Rewia kapeluszy na nowojorskiej Paradzie Wielkanocnej
Tysiące ludzi wzięło udział w Nowym Jorku w tradycyjnej Paradzie Wielkanocnej. Towarzyszył jej pokaz wymyślnych nakryć głowy. Parada odbyła się na 5. Alei. Brali w niej udział dorośli, młodzież, a nawet całkiem małe dzieci. Byli turyści z wielu krajów świata.
17.04.2017 06:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przy niezwykłej o tej porze roku temperaturze ok. 30 st. C na reprezentacyjną arterię Manhattanu wyległy tysiące ludzi. Trudno się było przebić przez ten tłum. Parada Wielkanocna (The Easter Parade)
tradycyjnie połączona jest z festiwalem kapeluszy(Easter Bonnet Festival). Ten ostatni już dawno stał się wydarzeniem wykraczającym poza katolicką tradycję, sięgającą korzeniami drugiej połowy XIX wieku.
Inaczej niż w innych marszach i paradach w Nowym Jorku, które mają bardziej zorganizowaną i uporządkowaną strukturę, na Paradzie Wielkanocnej ludzie spacerują zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Prześcigają się w wysiłkach, aby zwrócić na siebie uwagę osobliwością i kolorystyką swych strojów, a zwłaszcza nakryć głowy. W tłumie widać było czarne cylindry i meloniki. Były kapelusze o różnych kształtach, kolorach fasonach i rozmiarach, jak też turbany. Przyciągały wzrok symboliką wielkanocną, jaskrawymi barwami i fantazyjnymi ozdobami.
Niektórzy uczestnicy festiwalu zamontowali na swych głowach potężne bukiety, koszyczki, zajączki, wymyślne konstrukcje, miniaturowe modele znanych gmachów. Nakrycia głowy ozdabiały też pisanki, korale, krawaty, karty metra, piórka, balony. Były też karykatury m.in. prezydenta USA Donalda Trumpa. Na paradę i festiwal ludzie przychodzą również z poprzebieranymi psami, kotami i papugami. Dla zapewnienia bezpieczeństwa na Manhattan skierowano policjantów z bronią ciężką.
- Kiedy brałam udział w paradzie na początku lat 90. przeważały współgrające ze sobą tradycyjne kapelusze, otoczone kwiatami. Poczynając od roku 2000 przychodzimy tam całą grupą przed naszym śniadaniem wielkanocnym w Central Parku pod pomnikiem Jagiełły. Znakiem rozpoznawczym stały się dla nas bazie wierzbowe i koszyczki z święconką. Od tamtej pory na głowach Amerykanów zaczęły lądować całe kosze wielkanocne, ściągnięte żywcem z naszej tradycji - powiedziałą uczestnicząca w wielkanocnym wydarzeniu od niemal ćwierć wieku absolwentka wydziału grafiki krakowskiej ASP, Uta Szczerba. Zdaniem artystki, graficzki i projektantki mody - w tym kapeluszy, "parada jest teraz inna. Jarzy się kolorami i szokuje. Często nie ma już wiele wspólnego ze zwykłymi kapeluszami". Liczą się głównie pomysły - dodaje. Jak przypomina Szczerba, przez wiele lat prawdziwą gwiazdą parady była mieszkająca w Nowym Jorku Ukrainka z polskimi korzeniami - Vanessa. Rokrocznie zdobywała w konkursie na najlepszy kapelusz nagrodę. - Przychodziła z ponad metrową nadbudową na głowie. Była to wielka, przepiękna konstrukcja z przeróżnymi motylami, ptaszkami, kwiatkami. Vanessa miała nawet swojego ochroniarza, żeby w tłumie nikt nie zniszczył takiego cacka - mówiła polska projektantka.
- W tym roku jest wielu poprzebieranych mężczyzn. Niektórzy bardzo eleganccy, w historycznych strojach. Prawie każdy nosi na głowie coś symbolicznego, zwłaszcza wielkanocne zajączki - podsumowała swe wrażenia w rozmowie Elizabeth - nowojorczanka, która, jak tysiące innych uczestników, utrwalała paradę, robiąc zdjęcia smartfonem.
Świąteczne wydarzenie na Manhattanie zawsze inspirowało artystów. Nawiązali do niej m.in. twórcy głośnego musicalu "Parada Wielkanocna" z udziałem Judy Garland i Freda Astaire'a. W roku 1948 film ten zdobył Oscara za muzykę.