"Ręce opadają". Ofiara Kamińskiego i Wąsika komentuje ich ułaskawienie
Sposób, w jaki Andrzej Duda zaatakował wymiar sprawiedliwości, jest poniżej wszelkiej krytyki, uwłacza godności urzędu, który on zajmuje. Aż wstyd, że mamy takiego prezydenta - mówi WP Violetta Gut. W sprawie Kamińskiego i Wąsika sądy uznały ją za ofiarę nielegalnych działań byłych szefów CBA, była też oskarżycielem posiłkowym.
26.01.2024 06:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Chodzi tylko i wyłącznie o politykę. Prezydent Andrzej Duda nie jest zainteresowany faktami ze sprawy Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Podjął decyzję tuż po przekazaniu akt, czyli nie czytając ich, bo nie jest możliwe zapoznanie się ze sprawą w tak krótkim czasie. Jako oskarżycielka dokładnie przeczytałam akta wraz z częścią tajną. Nie mogę mówić, co się w niej znajduje. Zapewniam: wina tych dwóch ludzi jest wykazana bezsprzecznie - komentuje w rozmowie z WP Violetta Gut.
Rozmówczyni WP to obok spadkobierców Andrzeja Leppera jedna z osób, które w sprawie Kamińskiego i Wąsika zostały uznane za pokrzywdzonych. Występowała jako oskarżyciel posiłkowy. Przed laty była objęta inwigilacją CBA jako pracownica resortu rolnictwa, choć nie miała związku z procesami odrolnienia gruntów.
Liczyła się z ułaskawieniem, ale krytykuje zwłaszcza styl, w jakim prezydent Andrzej Duda ogłosił podjęcie decyzji.
- Andrzej Lepper już nie żyje. Ja natomiast żyję i po obejrzeniu tego wystąpienia, jako ofiara przestępstwa, poczułam się opluta. To było żałosne. Ze słów jakie usłyszeliśmy wynikało, że akt oskarżenia zmyślono, a panowie Kamiński i Wąsik nigdy nie zostali skazani. Brak mi słów - komentuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kamiński i Wąsik ułaskawieni. Prezydent zrobił z nich bohaterów
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik wyszli we wtorek na wolność po 12 dniach z orzeczonej kary dwóch lat więzienia. Prezydent zastosował prawo łaski przez darowanie kar pozbawienia wolności i środków karnych oraz zarządzenie zatarcia skazań.
Andrzej Duda przekonywał, że skazani politycy to właściwie bohaterowie walki z korupcją. - Niektórym do dzisiaj się to nie podoba. Niestety, w wyniku spraw, które były podjęte na różne sposoby, walczono z Mariuszem Kamińskim, walczono z tymi, którzy stanęli na drodze zachowaniom korupcyjnym, zwłaszcza na szczytach władzy. I w 2015 roku po długich latach procesu zostali skazani na kary pozbawienia wolności - mówił prezydent.
Obok stały żony polityków: Barbara Kamińska i Romualda Wąsik.
Tymczasem prezydent w środę spotkał się uwolnionymi politykami. W komunikacie podkreślono, że są posłami.
- Ta korupcja na szczytach władzy dotknęła i przeraziła bardzo wiele elit, które - cóż tu wiele mówić - prawdopodobnie miały z korupcją sporo wspólnego i czerpały z niej istotne korzyści - dodał prezydent, sugerując, jakoby prawomocny wyrok był zemstą tych elit i łapówkarzy.
Duda krytykował też sądy, które zakwestionowały ułaskawienie z 2015 roku, uznając je za nieprawidłowe. Na koniec zaapelował o to, by skazańcy zostali zwolnieni z więzień "natychmiastowo".
Prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i były Rzecznik Praw Obywatelskich określił wystąpienie Andrzej Dudy jako "demoralizujące i niszczące". - Prezydent myśli, że jest równy monarsze. Przemówienie prezydenta było skandaliczne. To wszystko bardzo źle o nim świadczy - komentował w programie specjalnym Wirtualnej Polski.
Jak oceniał, prezydent Duda lekceważąco podszedł do sprawy wyroków, jakie padły wobec Kamińskiego i Wąsika.
Zdaniem prof. Zolla prezydent atakował przy tym ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. - To zachowania niszczące kulturę prawną w społeczeństwie. To bardzo poważny grzech głowy państwa, jeżeli w ten sposób kształtuje poziom kultury prawnej w społeczeństwie. W wypowiedzi prezydenta było wiele nieprawdy. Nie wyrażono za co zostali skazani - dodał prof. Zoll.
O co chodziło w "aferze gruntowej"?
Prezydent ani słowem nie odniósł się do sedna wyroku. WP opisała szczegółowo jawną część sprawy. W 2007 roku odbyła się nieudana prowokacja CBA, w której finale wicepremier Andrzej Lepper miałby przyjąć walizkę z 2,7 mln zł za decyzję o tzw. odrolnieniu ziemi.
W sprawie występował agent udający biznesmena oferującego pieniądze za korzystną decyzję. Aby uwiarygodnić prowokację, CBA sfałszowało urzędowe pisma, fabrykując dokumentację o tym, że na Mazurach jest cenna ziemia do odrolnienia.
Sądy dwukrotnie uznały, że fałszowanie dokumentów i przygotowywanie prowokacji było przekroczeniem uprawnień przez kierujących CBA: Kamińskiego, Wąsika i dwóch oficerów. Wcześniej nie udowodnili oni, że choćby jedna działka została odrolniona za łapówkę. Mimo to podsłuchiwali będącego wicepremierem Leppera, jego współpracowników, a nawet przypadkowe osoby. W toku śledztwa biegli oceniali, że służby nie mogą oferować łapówki i organizować w ten sposób "testów na predyspozycje przestępcze".
20 grudnia 2023 roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał prawomocny po dwa lata więzienia dla Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika oraz po roku więzienia dla dwóch pozostałych funkcjonariuszy CBA . Sędzia Anna Bator-Ciesielska, która ogłaszając wyrok, mówiła, że ich działanie oskarżonych "dalece rozmijało się" ze standardem działania organów ścigania w ramach kontroli operacyjnej i prowokacji.
- Opisane w wyroku czynności podejmowane przez oskarżonych były nie tylko działaniami bezprawnymi. (...) Nie były to działania zmierzające do wykrycia przestępstw, lecz kreujące to przestępstwo - uzasadniała sędzia.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski