumnie do Zakopanego? Jak wynikałoby z ich słów, niekoniecznie.
"Pustka, niewiele się dzieje"
O zaskoczeniu pod tym względem mówi "Gazecie Wyborczej" pani Milena. - Rozumiem, że jest już poza sezonem, ale wybraliśmy się tu, bo przeczytaliśmy, że Gubałówka, podobnie jak Krupówki, to największe atrakcje Zakopanego. Te drugie nadal tętnią życiem kurortu, pomimo jesieni, no a tu pustka, niewiele się dzieje - mówi turystka.
Pan Stefan ze Szczecina mówi o innych problemach. Na miejsce udał się komunikacją zastępczą z racji tego, że nie kursuje kolejka PKL, choć początkowo chciał przyjechać tam samochodem. - Ale jak tu wjechać? Na wjeździe stoi znak z zakazem ruchu. Kolejny problem to miejsca parkingowe, prywatne, wyglądem przypominające wolną przestrzeń w ogródku, płatne po dychę za dobę. I gdy chcemy dowiedzieć się, jak tu dotrzeć, to trzeba nieźle się naszukać w internecie, aby cokolwiek znaleźć. Coś na zasadzie "przyjedźcie, a potem radźcie sobie sami" - dodaje w rozmowie z "GW".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niewielu turystów wizytuje taras widokowy, ale i deptak. Odstraszać mogą zarówno ceny - kwoty za zdjęcie na tle Tatr wahają się od 39 do 79 zł, jak i konkretne atrakcje - boxery, budki z kebabami pośród karuzeli czy oscypków.
- Tu jest trochę jak na Krupówkach. Jest wszystko i nic, totalny nieład artystyczny - mówi Wojciech z Opola. - W dodatku ceny tak zróżnicowane, że można się nadziać na minę praktycznie na wejściu. Ale czy ma to swój urok? Nie wiem. Ludzie nadal chcą tu przyjeżdżać - podsumowuje.
Rozwiązanie problemów, w tym ujednolicenie wyglądu Gubałówki i usystematyzowanie tamtejszej dzikiej zabudowy, zapowiadają nowe władze, które przejęły miasto po rządach Zjednoczonej Prawicy. Mają oni w planach wprowadzenie w rejonie planu zagospodarowania przestrzennego.
Sam burmistrz Zakopanego, Łukasz Filipowicz mówił w rozmowie z Radiem Eska, że "aż się prosi, żebyśmy coś tam zrobili z tym". - Nie daj Boże, jakby się wydarzył jakiś pożar, to tam wszystkie nielegalne zabudowania będą płonęły jak domino - podkreślił.
"Gubałówka to przede wszystkim handel"
Górale nie są jednak do pomysłu entuzjastycznie nastawieni. Pan Mariusz, przedsiębiorca, uważa, że "turyści lubią ten nasz mały chaos, to jest nasz góralski charakter", a "jak wszystko będzie ujednolicone, to straci swój urok". - Jak ktoś chce widoków na góry, to idzie gdzie indziej. Gubałówka to przede wszystkim handel, tutaj ludzie przychodzą na zakupy - podkreśla.
- Włożyłem w to 200 tysięcy złotych. I teraz ktoś mi powie, że mam to wszystko przebudować? - pyta pan Tomasz, przedsiębiorca z Białego Dunajca, który ma tam drewniany stragan z kebabem oraz grillowanymi oscypkami. - Druga budka kosztowała mnie kolejne 50 tys. zł. Na wszystko wziąłem 300 tys. złotych kredytu, na dwa lata. Kredyt ledwo co spłacony i teraz mam od nowa wszystko zaczynać? - pyta i dodaje: - Ktoś buduje dzieło życia i nagle ktoś mu przyjdzie i powie, że jest źle?
Innego zdania jest jednak pani Iwona, która ma jeden z drewnianych straganów przy deptaku. Według niej najbardziej przeciwni proponowanym zmianom są przedsiębiorcy spoza Zakopanego.
- Jestem stąd i czasami wstyd mi się przyznać, że mieszkam na Gubałówce. Przydałby się tu porządek - zwraca uwagę, dodając: - Wszyscy wiemy, jak wygląda okolica. Ja akurat mam nowy, zmodernizowany obiekt, chciałam, żeby to dobrze wyglądało, ale nie będę robić problemu, jeśli będę musiała pójść na ustępstwa - przekazuje.
Czytaj też: