Relacja Polaka z Paryża. "Ludzie pchali się, płakali, wybuchła panika"
Ludzie nie mogli wyjść, pchali się, płakali, zapanowała naprawdę duża panika - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Rafał Krawczyk z portalu iFrancja.fr, który był akredytowanym fotoreporterem na mecz Francja-Niemcy na stadionie Stade de France.
W czasie towarzyskiego spotkania, na które przybyło 80 tys. kibiców, w pobliżu obiektu doszło do trzech eksplozji. Jak twierdzi Krawczyk, początkowo nikt nie myślał, że to zamachy terrorystyczne.
- W pewnym momencie usłyszeliśmy olbrzymi wybuch, bardzo blisko nas. Kilka minut później to samo. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, co się stało - relacjonuje Krawczyk. Jak podkreśla, w rozmowie z innymi dziennikarzami obecnymi na stadionie padły sugestie, że doszło do eksplozji butli gazowej w jednej z restauracji.
- Dopiero później zadzwoniła do mnie żona z informacją, że to są zamachy. Początkowo zamknięty został cały stadion - ludzie nie mogli wyjść, pchali się, płakali, zapanowała naprawdę duża panika. Dopiero pod naporem tłumu otworzono wyjścia - opowiada Polak.
- Nie mieszkam daleko od stadionu i przemieszczam się skuterem, więc szybko dotarłem do domu. Ale w drodze powrotnej naprawdę strasznie się bałem - dodaje. Ostatecznie wszystkich widzów udało się w spokoju ewakuować ze stadionu, choć spora część po meczu wyległa na płytę boiska i bała się opuścić obiekt.
Zdaniem założyciela portalu iFrancja.fr zamachy były tylko kwestią czasu.- Francuskie służby specjalne przestrzegały, mówiło się, że może dojść do takiej masakry. Francja jest obecna w Syrii i to jest po prostu zemsta - uważa Krawczyk.
W serii zamachów terrorystycznych, do których doszło w piątek wieczorem w Paryżu, zginęło co najmniej 120 osób. Ataki przeprowadzono w różnych miejscach miasta, m.in. w pobliżu Stade de France i w sali koncertowej Bataclan, gdzie przetrzymywano zakładników.