Reakcje na zmianę polityki bliskowschodniej USA
Środowe deklaracje prezydenta George'a W. Busha, który poparł plan Izraela
wycofania się ze Strefy Gazy i jednocześnie opowiedział się za
utrzymaniem przez Izrael części osiedli na Zachodnim Brzegu
Jordanu, wzburzyły opinię arabską, zwłaszcza palestyńską, wywołały
też krytyczne reakcje UE i ONZ.
15.04.2004 | aktual.: 15.04.2004 14:13
Po premierze Ahmedzie Korei, który w środę zdecydowanie odrzucił nowe stanowisko amerykańskie, w czwartek deklaracje prezydenta Busha ostro potępiła prasa palestyńska.
Według wydawanego przez władze Autonomii Palestyńskiej dziennika "Al-Hajat al-Dżadida", oświadczenie Busha "przekreśla wszelką nadzieję na negocjacje i rozwiązanie" konfliktu bliskowschodniego. Takie stanowisko USA "popycha Palestyńczyków do rozpaczy". Dziennik pisze też, że prezydent Bush, niwecząc swymi deklaracjami "mapę drogową" pokoju na Bliskim Wschodzie jest "pierwszym światowym przywódcą zadającym śmiertelny cios planowi, który sam opracował".
Palestyński minister spraw zagranicznych Nabil Szaat zaapelował w czwartek do rządu W. Brytanii o podjęcie wszelkich możliwych wysiłków, by odwieść prezydenta Busha od poparcia dla planu Ariela Szarona. "Wzywam rząd brytyjski, by rozważył wszystko, co może uczynić w celu zmiany tego, co zostało wczoraj powiedziane" - oświadczył. AFP przypomina, że premier Tony Blair powitał w środę izraelski plan jako "ważny krok".
Deklaracje prezydenta Busha potępił w czwartek ekstremistyczny ruch palestyński Hamas, podkreślając, że nie powstrzymają one "ruchu oporu Palestyńczyków przeciwko izraelskiej okupacji".
Przeciwko "jednostronnej zmianie granic na Bliskim Wschodzie" wypowiedziała się w czwartek Unia Europejska. "UE nie uzna żadnych zmian w granicach sprzed 1967 roku, innych niż te, które zostaną ustalone na mocy porozumienia między stronami" - oświadczył w imieniu prezydencji UE minister spraw zagranicznych Irlandii Brian Cowen.
Unia - dodał - pozostaje przy "mapie drogowej" dla Bliskiego Wschodu, która podkreśla, że wszelkie uregulowania konfliktu na Bliskim Wschodzie powinny zawierać "uzgodnione, sprawiedliwe i realistyczne rozwiązanie kwestii uchodźców". Cowen zapowiedział, że ostatnie deklaracje prezydenta USA będą przedmiotem szczegółowych dyskusji na spotkaniu szefów dyplomacji UE w piątek w Tullamore, w Irlandii.
W czwartek szef unijnej dyplomacji Javier Solana pozytywnie ocenił izraelski plan wycofania się ze Strefy Gazy, zaznaczając jednocześnie, że Izrael powinien koordynować z władzami Autonomii Palestyńskiej wszelkie kroki w tej mierze w celu zapewnienia bezpiecznej ewakuacji. Powtórzył też stanowisko UE, iż wszelkie uregulowanie konfliktu na Bliskim Wschodzie powinno nastąpić na drodze "wynegocjowanego porozumienia" między stronami.
Zwrot w bliskowschodniej polityce USA otwarcie skrytykował w czwartek sekretarz generalny ONZ Kofi Annan. Występujący w jego imieniu rzecznik ONZ Stephane Dujarric powiedział, że prezydent Bush, udzielając poparcia jednostronnemu planowi Izraela zignorował interesy Palestyńczyków. Ostateczne rozwiązanie pokojowe na Bliskim Wschodzie powinno zostać określone w rokowaniach między stronami konfliktu, w oparciu o rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ - podkreślił. Wyraził też przekonanie, że "Izraelczycy i Palestyńczycy powstrzymają się od wszelkich kroków", które zaszkodziłyby rezultatom takich rokowań.