PolskaRencista "Cygan" zawojował Internet

Rencista "Cygan" zawojował Internet

90-sekundowy amatorski film zawojował
Internet i odmienił życie toruńskiego rencisty. Co obrotniejsi
zaczęli wykorzystywać popularność Jana K., zwanego Cyganem. Zaczął
Paweł, licealista - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

16.05.2006 | aktual.: 16.05.2006 07:41

"Cygana", zna już chyba połowa Polski - najpierw za sprawą internetu, później - mediów. Gdy pracował na toruńskim deptaku - nosił na plecach dyktę z reklamą pizzerii - sfilmowali go młodzi ludzie i wrzucili film do Internetu. Cygan mówi tam, że na godzinę zarabia 3 zł ("śmiech na sali" - komentuje) i że "bardzo cinka ta renta". Nagle widzi wóz straży miejskiej i wybucha: - Wielka straż miejska! Za darmo pieniądze biorą... moje pieniądze z renty!

Rzuca wyzwiskami, wykrzykuje: "Mam 500 zł za 35 lat pracy! Oszukali mnie! Banda złodziei, polskich decydentów". Zrywa dyktę z pleców i z impetem wali nią o deptak.

Z witryny internetowej www.maxior.pl film ściągnęło 100 tys. osób. Do ilu trafił jako załącznik w listach elektronicznych - nie wiadomo. A "Cyganem" zainteresowały się media: udziela wywiadów, był bohaterem jednego z wydań Faktów TVN. Fani z Torunia założyli mu nawet stronę internetową (www.cyganfan.prv.pl)
- informuje dziennik.

Szum wokół "Cygana" wykorzystał Paweł (nazwisko do wiadomości redakcji), toruński licealista. Sprawdził, że koszt wydruku podobizny i słów "oszukali mnie" na koszulce jest niewielki. Zaczął je więc sprzedawać na założonej z bratem i kolegą stronie. Ofertę złożył też na wirtualnych aukcjach. Sprzedał już kilkaset sztuk po 15 zł. Mamy go na wyłączność - cieszy się 18-latek.

O swej popularności "Cygan" dowiedział się, gdy na toruńskiej Starówce zaczęli go szukać ludzie ubrani w te koszulki. Ciągle ktoś czegoś ode mnie chciał. A to pamiątkowego zdjęcia, a to, żebym opowiedział, jak to było z tym filmem. Ale za darmo nikt mojej głowy nosić nie będzie. Honorarium mi się należy - uznał "Cygan". Odnalazł Pawła, by zażądać prawa do części zysków.

Negocjacje trwały krótko. Podpisali umowę. Ile trafia do kieszeni "Cygana" z każdej sprzedanej koszulki? Tajemnica handlowa - mówi "Gazecie Wyborczej".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)