Według dziennika, plan dokapitalizowania firmy to zła informacja dla podatników, którzy od lat dokładają do stoczniowej restrukturyzacji. Ale także mniejsze zło: bez koła ratunkowego mogą splajtować i stocznia, i jej kooperanci. Wówczas automatycznie pójdą w ruch rządowe gwarancje oraz poręczenia ubezpieczeniowe. Upadłość mocno uderzyłaby podatników po kieszeni - jej budżetowe koszty mogą sięgnąć 3 mld zł.
"PB" dowiedział się, że ministerstwo skarbu szykuje na posiedzenie rządu propozycję finansowego wsparcia dla Gdyni.
Taki sposób ratowania stoczni - zaznacza "PB" - nie podoba się Komisji Europejskiej, która stanowczo domaga się prywatyzacji. Tyle tylko, że bez pomocy państwa w spłacie długów wobec ZUS i fiskusa inwestorzy do stoczni nie wejdą. (PAP)