Regulaminowy kolczyk
"Dziennik Polski" pisze: bluzy z kapturem,
czapki z daszkiem, kuse spódniczki, a nawet szorty - to tylko
niektóre elementy stroju, których noszenie w szkołach jest surowo
zabronione.
Szkolne statuty coraz dokładniej precyzują, jak powinien wyglądać uczeń. W ubiegłym roku do statutu Gimnazjum nr 39 w Krakowie wprowadzono zakaz noszenia na terenie szkoły bluz z kapturem.
One świadczą o przynależności do pewnej subkultury - tłumaczy dyrektorka szkoły, Wiesława Kaczmarczyk. Nie można też nosić jaskrawego makijażu i wyzywających fryzur - dodaje.
Zakaz farbowania włosów obowiązuje również w krakowskim Gimnazjum nr 13. Nie wolno też nosić koszulek z logo marihuany i długich kolczyków. Zabronione jest wypisywanie w zeszytach kibicowskich haseł i chodzenie z odkrytymi pępkami - wylicza szkolny psycholog, Agnieszka Ryss.
Z uczniem, który złamie któryś z tych zakazów spisywany jest kontrakt. Obowiązuje przez miesiąc. Tyle czasu ma uczeń na zmianę swojego zachowania. Jeśli tego nie zrobi otrzymuje naganę, najpierw na forum klasy, potem szkoły - mówi Ryss.
Podobne rozporządzenia wprowadzane są do coraz większej ilości polskich szkół.
Przepisy te wprowadziliśmy już kilka lat temu - tłumaczy dyrektor ósemki Zdzisław Kusztal. M.in. dlatego, że rodzice często stawali w obronie swoich niestosownie ubranych dzieci, tłumacząc, że statut nie wspomina o uczniowskim stroju - dodaje.
Dyrektor Kusztal przyznaje, że tego typu regulamin niektórych może śmieszyć, ale - jego zdaniem - czasem warto postawić wymagania.
Warto pod warunkiem, że da się je wyegzekwować - komentuje na łamach "Dziennika Polskiego" dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych Huty im. Sendzimira, Mirosław Ziarek. W jego szkole nie ma regulacji dotyczących stroju. (PAP)