SpołeczeństwoRatujmy małego Marcinka!

Ratujmy małego Marcinka!

Znany muzyk Marek Kościkiewicz chce pomóc ciężko choremu trzyletniemu Marcinkowi Madejowi. Chłopiec od urodzenia nie opuszcza szpitala. Ma ciężką wadę serca i pomóc mu może tylko przeszczep. Kościkiewicz postanowił - zrobię wszystko żeby pomóc temu dziecku!

04.10.2004 | aktual.: 04.10.2004 07:36

Artysta założył konto bankowe i sam wpłacił 20 tysięcy. To na początek. Teraz chce, aby inni - znane gwiazdy i zwykli ludzie ruszyli z pomocą dla Marcina.

- Marcin jest niezwykły. Od urodzenia przebywa w szpitalu, ze względu na aparaturę, do której jest podłączony, ale ma w sobie nie tylko mnóstwo siły, ale i radości - mówi z entuzjazmem Marek.
- To bardzo mądry chłopczyk. Uśmiechem walczy o swoje życie. Znanego artystę i chorego chłopca spod Kluczborka połączył przypadek.

Teściowa Kościkiewicza, Anna Zajdlewicz, zobaczyła Marcina, gdy odwiedzała inne dziecko w Centrum Zdrowia Dziecka. Opowiedziała o nim piosenkarzowi. Kościkiewicz pojechał do Marcina i zachwycił się pogodą ducha cierpiącego chłopca. Postanowił wykorzystać swoją popularność, by zdobyć pieniądze na przeszczep serca i płuc dla Marcina.

Marcinek, przez to, że jego serduszko znajduje się po prawej stronie, ma też kłopoty z płucami. Dopiero od niedawna, dzięki operacji w Centrum Zdrowia Dziecka, może normalnie jeść, ale wciąż waży zaledwie 6,5 kg. Marcin uwielbia wizyty. Najczęściej odwiedzają go teściowa i teść Marka Kościkiewicza, którzy mieszkają niedaleko Centrum Zdrowia Dziecka. Zorganizowali stałe wizyty mamy Marcina, która nie miała pieniędzy, aby odwiedzać synka. Wraz z mężem musi utrzymać pozostałą dwójkę dzieci za 400 zł zasiłku miesięcznie. Oboje są bezrobotni.

Teściowa Kościkiewicza nie tylko pokrywa koszty podróży mamy Marcina, ale też przyjęła ją do swego domu. Mama Marcinka połowę miesiąca może teraz spędzać ze swoim synkiem. - Kiedy patrzymy na nasze dzieci, zawsze myślimy o Marcinku - mówi wzruszony Marek Kościkiewicz. Muzyk ma adoptowanego synka Jasia (21 mies.). W Centrum chłopiec ma wspaniałą opiekę, ale w Polsce trudno jest więcej dla niego zrobić. Pomimo że operacja przeszczepu serca jest niezwykle skomplikowana, chce się jej podjąć szpital w Filadelfii.

- Zrobimy wszystko, żeby Marcin mógł tam pojechać, choć zdajemy sobie sprawę, że wyjazd do Ameryki i sama operacja jest trudna i niezwykle kosztowna. Musimy zebrać na nią przynajmniej 100 tys. dolarów. Wierzymy, że to się uda. Sami na dobry początek ofiarowaliśmy już pierwsze pieniądze, ale potrzeby są większe - mówi Marek. Kościkiewicz założył specjalne konto dla Marcina. Już dziś jest na nim 20 tysięcy złotych, które wpłacił sam artysta.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)