Remonty Tu‑154M przed katastrofą smoleńską
Na podstawie faktów można już stwierdzić, że głównym politycznym źródłem katastrofy smoleńskiej było rozdzielenie obchodów w Katyniu przez Donalda Tuska
i Władimira Putina. Do wyjaśnienia pozostały m.in. kwestie remontu Tu-154M o numerze bocznym 101 i przeróbek, których dokonano w jednej z salonek samolotu 6 kwietnia 2010 r.
18.04.2012 | aktual.: 18.04.2012 08:34
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Gazety Polskiej Codziennie" powiedział, że źródło zamachu mogło być w Polsce. Zaznaczył przy tym, że uczciwe śledztwo powinno uwzględniać również taką wersję zdarzeń i do tego konieczne jest uchwalenie odrębnej ustawy. – W świetle faktów i tego, co wiemy dziś, po dwóch latach od katastrofy, powinniśmy w Polsce powołać nową instytucję bądź za pomocą narzędzi prawnych zwiększyć możliwości śledcze obecnych. Najlepiej o determinacji w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy przez Prokuraturę Generalną świadczą słowa Andrzeja Seremeta, który umycie wraku przez Rosjan nazwał "wyrazem dobrej woli” – mówi "Codziennej” rzecznik PiS-u Adam Hofman. Chodzi o informacje i zdjęcia świadczące o tym, że w Rosji oczyszczono wrak tupolewa, który wciąż jest dowodem w polskim śledztwie. Jak na ironię, w miniony piątek Władimir Markin z Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej wydał komunikat, że "nie prowadzono żadnych czynności w celu oczyszczenia fragmentów samolotu".
Tu-154M nr 101 wrócił do Polski z Rosji 23 grudnia 2009 r. po remoncie generalnym i modyfikacji wraz z remontem czterech silników D-30KU (w tym jednego zapasowego) oraz silnika rozruchowego. Koszt naprawy wyniósł 70 mln zł.
W raporcie komisji Jerzego Millera pojawia się informacja o niespodziewanym remoncie rządowego tupolewa, który został dokonany 6 kwietnia 2010 r. W trzecim salonie, położonym tuż przy skrzydle, przeznaczonym dla 8 osób, zamontowano 10 dodatkowych foteli pasażerskich. Nie przeprowadzono analizy zmiany położenia środka ciężkości pustego samolotu, a samych modyfikacji nie uzgadniano z producentem tupolewa. Po ich wykonaniu samolot liczył 100 miejsc pasażerskich. Taka konfiguracja była niezgodna z rosyjskimi wytycznymi producenta oraz danymi dotyczącymi dozwolonej ładowności samolotu.
Remont przeprowadzały dwie firmy – Polit-Elektronik i MAW Telecom, które wygrały przetarg. Jak ustaliła "Gazeta Polska”, w 2009 r. biuro ówczesnego marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego rozsyłało do posłów reklamę spółki MAW Telecom. Do czasu zamknięcia tego numeru nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi od tej firmy. Polit-Elektronik działa od 2002 r. bez własnej strony internetowej, a numer kontaktowy jest wyłączony. Firma ta od 2002 r. funkcjonuje jako wyłączny polski przedstawiciel rosyjskiego MiG-a, a dokładniej spółki Russian Aircraft Corporation MiG, będącej w pełni własnością Federacji Rosyjskiej.
Przed lotem do Smoleńska
Tu-154M był sprawdzany przez ekipę ściągniętą z zakładu w rosyjskiej Samarze. Do dzisiaj nikt publicznie nie zdementował tych informacji.
Pod koniec stycznia 2010 r. ten sam tupolew, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem, uległ poważnej awarii na wyspie Haiti, gdy polscy ratownicy mieli wrócić nim do kraju. W samolocie (zaledwie miesiąc po generalnym remoncie) zepsuł się układ sterowania. Już wtedy Władysław Stasiak, szef kancelarii śp. Lecha Kaczyńskiego, bardzo ostro krytykował dalsze korzystanie z rządowych tupolewów. – To kukuruźniki na korbę – mówił wtedy prezydencki minister, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Samuel Pereira