ŚwiatRelacja niemieckiego korespondenta z Marszu Niepodległości. Nie mamy się z czego cieszyć

Relacja niemieckiego korespondenta z Marszu Niepodległości. Nie mamy się z czego cieszyć

Portal "Die Zeit" zamieszcza relację swojego korespondenta z warszawskich obchodów Święta Niepodległości. Niemiecki dziennikarz zwraca uwagę na rasistowskie i antyislamskie hasła. "Islamofobia stała się mainstreamem" - stwierdza.

Relacja niemieckiego korespondenta z Marszu Niepodległości. Nie mamy się z czego cieszyć
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski
Natalia Durman

12.11.2017 | aktual.: 12.11.2017 14:55

"Nie idź tam w żadnym wypadku, a już na pewno nie, kiedy masz inny kolor skóry" - tym wpisem zamieszczonym w facebookowej grupie cudzoziemców mieszkających w Polsce, korespondent "Die Zeit" rozpoczyna relację z obchodów tegorocznego Święta Niepodległości.

"Polacy są dumni ze swojej jeszcze młodej demokracji. Dwanaście różnych masowych imprez zgłoszono tylko w Warszawie z okazji tego święta, w tym 10-kilometrowy bieg z 18 tys. uczestników, paradę motocykli i oficjalne złożenie wieńca. Ale przede wszystkim skrajni prawicowcy zebrali się znów na jedną z największych manifestacji w Europie. W tym roku, jak podaje policja, brało w niej udział prawie 60 tys. osób. Lewicowa kontrdemonstracja liczyła tysiąc uczestników" - pisze Florian Bayer.

Autor zaznacza, że "granice między patriotami i prawicowymi ekstremistami są płynne". Informuje, że do Warszawy przyjechali także ekstremiści z Węgier, Szwecji, Słowacji i innych krajów. Spotykają się w tym dniu już od kilku lat, a ich przemarsz odbywa się z centrum Warszawy i jest tolerowany przez włodarzy miasta, a przez najwyższe władze reklamowany jako impreza patriotyczna. Tysiące policjantów ochrania ich marsz, a fakt, że uczestnicy i gościnnie występujący mówcy otwarcia wygłaszają rasistowskie i antyislamskie przemówienia, wcale nikomu nie przeszkadza.

Autor artykułu przypomina, że Marsze Niepodległości są organizowane od 2009 r. - wtedy jeszcze przy udziale kilkuset uczestników, wyłącznie Polaków. Tymczasem liczba uczestników zwiększyła się do 100 tys. osób.

"Wzorzec europejskiej integracji"

"To, że marsz ten odbywa się akurat w Warszawie jest paradoksalne z kilku powodów: Warszawa w roku 1945 leżała w gruzach, kraj był straumatyzowany przez Holocaust i wojnę. Polacy powinni być świadomi, dokąd może doprowadzić faszyzm i ekstremizm. Poza tym Poskę uznawało się jeszcze do niedawna za wzorzec europejskiej integracji. Polacy byli dumni z wejścia do NATO i w roku 2004 do Unii Europejskiej. Żaden inny kraj Europy Wschodniej nie dokonał tak szybkiej i efektywnej transformacji od socjalizmu do kapitalizmu. Zdawało się, że demokratyczne instytucje są silne i stabilne" - czytamy.

"Lecz najpóźniej od momentu, kiedy rządząca partia PiS przeforsowała reformę sądownictwa, w Unii Europejskiej powszechne stały się obawy, że sytuacja rozwinie się podobnie jak na Węgrzech pod rządami Viktora Orbana. Do tego dochodzi jeszcze ksenofobia" - dodaje dziennikarz.

Autor "Die Zeit" zaznacza, że, "pomimo że Polacy do dziś nie przyjęli żadnych uchodźców, a kraj jest jednorodny pod względem etnicznym i religijnym, jak żaden inny w Europie, panuje tu wielki strach przed islamem", podczas gdy "o zamachach terrorystycznych w Niemczech I Francji w ubiegłym roku stołeczne władze wywiesiły informacje, co robić w przypadku zamachu".

Zdaniem Floriana Bayera, "w ten sposób polityka podsyca w ludziach strach, podobnie jak podczas kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi w roku 2015". "Taką samą postawę przyjmuje mający dużo władzy w Polsce Kościół katolicki; nie inaczej jest z publiczną telewizją i większością prywatnych nadawców. Islamofobia stała się mainstreamem" - podkreśla autor.

Małgorzata Matzke / oprac. Natalia Durman

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (841)