Resort zdrowia chce "Leków za złotówkę"
Pomysł Ministerstwa Zdrowia, by pomóc emerytom i rencistom w wykupywaniu leków, został przedstawiony jako inicjatywa poselska, bo tak ma szansę szybciej wejść w życie. Resort twierdzi, że kasy chorych mają na to pieniądze.
"Leki za złotówkę" to inicjatywa grupy wielu posłów, pod którą pan minister się podpisał. Ministrowi ta ścieżka wydała się korzystna, bo jest szybsza niż ścieżka rządowa - wyjaśniła w czwartek rzeczniczka ministerstwa zdrowia Renata Furman.
Rzeczniczka przyznała jednocześnie, że sam pomysł zrodził się w ministerstwie, w związku z oszczędnościami ok. 900 mln zł, jakie - według obliczeń resortu - kasy chorych uzyskają w wyniku kwietniowej nowelizacji listy leków refundowanych. Część tych pieniędzy pójdzie na świadczenia zdrowotne w szpitalach, bo tam jest dramatyczna sytuacja, a część na polskie leki dla emerytów i rencistów - powiedziała Furman.
Kilka dni temu minister zdrowia Mariusz Łapiński jako poseł, z trybuny sejmowej, mówił o programie pomocy dla emerytów i rencistów. Program miałby ruszyć jesienią. Polega on na tym, że za symboliczną złotówkę starsi ludzie mogliby kupować na receptę polskie, często kilkakrotnie tańsze odpowiedniki leków zagranicznych, stosowane w chorobach przewlekłych.
Minister powołuje się na sondaże, które dowodzą, że ok. 36% tej grupy ludzi odchodzi od okienek aptecznych w ogóle nie wykupując za drogich dla nich leków. Jak wyjaśniał w czwartkowych Sygnałach Dnia w programie I Polskiego Radia, stosując równie dobre jak zagraniczne leki polskie, emeryci i renciści będą rzadziej trafiać do szpitala, co przyniesie wymierne oszczędności w systemie ochrony zdrowia. Odrzucił zarzut, że program jest kiełbasą wyborczą przed wyborami samorządowymi, podkreślając, że chodzi jedynie o dobro chorych.
Na pytanie o możliwe nadużycia Furman odpowiedziała, że jest to w istocie zarzut wobec lekarzy. Wierzymy w etykę lekarzy, a poza tym jest także nadzór farmaceutyczny - powiedziała. (jask)