Reakcja świata na rosyjskie embargo
Biały Dom oświadczył, że wprowadzone przez Moskwę sankcje odwetowe na produkty żywnościowe uderzą przede wszystkim w Rosję. Tymczasem w Brukseli trwają rozmowy o rekompensatach dla polskich producentów owoców i warzyw. Chodzi o odszkodowania w związku z rosyjskim embargiem.
Na spotkanie z przedstawicielami Komisji Europejskiej przylecieli polscy eksperci. Podczas tej narady Polacy zaprezentują szacowane straty, a te wstępnie wyliczono na 500 milionów euro. Rozmowy mają też dotyczyć tego co można zrobić z owocami czy warzywami, które nie trafią na rosyjski rynek.
Rosja ogłosiła embargo na produkty spożywcze z 32 krajów. Na "czarnej liście" Moskwy znalazły się towary z: Unii Europejskiej, USA, Kanady, Australii i Norwegii. Rozporządzenie podpisał w tej sprawie premier Dmitrij Miedwiediew, podkreślając że jest to odpowiedź Moskwy na zachodnie sankcje.
Na liście zakazanych towarów znalazły się: owoce, warzywa, orzechy, nabiał, mięso wieprzowe i wołowe oraz wędliny i ryby. Embargiem nie zostały objete produkty dla dzieci. Do Rosji można będzie wwieźć zakazane towary, jeśli zostały zakupione indywidualnie, w ilościach dozwolonych przepisami celnymi.
- Ograniczenia wprowadza się od dziś, na rok, ale jeśli nasi partnerzy podejdą konstruktywnie do współpracy, to rząd jest gotowy zastanowić się nad zmianą tych środków - oświadczył Dmitrij Miedwiediew. Dzisiejsza decyzja rządu została poprzedzona dekretem prezydenta Rosji.
Szef rządu zapowiedział także, że Rosja rozważy możliwość ograniczenia lotów tranzytowych nad Syberią, dla linii z krajów, które wprowadziły wobec niej sankcje. Takie obostrzenia wprowadzono już wobec przewoźników ukraińskich.
Reakcja USA
Biały Dom oświadczył, że wprowadzone przez Moskwę sankcje odwetowe na produkty żywnościowe uderzą przede wszystkim w Rosję.
Według prezydenta Baracka Obamy, w sferze gospodarczej, Rosja już płaci wysoką cenę za destabilizowanie Ukrainy. - Rosyjska gospodarka stanęła w miejscu, zanotowano odpływ kapitału o wartości od 100 do 200 miliardów dolarów, inwestorzy nie kwapią się do otwierania biznesów w Rosji - mówił. Amerykański prezydent powiedział też, że na razie nie widzi potrzeby dozbrajania Ukrainy. - Jak na razie Kijów walczy z grupą separatystów, którzy nie są w stanie dorównać armii ukraińskiej. Jeśli dojdzie do rosyjskiej inwazji znajdziemy się w zupełnie innej sytuacji - wyjaśniał.
Komisja Europejska uważa, że nałożenie embarga na import produktów rolnych z Unii jest rozczarowujące i politycznie motywowane. Rzecznik Komisji Roger Waite powiedział Polskiemu Radiu, że Bruksela nie została oficjalnie o tej decyzji poinformowana. - Czekamy na więcej szczegółów i konkretną listę produktów objętych sankcjami. Ale oczywiste jest, że to politycznie motywowana decyzja i niesprawiedliwa - powiedział rzecznik. Zapewnił, że Bruksela ma możliwości przekazania wsparcia europejskim rolnikom, tak by zrekompensować ich straty.
Niemiecki Związek Rolników spodziewa się teraz wzrostu presji podaży na rynku wewnętrznym Unii Europejskiej. W wyniku konfliktu gospodarczego z Rosją niemieccy producenci nie są pewni, co mogą eksportować, a czego nie - podaje Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa.
Reakcja Wielkiej Brytanii
Wielka Brytania nie obawia się zbytnio rosyjskiego embarga na import żywności i surowców z państw, które nałożyły sankcje na Moskwę za jej rolę w konflikcie ukraińskim. Londyńskie gazety uspokajają, że Rosja nie jest ważnym rynkiem zbytu dla brytyjskich farmerów, doceniają jednak kłopoty takich krajów jak Polska.
Rosyjski odwet uderzy najmocniej w Stany Zjednoczone i część państw Unii, jak Polskę, Rumunię, Łotwę i Holandię - ocenia "The Guardian".
"Financial Times" porównuje to z całością eksportu unijnej żywności do Rosji wynoszącego 2 miliardy euro. Gazeta zauważa, że rosyjskie embargo może kosztować Polskę 0,6 procent produktu krajowego. Nie da się tego zmienić zachętami do konsumpcji odrzuconych przez Rosjan jabłek. "Polacy zjedli ich w ubiegłym roku 600 tysięcy ton, teraz musieliby pochłonąć ponad dwa razy tyle"- pisze "Financial Times". Gazeta ocenia jednak, że embargo będzie też bolesne dla Rosji, która importuje 40 procent swojej żywności. Zakaz importu może potencjalnie wzmóc i tak wysoką inflację, a nawet wywołać braki w zaopatrzeniu.
Tymczasem "Times" już wczoraj informował o możliwym zamknięciu rosyjskiej przestrzeni powietrznej dla europejskich samolotów pasażerskich latających do Azji. Kosztowałoby to przewoźników około 30 tysięcy dolarów na każdym połączeniu, a sama Lufthansa obsługuje ich 180 dziennie.
Reakcja Litwy
Litwie embargo niestraszne. Prezydent Dalia Grybauskaite uważa, że ograniczenie bądź zakaz importu żywności i płodów rolnych z krajów Unii Europejskiej będzie mieć niewielki wpływ na litewską gospodarkę. Grybauskaite dodała, że państwo będzie szukać sposobu, by pomóc przedsiębiorcom.- Najbardziej decyzję Rosji odczują przewoźnicy, pozostali na pewno dadzą sobie radę - oświadczyła prezydent w wywiadzie dla Litewskiego Radia. Grybauskaite wyraziła opinię, że władze Litwy powinny zachować spokój i spróbować przewidzieć, czego będzie się można spodziewać ze strony Rosji w najbliższych latach.
Tymczasem władze w Mińsku deklarują zwiększenie dostaw produktów żywnościowych do Rosji. Białoruska żywność miałaby zastąpić częściowo produkty z krajów zachodnich, na które embargo nałożył prezydent Władimir Putin.
Leanid Marynicz, wiceminister rolnictwa i zaopatrzenia, powiedział, że Białoruś chce na przykład sprzedawać więcej do Rosji serów, mięsa i mleka. Może też zwiększyć dostawy warzyw i owoców. - Zamienimy holenderskie ziemniaki i polskie jabłka - u nas wszystko jest - mówił wiceminister Marynicz jednej z rosyjskich agencji prasowych.
Niezależne białoruskie media zwracają przy tym uwagę, że Białoruś sama jest znaczącym importerem polskich jabłek. Warto też zauważyć, że z powodu walki z afrykańskim pomorem świń na Białorusi o jedną piątą spadło pogłowie świń. W efekcie doszło do znaczących podwyżek cen mięsa. Nie wiadomo też jaki będzie tegoroczny zbiór warzyw w sytuacji, gdy na Białorusi od wielu dni panują upały i susza.